Miłość zwycięża wszystko

Miłość zwycięża wszystko
„Real Love” zatańczone w nowym składzie osobowym, z Karoliną Kroczak zamiast Elwiry Piorun, wywoływało zupełnie inne wrażenia, bo zamiast obrazu pokoleniowej sztafety życia otrzymaliśmy raczej coś na kształt opowieści o rodzinie patchworkowej.

Spektakl w choreografii Daniela Abreu, grany regularnie od 2018 roku (co jest ewenementem w tańcu, szczególnie, jeśli spojrzeć na terminarze teatrów nieinstytucjonalnych) pokazany został 4 sierpnia 2021 r. w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie. Wydawał mi się w efekcie przeprowadzonych zmian dynamiczniejszy, a sama Kroczak proponowała bardziej miękki i szybszy ruch, niż Piorun, ale nie jestem przekonana, czy całej pracy wyszło to na dobre. Partia odgrywana przez liderkę Teatru Tańca Zawirowania była dobrze i w sposób przykuwający wzrok zatańczona, ale „Real Love” jest wielowymiarową pracą, odnoszącą się nie tylko do wielu kultur, ale także do łączników czy napięć między pokoleniami, tych ostatnich nie da się osiągnąć, jeśli wszystkie tancerki są w podobnym wieku.

Czym innym jest patrzenie z akceptacją, zdziwieniem, pobłażaniem, współodczuwaniem na młode dziewczyny przez ubraną w złotą suknię dojrzałą przewodniczkę, a czym innym przez ich rówieśniczkę. To jest inna energia, to są inne konteksty i komunikaty wysyłane do widzów, tak samo, jak spektakl zostałby wywrócony wręcz do góry nogami, gdyby główną rolę kobiecą zastąpić twórcą męskim. I gdyby to mężczyzna opowiadał o szpitalnych korytarzach, o bólu czy cierpieniu w trakcie pobytu w szpitalu…

Ilona Gumowska i Izabela Prokopek, jak zwykle dobre w swych synchronicznych układach – one już nie muszą na siebie zerkać, ich ciało pamięta w sposób organiczny wspólne sceny, co jest bardzo przyjemne dla oka, wzbudza też wrażenie prawdy, naturalności i płynącej swobodnie opowieści ruchowej. Życie, o którym opowiada trójka kobiet zdaje się płynąć dzięki temu gładko i stosunkowo bezproblemową, dokąd nie pojawi się odchodzenie i śmierć.

Zwiastowanie zmiany symbolizowane przez białego gołębia unoszącego się nad każdą z tancerek, ale w różnym czasie i miejscach sceny (jakby wybierał, na kogo padnie ostatnia wyliczanka…) to naprawdę niesamowite sceny. Tancerki kulą się, „składają” swoje ciała lub wyrzucają w górę swoje długie włosy, a gołąb w tym czasie składa lub rozwija swoje skrzydła. Potem już tylko swoiste składanie do grobu…

Nie razi mnie odwołanie do funeralnych tradycji niepraktykowanych w naszym obszarze kulturowym, bo mimo wszystko są one nam dobrze znane, choćby dzięki piśmiennictwie katolickim, gdzie namaszczanie olejami, zawijanie w całun jest przecież obecne, o książkach czy filmach dotyczących historii świata nie wspominając. To estetyczne, delikatnie prowadzone i nastrojowe sceny, choć wciąż nie pojmuję tego, dlaczego rozebrane do pasa tancerki zdecydowanie unikają pokazywania swej nagości zasłaniając swoje piersi czy  odwracając swoje twarze lub wręcz całe sylwetki od widowni. To my, ludzie – tacy się urodziliśmy, mamy takie a nie inne ciała i w nich umrzemy. Wstydzenie się własnego ciała i okazywanie skrępowania nim na scenie (szczególnie jeśli jest tak ważna i kształtuje cały obraz finału, jak w przypadku „Real Love”), wcale nie tworzy emocjonalnego związku z widzami, którzy sami często pełni są kompleksów, braku akceptacji samych siebie, takie rozwiązanie przyczynia się bardziej do ugruntowywania tabu. Jeśli aktor rozbiera się na scenie – niech to zrobi i podniesie głowę, ale jeśli nie potrafi tego psychicznie unieść to lepiej, żeby pozostał w ubraniu.

Teatr Tańca Zawirowania zapewne jeszcze nie raz wystawi „Real Love”. Warto go obejrzeć, nawet drugi czy trzeci raz, by wciąż pochylać się nad ludzkim losem, by wciąż i wciąż  zastanawiać się nad matczyną, siostrzeńską czy międzypokoleniową miłością. Amor vincit omnia.

Sandra Wilk, Strona Tańca

"Real Love" Teatr Tańca Zawirowania, choreografia: Daniel Abreu, reżyseria świateł: Witold Kaczkowski, tańczą: Ilona Gumowska, Karolina Kroczak (za Elwirę Piorun), Izabela Prokopek, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 04.08.2021