Złote odrodzenie

Złote odrodzenie
Mam ogromną nadzieję, że cykl prac tanecznych „Yoni” Patrycji Nosiadek będzie kontynuowany, to właśnie jest ten czas, w którym należy poszukiwać sił, inspirować się filozofią, mitologią, historią, doświadczeniami innych, wreszcie to czas zaglądania w samego siebie, by odkrywać ograniczenia i możliwości w kontekstach prywatnych i społecznych. Izolacja w pandemii sprzyja wszak wewnętrznej analizie, a dystans i kwarantanna służy też w pewnym sensie sztuce artyzmowi, artyzmowi zamkniętemu w laboratorium.

Nosiadek stworzyła w okresie epidemii SARS-CoV-2 dwie krótkie, ledwo czterominutowe choreografie, „Yoni” oraz „Yoni II” i udało jej się nie tylko skłonić nimi do jakichś przemyśleć ale także wzbudzić ogromną ciekawość, jak będzie wyglądała i jakich obszarów dotknie kolejna część. Oby powstała! Oby, bo seria ta może być idealnym przykładem, wzorem wręcz, jak można opracować projekt taneczny pod kamerę i później rozwijać go w ciekawą stronę.

Yoni (Yoni Puja) w znaczeniu religijno-duchowym jest odzwierciedleniem hinduskiej bogini Dewi, źródła życia, źródłem stworzenia całego wszechświata, początkiem i końcem wszystkiego. Termin ten w znaczeniu przenośnym – jak pisze choreografka – określa także „łono”, „źródło”, „początek”, reprezentujący dualizm praw i sił natury.

A więc to symbol kobiecej mocy stwórczej (i twórczej?), siły zarówno życiodajnej, jak i niszczycielskiej, śmiercionośnej. W „Yoni I” Nosiadek szuka i obrazuje własną witalność, w miękkim ruchu, na styku ziemi i wody. Tu jest przytulona do wielkiego drzewa, otoczona soczyście zieloną, wysoką trawą, stąd – niczym bóstwo – wyłania się z wody. Piękna, kusicielska, erotyczna, pełna.

Z kolei „Yoni II” burzy ten idylliczny obraz. Tancerka pojawia się w urbanistycznym otoczeniu mostu w wielkim mieście, a każdy taki most jest obrazem siły człowieka, jego potęgi przytłaczającej i niszczącej przyrodę. Skromna sukienka z „Yoni I” została tutaj zamieniona na złotą, dobrze skrojoną suknię. Jakby choreografka chciała podkreślić strojem moc bohaterki (a może siebie samej). Także realizacja filmowa (w obu produkcjach bardzo udana) jest odmienna, prowadzona szeroko, wychwytująca ruch, nie tylko taneczny. A w kontrze do tego obrazu otrzymujemy opowieść, snującą się przez całą tę etiudę wideo, i wcale nie jest to historia o sile, lecz raczej o lękach, obsesjach, pragnieniach czy dyskryminacji, której na co dzień doświadcza niejedna kobieta.

Nie mamy żadnych informacji o tym, czy to retrospektywna opowieść dziecka, czy też może dorosłej kobiety, ale wiemy, jak się czuje, jak musi mierzyć się ze spojrzeniami, komentarzami, oczekiwaniami, własnymi ograniczeniami. To nie tylko historia o ucieczce i odrodzeniu, ale też podana w pigułce diagnoza społeczna i swoista zapowiedź przyszłości. Przyszłości łagodnej czy gniewnej? Z pewnością oczekiwać powinniśmy zmiany. Odrodzenia. „Przeczekałam zbyt wiele dni starając się być milszą, nie bać się i marząc o tym, aby być wielką” – słyszymy. „Teraz jest mój czas. Jestem Yoni”.

Warto było czekać na tę etiudę. Wypatruję już kolejnej. Mam tyle pytań… I tak bardzo chciałabym poznać na nie odpowiedzi.

Sandra Wilk, Strona Tańca 

„Yoni II” Patrycja Nosiadek, koncepcja i wykonanie: Patrycja Nosiadek, muzyka: Mikołaj A. Urbaniak, wideo: Krzysztof Kruk, kostium: Kazimiera Muczek, kierownik produkcji: Zbigniew Nosiadek, sesja zdjęciowa: Paulina Niewiadomska Photography, specjalne podziękowania dla Anny Muczek, produkcja: przy współpracy z Centrum Teatru i Tańca w Warszawie oraz dzięki wsparciu Miasta Stołecznego Warszawa, premiera online: 11.04.2021