Nadszedł czas technologii. Co zaproponował nam teatr w czasie pandemii?

Nadszedł czas technologii. Co zaproponował nam teatr w czasie pandemii?

Nie ma wątpliwości, że pandemia koronawirusa wymusiła w wielu branżach przyspieszony kurs cyfryzacji. Ale w miarę trwania obostrzeń, ci, którzy wciąż przeżywają tzw. lockdown, np. przedstawiciele świata kultury – zaczynają rozumieć, że przyszłość, a przynajmniej ta najbliższa przyszłość, musi zostać oparta nie tylko na samym Internecie, ale na nowych technologiach. Inaczej kultura poniesie straty, jakie będzie bardzo trudno odbudować.

Najlepszym przykładem takich nieodwracalnych zmian i strat jest… spadek czytelnictwa. W długiej fali jego efektem będzie utrata zainteresowania kanonem literackim, czyli ogromnej części wspólnego mianownika kulturowego i narodowego. Poczucie wspólnoty, przywiązanie do określonych dzieł kultury, kody, hasła, nawiązania, cytaty, jakie odczytujemy w lot, to wszystko może stać się niedostępne, utracone dla całego nowego, nieczytającego, pokolenia. A bez tego wspólnego kodu kulturowego nie będzie silnego poczucia tożsamości, ani wspólnej płaszczyzny, od której wszyscy się odbijają, i do której wszyscy się odnoszą. Nowe pokolenia na nowo muszą krytykować, interpretować kanon kultury – tworząc tym samym nie tylko nowe konteksty i nowe prace, ale także sprawiając, że najważniejsze polskie, europejskie czy światowe dzieła pozostaną aktualne, adekwatne. Żywe po prostu. 

Dlatego w czasie „zamrożenia”, w tzw. lockdownie, w sytuacji odizolowania, w której się wszyscy na świecie nagle znaleźliśmy, najważniejszym wcale nie jest sam fakt otwarcia archiwów bibliotek, teatrów czy muzyków i udostępnienia ich zasobów w sieci, ale raczej to, w jaki sposób tworzone są nowe dzieła. Czy przy ich produkcji wykorzystywane są zarówno kanony kultury, jak i technologie znane młodym, a nieco przerażające starszych, i czy uda się przy użyciu tych osiągnięć zniwelować bariery. Bariery dostępu do kultury. I bariery pomiędzy różnymi generacjami.

Propozycją odpowiadającą na większość tych wyzwań jest np. zapowiadana przez Pawła Passiniego premiera spektaklu „Eurypides i ja”, która ma być wystawiona na Festiwalu Retroperspektywy 2020 w Łodzi. Passini już kolejny raz ściera się z antycznym tekstem Eurypidesa sprzed 2,5 tysiąca lat i zajmuje się klasyczną tragedią grecką tak często stawiającą bohaterów w dylematach moralnych i sytuacjach bez wyjścia (np. dekadę temu mierzył się z nim przy okazji spektaklu „Met emoi” w Ośrodku Praktyk Teatralnych Gardzienice). Tym razem jego nowy spektakl będzie tworzony zgodnie z zasadami reżimu sanitarnego (który swoją drogą częściowo odpowiada zasadom z teatru antycznego) – trzech aktorów ma pracować w całkowitym odosobnieniu, a spotkają się ze sobą dopiero podczas premiery. Reżyser zapowiada, że dzięki temu „chcemy zobaczyć, jak to jest, co staje się z nami, co dzieje się z aktorami, którzy zmuszeni są pracować w taki sposób”.

Ale nie to jest najciekawsze w tym projekcie. Kluczową jest tu sama forma, jaką przybierze premiera. Całe przedsięwzięcie będzie bowiem transmitowane do Internetu w technologii VR, co sprawi, że oglądający je przed ekranem komputera widz sam zadecyduje na co aktualnie spojrzy i na co skieruje swoją uwagę. Co dodatkowo zaskakujące widz będzie – za pośrednictwem technologii – stał w środku sceny, wewnątrz spektaklu, co z pewnością zapewni wyjątkowe doświadczenie. „Umożliwi to kamera 360º, która jest umieszczona w samym centrum akcji, dzięki czemu uzyskujemy zupełnie inny wgląd w to wydarzenie, które przestaje być filmem, przestaje być płaskim przekazem, a staje się czymś, w czym widz za każdym razem drąży swoją indywidualną ścieżkę” – mówi Passini.

Podobny efekt pracy kamery dookólnej można zobaczyć także w pracy, która wygrała 2. Konkurs choreograficzny „W SIECI” Centrum Teatru i Tańca w Warszawie. W „Dziele dla rąk” do choreografii Luizy Malinowskiej, stworzonej we współpracy z Damianem Stysiem (produkcja muzyczna) i Adrianem Kielą (rejestracja obrazu i montaż filmowy) kamera porusza się bez ograniczeń, otacza tancerkę z wielu stron w jednym ujęciu, sprawiając, że mamy wrażenie, iż sami obserwujemy akcję własnymi oczami. Co ciekawe „Dzieło dla rąk” również odnosi się do kanonu literatury, choć tym razem polskiej – cała praca została zainspirowana wierszem Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

Konkurs CTIT odbywał się w Internecie pod hasłem „Interdyscyplinarność”, a uczestniczący w nim twórcy musieli wykazać się współpracą ze specjalistami z zakresu muzyki, teatru, filmu, sztuk plastycznych czy wizualnych. Tym samym cała ta inicjatywa wpisała się w nurt tzw. pogranicza dyscyplin, co w dziedzinie produkcji filmowej nazywane jest cross mediami. Dodatkowo organizator zastosował nietypowy system przyznawania nagród, bo poza werdyktem jury, także publiczność facebookowa ustalała tutaj swoje typy – wygrywała praca, która miała najwięcej reakcji w sieci społecznościowej (polubienia, udostępnienia, odsłony). Temu samemu organizatorowi udało się coś jeszcze – jako jeden z nielicznych podczas pandemii i całkowitego lockdownu przekroczył zamknięte pomiędzy krajami granice i zrealizował polsko-izraelski film, w którym wystąpiło kilkunastu tancerzy z obu krajów. W „No matter the distance” członkowie Teatru Tańca Zawirowania (Warszawa) tańczą do izraelskich utworów muzycznych, a członkowie Machol Shalem Dance House (Jerozolima) do polskich.

Podobny eksperyment przekraczający granice jednej dyscypliny zrealizował w okresie izolacji społecznej zespół baletowy i orkiestra z Teatru Wielkiego w Łodzi. Zespół ten nie ograniczył się do udostępniania w Internecie archiwów dawnych spektakli, a wszedł dynamicznie w kryzys i stworzył śmiałą, choć krótką, produkcję, w której nie tylko pokazano niedostępne dla widzów zakamarki teatru, ale także twórczo je przetworzono dzięki cyfrowej animacji i użyciu nowych technologii. W efekcie powstał filmowy baletowy spektakl dla dzieci „Sen Księcia” utrzymamy w formule baśniowej groteski ale wyraźnie odnoszący się do sytuacji realnej. W spektaklu artyści pytają „Kiedy będzie normalnie?”, a sam lockdown pokazany jest w samym finale, gdy artyści kłaniają się przed pustą widownią. Nie mogąc usłyszeć braw „przywołują z pamięci” spektakl pierwotny, czyli „Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków” (balet skomponowany przez Bogdana Pawłowskiego do choreografii Witolda Borkowskiego, bo to właśnie z okazji 50-lecia tej prapremiery powstał „Sen Księcia”). W ten oto sposób światu baletowemu, tak często uznawanego za skostniały, nienowoczesny, udało się połączyć tradycję z nowoczesnością, za co należą się mu wielkie brawa.

Dodajmy jeszcze, że Teatr Wielki w Łodzi zaprezentował także premierę miniatury „Odrodzenie” – wirtualny projekt baletowy zrealizowany według autorskiego pomysłu Bogumiły Szaleńczyk. Cała miniatura powstała w sposób zdalny do muzyki Łukasza Skoniecznego.

To tylko trzy przykłady odważnych postaw ze świata teatralnego, który został tak poszkodowany przez szereg ograniczeń związanych z wybuchem epidemii SARS-CoV-2. To są postawy o wiele bardziej wartościowsze i o wiele bardziej przyszłościowe, niż wspólne nagrania przez komunikatory, jakie zaproponowali nam muzycy, czytanie dramatów online, wywiady z twórcami czy wirtualne prezentacje dzieł plastycznych. Na szczęście poza artystycznymi propozycjami dla dzieci, medytacjami na żywo, warsztatami online, masowym udostępnianiem archiwalnych nagrań, powstawały także premierowe performance, spektakle czy nagrania. Dużą popularność zdobył miks „pandemicznych” układów zainicjowany przez tancerkę Paulinę Wycichowską. W 15-minutowym taneczno-filmowym projekcie pt. „Kwarantaniec” wystąpiło ponad 150 polskich choreografów i artystów tańca – to była jedna z pierwszych prac od świata tańca dla widzów zamkniętych w swoich domach. Teatr Studio i Komuna Warszawa stworzył program nowych performance w „Projekcie kwarantanna”, Polski Balet Narodowy przeniósł do sieci efekty swojego warsztatu choreograficznego „Kreacje 12”. Artyści tańca, pantomimy, teatru regularnie wypowiadali się przed kamerami zarówno słowem, jak i ruchem, Instytut Teatralny stworzył ciekawą serię radiowych podcastów o scenie i teatrze. Olsztyński Teatr Tańca zaproponował cyfrowy taneczny serial „OTT/m²”, z kolei Polski Teatr Tańca realizował m.in. interesującą serię dyskusji o tańcu pt. „Rozmównice”, a teraz najnowsze odcinki z cykli „Narodowość tańca” i „Taneczność teatru” zyskały formę audio…

Zapewne pandemia nie minie tak szybko, jakbyśmy tego chcieli, więc technologie – także te ultranowoczesne – znane z gier komputerowych, z kin 5D, z programów telewizyjnych i realizacji wydarzeń sportowych (np. dzięki tzw. kamerom zdarzeń i filmom slow-motion) będą coraz silniej wkraczać w kulturę. Wręcz muszą, bo kultura powinna być postępowa. Tak więc, jeśli nam się wydaje, że widzieliśmy już wszystko – z pewnością się mylimy.       

Sandra Wilk, Strona Tańca

czerwiec 2020

Na zdjęciu: "Sen Księcia" Teatr Wielki w Łodzi, foto: materiały promocyjne