Symbolika kontra ruch

Symbolika kontra ruch
Po zakończeniu letniej edycji Festiwalu Tańca Zawirowania 2021 z ogromną ciekawością czekałam na pierwszy „regularny” pokaz spektaklu Teatru Tańca Zawirowania, którym było „Real Love” w choreografii Daniela Abreu.

Wprawdzie lubię oglądać spektakle ze świeżą głową, z rzadka tylko czytając przed przyjściem do teatru opisy przygotowane przez autorów, tym razem jednak postanowiłam być dobrze przygotowana do obejrzenia wybitnego, jak się wydawało, spektaklu. Moje dodatkowe zainteresowanie budził także fakt zastąpienia znakomitej tancerki Elwiry Piorun, która była główną postacią tej pracy (od czasu jego premiery w 2018 roku) przez tancerkę i choreografkę Karolinę Kroczak, od 2006 roku związaną z zespołem Teatru Tańca Zawirowania. W pozostałych rolach wystąpiły Ilona Gumowska i Izabela Prokopek.

W Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 4 sierpnia 2021 r., jako swego rodzaju support przed „Real Love”, wystąpiła Aleksandra Krajewska ze swoją etiudą „Lulllaby fot the Restless” (na marginesie należy zauważyć, że Krajewska również tańczyła w poprzednich pokazach „Real Love”, na zmianę z Iloną Gumowską).

Z opisu zamieszczonego w programie oraz wypowiedzi towarzyszących innym pokazom choreografii Abreu wynikało, że jest to misterium przedstawiające narodziny, życie i śmierć, miłość macierzyńską wypełnioną cierpieniem, więź międzypokoleniową łączącą trzy kobiety: w domyśle matkę i córki. Być może nie zrozumiałam koncepcji hiszpańskiego choreografa, może mam zbyt mało odniesień do użytej w spektaklu symboliki, ale zupełnie nie potrafiłam znaleźć w spektaklu zapowiadanego przesłania.

Owszem, stół jako symbol domu do mnie przemawiał – we współczesnych polskich rodzinach życie także toczy się wokół stołu, choć zapewne nie jest to tak znaczący mebel, jak w Hiszpanii. Zakładając, że dwie tancerki, ubrane w prawie identyczne spodnie i bluzki, których włosy były również prawie identyczne, symbolizowały córki, to tancerka, ubrana początkowo w złotą suknię przypominającą strój greckiej bogini ogniska domowego (Hestii), grała rolę matki. Nie przekonały mnie wygłaszane przez nią beznamiętnym głosem wspomnienia o raz zbliżającym się, raz oddalającym głosie matki, o długim szpitalnym korytarzu i łóżkach powleczonych białą pościelą – jeśli miało to być wspomnienie z porodu (wspomnienie jako noworodka i jako matki) było mało czytelne. Może należało pozostawić wszystko tańcowi lub wprowadzić narratora, jak w greckim teatrze, który tłumaczyłby widzom przedstawienie?

„Matka” w pewnej chwili przestaje być boginią, złotą matroną, przebiera się w spodnie i bluzkę, upodabniając do córek. Przestaje być obserwatorką, staje się towarzyszką; ten motyw trafił w moje odczuwanie więzi z dziećmi.

Końcowa zaś część „Real Love” poświęcono umieraniu. Ta scena była bardzo mocno, moim zdaniem, osadzona w kulturze greckiej, być może także w starożytnej Hiszpanii, jednak dla mnie to obrzędy obce – nie nacieramy przecież u nas ciał naszych zmarłych olejami, nie oblekamy ich w białą szatę (Kobieta w całunie ponownie przypominała mi postać z greckiej tragedii). Nasze współczesne doświadczenia umierania nie stanowią tak ważnego, nieodłącznego elementu życia rodzinnego.

Zastanawiam się także, czemu służyła nagość tancerek (dość skutecznie przysłaniana długimi, gęstymi włosami opadającymi na piersi). Greckie płaczki? I co symbolizowały gołębie, fruwające na ekranie za tancerkami; chwilami przekaz był zakłócany, co np. mogło kojarzyć się z katastrofą nuklearną. Czy biały gołąb był ikonograficznym symbolem Ducha Świętego? Symbolem pokoju? Greckim symbolem przewodnika dusz po śmierci? Niestety nie jesteśmy osadzeni w jednej, uniwersalnej mitologii, co powoduje niezrozumienie symboliki.

Dźwięki, towarzyszące środkowej części przedstawienia, agresywne światło (chwilami stroboskopowe) przywodziły mi na myśl raczej globalną katastrofę, niż misterium poświęconemu rodzinnym relacjom, przez chwilę przemykała mi myśl, że oto jestem na spektaklu pokazującym dramat uchodźców…

Nie czułam żadnej pozytywnej emocji tego spektaklu, a pod jego koniec marzyłam, aby wyjść z teatru i udać się na sympatyczny, radosny film dla dzieci, bo moje macierzyństwo nie jest obarczone aż taką traumą.

Ale nie jest tak do końca gorzko, bo odrębnym zagadnieniem w „Real Love” jest samo wykonanie, sam taniec. Chylę czoła przed wspaniałymi wykonawczyniami tak trudnej, wymagającej choreografii. Izabela Prokopek i Ilona Gumowska (córki?) oraz Karolina Kroczak (w roli matki?) dały widzom ucztę dla oczu. Wspaniałe sola, znakomite, udane synchroniczne (sic!) duety, w końcu taniec grupowy – wszystko było na wyjątkowym poziomie. Tak długi spektakl wymaga niezwykłych umiejętności fizycznych i emocjonalnych, choć przemknęła mi myśl, że twarze tancerek pozostawały w zasadzie bez wyrazu. Zdaję sobie sprawę z tego, że tancerze – poczynając od baletu klasycznego, na tańcu nowoczesnym kończąc, tak właśnie są szkoleni, jednak szkoda, że wspaniałym ruchom ciał tancerek nie towarzyszyły wyraźne emocje odbijające się na twarzach. Te artystki są do siebie bardzo fizyczne podobne, a to oznacza, że ich naturalnie uzyskiwana mimika niewiele się od siebie różni i zespół powinien popracować nad uwypukleniem konkretnych scen. Ale to pierwszy pokaz w nowym składzie i jeszcze jest czas, aby co nieco w tym aspekcie doszlifować.

Elżbieta Bisch

„Real Love” Teatr Tańca Zawirowania, choreografia: Daniel Abreu, reżyseria świateł: Witold Kaczkowski, tańczą: Ilona Gumowska, Karolina Kroczak (za Elwirę Piorun), Izabela Prokopek, premiera: 24.06.2018, pokaz: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 04.08.2021