Tropik w pigułce

Tropik w pigułce
Taneczne „Afrykańskie Baśnie”, których premierę wystawiono online 1 maja 2021 r. w ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Tańca w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, są luźno inspirowane „Hebanem” – jedną z najlepszych książek polskiego reportażysty Ryszarda Kapuścińskiego. Kapuściński Afrykę odwiedzał wielokrotnie (m.in. Etiopię, Tanzanię, Nigerię, Ghanę) od końca lat 50. do wczesnych lat 60. XX wieku i opisał nie tylko skutki pożogi wojennej, korupcję, przemoc, biedę, ale także warunki panujące w tropikach, zwyczaje i normalne zachowania mieszkańców Czarnego Lądu.

Marta Kosieradzka, choreografka „Afrykańskich Baśni”, na potrzeby pracy z młodymi tancerkami z Akademii Tańca Zawirowania wyłowiła z „Hebanu” raczej to, co opisuje podskórny klimat Afryki i świetnie udało jej się pokazać atmosferę tego kontynentu, w  szczególności tę, jaka panuje w krajach położonych na równiku lub w jego pobliżu. To bowiem nie tylko niemiłosierny upał, od którego nigdy nie ma tam ucieczki (o ile nie mieszka się w dobrym, klimatyzowanym hotelu), lecz także specyficzne podejście do upływu czasu, znacznie odmienne od tego, jaki znamy w Europie, niecodzienna serdeczność ludzi biednych, kolektywność ich działań, soczyste kolory, niebywała wręcz słodycz owoców, piękna ale niebezpieczna dżungla, muzyka, rytm, opowieści przekazywane z ust do ust, egzotyczne tradycje, tańce i… wieczna walka o przetrwanie. Niemal wszystko, co składa się na afrykański klimat, zostało ujęte w tym spektaklu. A to naprawdę niełatwe.

Przede wszystkim w „Afrykańskich Baśniach” od początku do końca został utrzymany flegmatyczny rytm ruchu, a to dla tancerzy i choreografów krajów Północy jest absolutnie nienaturalne, i z pewnością trzeba było przeprowadzać jakąś walkę samemu ze sobą, by nie dać się porwać bębnom, ich energii i utrzymać ten swoisty reżim powolności. Bardzo dobrze oddaje to Afrykę – nie tę dla w złotym papierku pokazywaną turystom, wypełnioną quasi-etnicznymi pokazami przy stolikach w restauracji, ale tę prawdziwą, na co dzień sunącą powoli, bez kompromisów, zgodnie z rytmem natury i niezbyt wielkimi siłami, bo wiele z nich odbiera tam każdemu duchota, temperatura, słońce czy nagłe skoki ciśnienia.

Podobny efekt udało się przed laty uzyskać Heini Nukari  i Ance Janowskiej (Theatregroup Trava) w spektaklu „Hella! Helle!” (2005), którego bohaterki musiały sobie poradzić z dokuczliwym upałem i wyraziście odnosiły się do życia mieszkańców Azji, głównie w Wietnamie.

Pasuje mi ten stylistyczny pomysł Kosieradzkiej i jego konsekwentna realizacja – chętnie będę więc wracać do „Afrykańskich Baśni”, tak samo jak wracałam do „Hella! Helle”, w czasach, w których nikt w najgorszych snach nie wyobrażał sobie nawet, że teatry na całym świecie mogą zostać kiedykolwiek równolegle zamknięte.

W spektaklu Akademii Tańca Zawirowania szczególną uwagę warto zwrócić także na świetnie wyselekcjonowaną muzykę. Choreografka dobrała do swojej opowieści zarówno utwory typowo afrykańskie, które są grane w tamtejszym radiu, jak i takie stylizowane na afrykańskie. Wszystkie zostały nie tylko dobrze splecione z akcją, ale też – jako całość układu kompozycyjnego – pasowały do siebie i narastały w odpowiednim tempie, no… może poza „Bananowym songiem” (VOX) w ostatniej scenie, który – mam wrażenie – został doklejony na siłę, by stworzyć zapamiętywany finał, co było niepotrzebnym, bo zbyt europejskim, zabiegiem. To ważne, bo spektakl Marty Kosieradzkiej, mimo że pokazuje Afrykę z europejskiego punktu widzenia to robi to niezwykle dyskretnie, obalając nawet część mitów o Czarnym Lądzie i robi to bez zadęcia, lekko, wakacyjnie, a momentami nawet z solidną dawką humoru (np. uroczo wypadła scena z wyprowadzaniem krokodyli na spacer i sprzątaniu po nich, jak po psie).

Premiera choreografii została zagrana z dużym rozmachem obsady (na scenie pojawił się aż 14-osobowy skład: Weronika Banul, Martyna Dmitroca, Julia Grabowska, Amelia Grzywaczewska, Ada Kamińska, Leeloo Morgan, Natalia Magdziarz, Sonia Marcinkiewicz, Kamila Rybacka, Maria Rząca-Spodar, Julia Sadowska, Klara Szela, Anna Tytus, Amelia Zagrodzka), ruch rozplanowano dobrze dzieląc zespół w konkretnych scenach, w innych zaś tworząc szeregi lub układy zbiorowe. I choć taniec nie był etniczny, to świetnie widać w nim było silne afrykańskie wpływy, w ruchach bioder, charakterystycznych podskokach, wykorzystaniu nie tylko intensywnego uderzenia beatu ale także i pół-beatu. Wszystko składało się w jednolitą, zabawną opowieść o tym, jak Europejczyk widzi Afrykę, i jak gwałtownie zderza się z jej realizmem.

Nie wiem czy Kosieradzka była w Środkowej Afryce, ani ile tamtejszych baśni przeczytała – ja byłam i wiele z afrykańskich baśni znam (są często niezwykle okrutne, przypominają tym nieco baśnie braci Grimm), ale poczuła jakoś ten kontynent i stworzyła nie tyle nową interpretację wybranych pierwowzorów, co wykreowała wą własną opowieść. Własną, powolnie sączącą się, baśń o Afryce, którą może przeżyć zarówno ten, kto wybierze się do teatru na jej spektakl, jak i ten, kto kiedyś wybierze się w egzotyczną podróż, a gdy tylko postawi stopę poza lotniskiem to oblepi go, aż gęste od wody, gorące powietrze tropiku. Kto był w Afryce ten wie, że trzeba tam zwolnić, bo albo się zwolni albo się umrze…

Tropik. Tam czas płynie inaczej. W rzeczy samej.

Sandra Wilk, Strona Tańca

„Afrykańskie Baśnie” Akademia Tańca Zawirowania, reżyseria i choreografia: Marta Kosieradzka, taniec: Weronika Banul, Martyna Dmitroca, Julia Grabowska, Amelia Grzywaczewska, Ada Kamińska, Leeloo Morgan, Natalia Magdziarz, Sonia Marcinkiewicz, Kamila Rybacka, Maria Rząca-Spodar, Julia Sadowska, Klara Szela, Anna Tytus, Amelia Zagrodzka, warsztaty tańca afrykańskiego: Viola Wojciechowska, premiera: 01.05.2021, pokaz w ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Tańca w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, pokaz online: 01.05.2021