Z informacji zamieszczonej na stronie Teatru Tańca Zawirowania 1) można było wnioskować, że 1 grudnia odbędzie się pokaz choreografii „Lagma”, która będzie transmitowana z teatru internetowo z ograniczeniem dostępu do 4 godzin (gdyby tak rzeczywiście było mielibyśmy do czynienia z drugą premierą, bo pierwsza 22 listopada 2020 r. musiała zostać przerwana). Niestety, informacja, jak się okazało, wprowadzała w błąd – nie była to transmisja na żywo, lecz zapis przedstawienia zagranego 22 listopada w Teatrze Studio.
Transmisja internetowa ma ten walor, że można dać nią widzom możliwość śledzenia na żywo przedstawienia, jednocześnie umożliwiając im cofnięcie przekazu o minutę albo nawet do samego początku, powtórzenie po wielokroć jednego fragmentu czy konkretnego zbliżenia, żeby lepiej zrozumieć, lepiej się przyjrzeć. I po chwili móc wrócić do punktu, z którego się wyszło, nie tracąc nic z owego „na żywo”. To pociągająca możliwość, choć wytrącająca z naturalnego przeżywania przedstawienia w sposób ciągły.
Niestety jako film „Lagma” nie spełniła moich oczekiwań – widza rozpieszczonego przez coraz bardziej profesjonalne transmisje i montowane relacje filmowe. W odbiorze przeszkadzała mi kamera i kamerzysta znajdujący się tak w planie, jak gdyby nie do końca się przygotowano lub nie zdecydowano, czy kamera ma być częścią przekazu. Wchodzący w kadr statyw z kamerą i kamerzystą odwracał uwagę od spektaklu i nieustająco przypominał, że jesteśmy widzami zza ekranu.
Druga kamera, pokazująca skądinąd bardzo ciekawe zbliżenia, chwilami drżała, nie łapała ostrości. Po prostu zabrakło dbałości o profesjonalny poziom nagrania. Wielka szkoda, bo performance zaprezentowany przez Alicję Czyczel, Danę Chmielewską, Martę Szypulską i Aleksandrę Grykę zasłużył na wyjątkowo staranną rejestrację. Mógłby ekstremalnie mocno zagrać na emocjach widzów zbliżeniami twarzy, strojów i ciał artystek.
A teraz o samym spektaklu.
Lagma. Lawa i magma. Istnieje, ale nie ma osobowości. Coś z niej wyniknie, coś się utworzy, choć niekoniecznie uzyska świadomość własną. Niesłychany kontrast eleganckiej bieli pomieszczenia i tancerek ubranych (czy raczej obleczonych) w bezkształtne, przedziwne czarne stroje. Otwarte usta do granic możliwości, z których nie wydobywa się początkowo żaden dźwięk. Tylko szelest materiału, niezborne ruchy, wyginające się ciała tworzące wspólną, a jednak niespójną bryłę…
Powoli tancerki zyskują jakąś formę samoświadomości, z ogromnym trudem wydobywają z siebie dźwięki, które nie są jeszcze na poziomie świadomego porozumienia między częściami lagmy, ale z biegiem czasu masa staje się odrębnymi bytami. Pozornie zespolone, stając się odrębne tracą jednak moc wspólnego porozumienia niewerbalnego. Nie tworzą już jedności, co podkreśla przeobrażenie się dzięki sukniom – każda z istot staje się inna: czerwona, niebieska, zielona… Starają się pogodzić potrzebę oddzielenia od nadal istniejącej potrzeby bycia zespolonym tworem. Zaczynają odczuwać skórą, myślą, uczuciem, co wyrażają przez coraz wyraźniejsze skandowanie: sen-ti-men-ti! Zdobywają możliwość porozumienia słowem, nawiązują porozumienie, tworzą więzi.
Zakończenie jednocześnie jest i nie jest pozytywne – postaci stają się osobne, nie oglądają się już na pozostałe, odchodzą pojedynczo, choć odczuwają, choć każda z nich zyskuje pewność ruchów i gestów, straciły jednak być może coś ważnego: wspólnotę.
Dla mnie to przedstawienie było wstrząsające z zupełnie innego, niż taneczny, powodu. Patrząc na twarze tancerek, ich grymasy, ich kanciaste, sztywne ruchy, próby wyciśnięcia z siebie słowa, konwulsyjnego usiłowania wydobycia na wierzch tej pozornie bezmyślnej skorupy twarzy istniejącego wnętrza, widziałam dzieci. Ludzi, których społeczeństwo odrzuca, określa mianem bezmyślnych. To samo podejście jest wobec dorosłych, jeśli są chorzy, mają upośledzenie, i nie potrafią wydobyć na zewnątrz myśli i emocji… A wewnątrz, jak w lagmie, jak w wulkanie, kłębią się ich myśli, uczucia, ból, strach, radość i przede wszystkim rozpacz z powodu niemożności nawiązania kontaktu ze światem.
Bohaterki „Lagmy” taką możliwość uzyskały.
Elżbieta Bisch (Brygada Tańca)
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
Transmisja internetowa ma ten walor, że można dać nią widzom możliwość śledzenia na żywo przedstawienia, jednocześnie umożliwiając im cofnięcie przekazu o minutę albo nawet do samego początku, powtórzenie po wielokroć jednego fragmentu czy konkretnego zbliżenia, żeby lepiej zrozumieć, lepiej się przyjrzeć. I po chwili móc wrócić do punktu, z którego się wyszło, nie tracąc nic z owego „na żywo”. To pociągająca możliwość, choć wytrącająca z naturalnego przeżywania przedstawienia w sposób ciągły.
Niestety jako film „Lagma” nie spełniła moich oczekiwań – widza rozpieszczonego przez coraz bardziej profesjonalne transmisje i montowane relacje filmowe. W odbiorze przeszkadzała mi kamera i kamerzysta znajdujący się tak w planie, jak gdyby nie do końca się przygotowano lub nie zdecydowano, czy kamera ma być częścią przekazu. Wchodzący w kadr statyw z kamerą i kamerzystą odwracał uwagę od spektaklu i nieustająco przypominał, że jesteśmy widzami zza ekranu.
Druga kamera, pokazująca skądinąd bardzo ciekawe zbliżenia, chwilami drżała, nie łapała ostrości. Po prostu zabrakło dbałości o profesjonalny poziom nagrania. Wielka szkoda, bo performance zaprezentowany przez Alicję Czyczel, Danę Chmielewską, Martę Szypulską i Aleksandrę Grykę zasłużył na wyjątkowo staranną rejestrację. Mógłby ekstremalnie mocno zagrać na emocjach widzów zbliżeniami twarzy, strojów i ciał artystek.
A teraz o samym spektaklu.
Lagma. Lawa i magma. Istnieje, ale nie ma osobowości. Coś z niej wyniknie, coś się utworzy, choć niekoniecznie uzyska świadomość własną. Niesłychany kontrast eleganckiej bieli pomieszczenia i tancerek ubranych (czy raczej obleczonych) w bezkształtne, przedziwne czarne stroje. Otwarte usta do granic możliwości, z których nie wydobywa się początkowo żaden dźwięk. Tylko szelest materiału, niezborne ruchy, wyginające się ciała tworzące wspólną, a jednak niespójną bryłę…
Powoli tancerki zyskują jakąś formę samoświadomości, z ogromnym trudem wydobywają z siebie dźwięki, które nie są jeszcze na poziomie świadomego porozumienia między częściami lagmy, ale z biegiem czasu masa staje się odrębnymi bytami. Pozornie zespolone, stając się odrębne tracą jednak moc wspólnego porozumienia niewerbalnego. Nie tworzą już jedności, co podkreśla przeobrażenie się dzięki sukniom – każda z istot staje się inna: czerwona, niebieska, zielona… Starają się pogodzić potrzebę oddzielenia od nadal istniejącej potrzeby bycia zespolonym tworem. Zaczynają odczuwać skórą, myślą, uczuciem, co wyrażają przez coraz wyraźniejsze skandowanie: sen-ti-men-ti! Zdobywają możliwość porozumienia słowem, nawiązują porozumienie, tworzą więzi.
Zakończenie jednocześnie jest i nie jest pozytywne – postaci stają się osobne, nie oglądają się już na pozostałe, odchodzą pojedynczo, choć odczuwają, choć każda z nich zyskuje pewność ruchów i gestów, straciły jednak być może coś ważnego: wspólnotę.
Dla mnie to przedstawienie było wstrząsające z zupełnie innego, niż taneczny, powodu. Patrząc na twarze tancerek, ich grymasy, ich kanciaste, sztywne ruchy, próby wyciśnięcia z siebie słowa, konwulsyjnego usiłowania wydobycia na wierzch tej pozornie bezmyślnej skorupy twarzy istniejącego wnętrza, widziałam dzieci. Ludzi, których społeczeństwo odrzuca, określa mianem bezmyślnych. To samo podejście jest wobec dorosłych, jeśli są chorzy, mają upośledzenie, i nie potrafią wydobyć na zewnątrz myśli i emocji… A wewnątrz, jak w lagmie, jak w wulkanie, kłębią się ich myśli, uczucia, ból, strach, radość i przede wszystkim rozpacz z powodu niemożności nawiązania kontaktu ze światem.
Bohaterki „Lagmy” taką możliwość uzyskały.
Elżbieta Bisch (Brygada Tańca)
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Lagma” Dana Chmielewska, Alicja Czyczel, Marta Szypulska, Aleksandra Gryka (sound design), program rezydencyjny „StartUp – Scena dla młodych” w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, rejestracja w Teatrze Studio, premiera: 16.11.2020, pokaz online (przerwany): 16.11.2020, ponowny pokaz online: 01.12.2020 (w ramach 16. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania 2020)
1) Dokumentacja wpisu ze facebookowej strony Teatru Tańca Zawirowania w dniu 30 listopada 2020 r.: „Kolejne festiwalowe wydarzenia już jutro! Zapraszamy na spektakl LAGMA którego transmisja będzie dostępna we wtorek od godziny 19:00 przez 4H. Śledźcie XVI edycję Festiwalu ZAWIROWANIA ONLINE!”.