W branży teatralnej podczas pandemii koronawirusa to ci, którzy nie mają problemów budżetowych (a należy do nich Teatr Wielki – Opera Narodowa, Polski Balet Narodowy) powinni wyznaczać trendy rozwoju branży. Próbować nowości realizacyjnych, podejmując największe ryzyko. Tymczasem największa scena w Polsce wciąż ma swoje VOD na YouTube, a w najnowszym swoim premierowym projekcie – Warsztacie Choreograficznym „Kreacje 13” – pokazała po prostu rejestracje wideo ze sceny teatralnej. O wiele ciekawsze pod względem poszukiwań innowacji były „Kreacje 12” (także pokazywane online), w których tancerze wyszli w przestrzeń zewnętrzną i tam w niezwykłych często lokalizacjach (np. w zajezdni, na zapleczu teatru) wykonywali swoje prace.
Szczęście w nieszczęściu jest takie, że przynajmniej młodzi choreografowie nie chcą pozostać w bezpiecznym porcie i zaproponowali kilka eksperymentalnych w formie miniatur, od kabaretu baletowego przez prace eksperymentalne, nieprzystające wręcz do estetyki baletowej, aż po coś w rodzaju slapstickowej komedii. Ruch jednak – jak zwykle był podobny do siebie, i do przełomu stylu, łączenia odległych technik – np. baletu z hip-hopem jeszcze bardzo, bardzo daleko. Ale może nie takie jest założenie tego projektu, by przełamywać bariery? Może nie tego szukają twórcy w swojej izolacji, bo pragną jedynie powrotu do tego, co było. Nie wiem, ale chciałoby się zmiany, jakiegoś zupełnie nowego otwarcia po opanowaniu pandemii, przepłakaniu strat i zagojeniu wszystkich ran. Chciałoby się świeżości, nowości, oddechu, nowego życia – o tym warto przecież marzyć. Nieprawdaż?
Ciszy, że kilka prac odnosi się do pandemii, jak np. „Wspomnienie” Łukasza Tużnika, koryfeja Polskiego Baletu Narodowego (tańczą: Mar Bonet Sans, Eugenie Hecquet, Natalia Pasiut, Vadzim Kezik, Kristóf Szabó). Cała pierwsza część tej choreografii została zaprojektowana bez fizycznego dotyku tancerzy – szczególnie mocne wrażenie robią duety, gdy objęcia, partnerowania zatrzymane są w pół gestu, z zachowaniem kilkucentymetrowego odstępu. Ale gdy dochodzi do zmiany, wraca normalność, ulga wręcz, po krótkiej radości z tańcem, jaki tak dobrze znamy, choreograf brutalnie sprowadza widzów na ziemię. Solistka staje z przodu, a reszta zespołu kryje się za jej plecami, w świetlnym prostokącie, co przypomina filmowe retrospekcje (brawa za ten pomysł!) – i spada na nas ciężar rzeczywistości: to było tylko wspomnienie, chwila, a izolacja powróciła, nadal nas otacza, oblepia lub więzi. A bohaterka tylko się uśmiecha i dmucha, jakby chciała odgonić złe myśli czy dym odbierający ostrość widzenia… Tak, to wszystko ulotne, minione…
Po tej przygnębiającej w sumie historii ze „Wspomnienia” Tużnika realizatorzy „Kreacji 13” pokazali solową etiudę Anny Hop – „Mi”. Co za odmiana. Ta króciutka praca wyróżnia się na tle wszystkich innych zakwalifikowanych do całego programu. Brawurowym, bardzo dynamicznym wykonaniem, inną stylistyką, odwagą poszukiwań twórczych. Hop nie boi się prowokacji, ona z nią świadomie gra balansując na krawędzi dobrego i złego smaku – to w balecie dosyć rzadkie. Ukryta pod czerwonym płaszczem tancerka przebiega z cienia w światło sceny, jest jak pojawiająca się znikąd Wonderwoman, która za chwilę odkryje swoje zdolności. W tle biją bębny (muzyka: Masaya Takashimo) i rozpoczyna się walka z cieniem. Hop ma w ręku rekwizyt, którym wywija niczym shōtō (japońskim krótkim mieczem) – robi to tak szybko, że nie widzimy tak naprawdę, co w zasadzie trzyma w ręku. Kiedy rytm tej choreografii wreszcie zwalnia rekwizyt ulega swoistej „przemianie”, bo widz dostrzega, że rolę shōtō odegrała… sztuczna ryba. Srebrny śledź trafia wysoko pomiędzy uda, a tancerka kpi z nas przechadzając się po scenie i pokazując nam jego wystający ogonek. Świetny komentarz nie tylko nawiązujący do tradycji czy do popkultury, ale też do naszego podejścia do żywych stworzeń i przyrody. Wszak po jasną cholerę zużywamy ogromne zasoby energii, by wyprodukować pluszowe ryby…
Kolejna prezentacja „Kreacji 13” to „Kant” Joanny Drabik zrealizowana do muzyki Johna Kandera z musicalu „Cabaret” (tańczą Barbara Derleta, Joanna Drabik, Natalia Kamińska, Paulina Magier, Magda Studzińska, Nikodem Czyżowski i Adam Myśliński). Ciekawe nowe spojrzenie na tak znany utwór – począwszy od manekinów na widowni, przez przerysowaną mimikę i gesty czy choćby takie smaczki, jak przywiezienie aktorów na mobilnym wieszaku na ubrania, na którym wyglądają jak martwe, wiszące ciała… Wszystko tutaj dzieje się, jak w krzywym zwierciadle, odwrotnie niż powinno. Kostiumy założone są tył na przód, a artyści skrywają swoje twarze pod włosami, co daje iluzję marionetek z kanciastymi, nienaturalnymi ruchami. Sceny stepowania oparto na pomyśle, że buty są na rękach tancerzy – wszystko w „Kancie” to odwracanie ról, konwenansów i norm. Fantastyczny spektakl, który z powodzeniem mógłby być wystawiany na niejednym festiwalu teatralnym, tanecznym czy pantomimicznym. Został także świetnie nagłośniony i sfilmowany – nic w nim nie zostało pozostawione kwestii przypadku. Za zdjęcia odpowiadali Maciej Pasynkiewicz i Piotr Bednarczyk, reżyserem dźwięku była Izabella Mazur.
Pozostałe dwa spektakle „Ty i ja” (Michał Chróścielewski) i „Concerto piano and seven notes” (Antonio Lanzo) już nie zrobiły na mnie takiego wrażenia. „Ty i ja” o spotkaniach i odejściach była nieźle zatańczona, ale miała sporo dłużyzn, zbyt wzniosłą muzykę i opierała się na banalnej w sumie historii, której nie uratowały wizualizacje. „Concerto piano…” w stylu komedii slapstickowej to chyba praca tylko i wyłącznie dla adeptów tańca klasycznego i zagorzałych miłośników baletu potrafiących rozróżniać wprawki, pojedyncze ćwiczenia i śmiać się z występujących w nich przerysowań.
Na szczęście „Kreacje 13” zamykało „2701” (Gianni Melfi), które uratowało końcowe wrażenie całego online’owego projektu Polskiego Baletu Narodowego. Yuka Ebihara i Carlos Martin Pérez zatańczyli choreografię nawiązującą do migracji, dyktatury, inwigilacji, kontroli, pandemii… Ta wielowymiarowa praca, choć niezwykle skromna w swej formie, z pewnością może mieć wiele interpretacji i wywołuje silnie emocjonalne skojarzenia. Gianni Melfi wprowadza nas bowiem w świat inwigilacji, bo w jaki inny, jeśli tancerka stoi samotnie na scenie, a wszechobecny głos beznamiętnie odpytuje ją o dane wrażliwe: nazwisko, imię, data urodzin, miejsce zamieszkania, płeć, numer paszportu… W kontrze do tego symbolu władzy, kontroli, w ogóle państwa, jako takiego, zaproponowano nam piękną, miękką choreografię – zarówno solową, jak i w duecie. To zupełnie inna – miejmy nadzieję zamknięta przed władzą – prywatna sfera dwojga ludzi.
Romantyczną scenę przerwie jednak coś zewnętrznego, także pozostającego poza kontrolą. To pandemia i śmiertelny patogen, a może coś innego? Tak czy inaczej złowrogi dym wdziera się nagle do intymnego świata bohaterów. Wpływa do niego z obu stron niepozostawiając drogi ucieczki. Tancerka wiotczeje, a on łapie jej kruche ciało w ramiona i wynosi byle dalej od tego wszystkiego…
„Kreacje 13” zamknęły się w klamrę. Były urozmaicone, co warto docenić, ale czy spełniły nasze oczekiwania? Każdy niech ocenia sam. Jeśli „Kreacje” wyszły z kręgu baletowego – ich premiera pokazywana była w ramach projektu „YouTube – Dni kultury” promowanego przez wielkiego cyfrowego gracza na rynku treści wideo – to oczekiwałabym czegoś więcej niż rejestracje spektakli ze sceny. Polski Balet Narodowy nie wykorzystał tej szansy gwarantującej dostęp do zupełnie innej grupy odbiorcy. Nie wykorzystał, bo jej nie dostrzegł. PBN potraktował „Kreacje 13” jak zwykłą, rokroczną odsłonę tego projektu, mimo że mógł – dzięki stałemu budżetowi Teatru Wielkiego – Opery Narodowej pokazać, że potrafi być innowacyjny, umie i chce wdrożyć w czyn artystyczny nowe technologie, że umie zaskoczyć młodych widzów, wytrącając ich ze stereotypowego myślenia, że balet to nie dla nich. Szkoda, była ku temu świetna okazja.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Kreacje 13” Polski Balet Narodowy, warsztat choreograficzny, w skład którego wchodziły spektakle: „Wspomnienie” (chor. Łukasz Tużnik), „Mi” (chor. Anna Hop), „Kant (chor. Joanna Drabik), „Ty i ja” (chor. Michał Chróścielski), „Concerto for piano and seven notes” (chor. Antonio Lanzo) i „2701” (chor. Gianni Melfi), organizator: Teatr Wielki – Opera Narodowa, pokaz online na VOD Teatru Wielkiego oraz w ramach „YouTube – Dni kultury” realizowanych z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, 26-28.03.2021