Marta Ziółek w performansie „Krew i księżyc” stworzonym we współpracy z Joanną Hawrot, a pokazanym w ramach Warszawskiego Przeglądu Tańca, przedstawiła nam – jak sama to określiła – „manifest artystki”.
Zanim go jednak wygłosiła pojawiła się na scenie ubrana w biały strój odsłaniający dekolt i brzuch, z oczami zasłoniętymi białą opaską, i przyciągającymi wzrok mocno pomalowanymi na czerwono ustami. Widziałam przed sobą nowocześnie wyglądającą współczesną czarownicę, która wykonywała powolne ruchy rękoma, kroczyła przez scenę powoli, ale stanowczo. Nie była milcząca, wręcz przeciwnie – wydobywała z siebie rozmaite odgłosy, od brzmiących niemal zwierzęco, przez rozmaite pomruki, aż po śpiew. Gdy pozbyła się opaski przysłaniającej oczy – rozłożyła ręce i wyglądała jak prawdziwa bogini. Ruchy palcami, dłońmi i całymi rękami podkreślały jej kobiecość, a nawet można było w tym wyczuć pewną wyniosłość. I nagle wszystko się zmienia, bo zaczynamy obserwować moment przypominający duszenie, który nasuwał – przynajmniej mi – skojarzenie z mroczną historią polowań na czarownice…
Druga część performansu „Krew i księżyc” składała się tylko z monologu artystki – zapowiadanego manifestu. W tym tekście, w którym Ziółek odnosiła się do roli kobiety w dziejach ludzkości, słyszeliśmy wiele mocnych słów, np. „Ja – jedenaste przykazanie – nie będziesz gardził nikim”… Pojawiło się też otwarte odniesienie do aktualnych wydarzeń politycznych i społecznych w Polsce i do protestów Strajku Kobiet przetaczających się przez ulice wielu miast po wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego zaostrzenia zakazu aborcji w konkretnych przypadkach. Artystka mówi „Najlepsza choreografia wydarza się właśnie na ulicy!”, zestawia obecne protesty z historią czarownic, wraca do roku 1968, gdy w Stanach Zjednoczonych powstała grupa W.I.T.C.H. (akronim od Women's International Terrorist Conspiracy from Hell – przyp.) skupiająca feministki walczące o zmiany społeczne. Ziółek przywołuje też rok 2016, w którym zaczęły się masowe protesty kobiet w Polsce przeciwko odbieraniu nam podstawowych praw.
Wraz ze słowami protestujących „Jesteśmy wnuczkami czarownic, których nie udało wam się spalić” oceniam ten performans jako dziki wrzask artystki i kobiety zarazem. Bo Marta Ziółek używa słów, gdyż to „GŁOS stawia opór”, a brak tego silnego stanowiska i otwartego sprzeciwu to przecież zgoda na wszelkie decyzje, które – systemowo – podejmuje się za kobiety.
Ziółek zadedykowała swoje przedstawienie wszystkim wiedźmom, a tytuł nawiązuje do cyklu księżycowego tak ważnego dla życia czarownicy oraz do krwi – istotnej dla rytuałów podczas sabatów. To dlatego artystka kończy swój manifest słowami „niech krew i księżyc was prowadzi”…
Oceniam ten spektakl jako manifest kobiecości, tym bardziej poruszający w kontekście aktualnej sytuacji w Polsce i decyzji podejmowanych w 2020 roku. Jest mocnym przekazem dla kobiet ze względu na trwające protesty, ale jednak jest też uniwersalny, intuicyjnie odbierany. Poraziła mnie siła i pewność bijąca z „Krwi i księżyca”, która jest zasługą – wierzę w to – prawdziwych emocji Marty Ziółek.
Ewelina Chaberska (Brygada Tańca)
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Krew i księżyc” Marta Ziółek, Warszawski Przegląd Tańca, organizator: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, rejestracja wideo w Garnizonie Sztuki, pokaz online: 21.11.2020
Zanim go jednak wygłosiła pojawiła się na scenie ubrana w biały strój odsłaniający dekolt i brzuch, z oczami zasłoniętymi białą opaską, i przyciągającymi wzrok mocno pomalowanymi na czerwono ustami. Widziałam przed sobą nowocześnie wyglądającą współczesną czarownicę, która wykonywała powolne ruchy rękoma, kroczyła przez scenę powoli, ale stanowczo. Nie była milcząca, wręcz przeciwnie – wydobywała z siebie rozmaite odgłosy, od brzmiących niemal zwierzęco, przez rozmaite pomruki, aż po śpiew. Gdy pozbyła się opaski przysłaniającej oczy – rozłożyła ręce i wyglądała jak prawdziwa bogini. Ruchy palcami, dłońmi i całymi rękami podkreślały jej kobiecość, a nawet można było w tym wyczuć pewną wyniosłość. I nagle wszystko się zmienia, bo zaczynamy obserwować moment przypominający duszenie, który nasuwał – przynajmniej mi – skojarzenie z mroczną historią polowań na czarownice…
Druga część performansu „Krew i księżyc” składała się tylko z monologu artystki – zapowiadanego manifestu. W tym tekście, w którym Ziółek odnosiła się do roli kobiety w dziejach ludzkości, słyszeliśmy wiele mocnych słów, np. „Ja – jedenaste przykazanie – nie będziesz gardził nikim”… Pojawiło się też otwarte odniesienie do aktualnych wydarzeń politycznych i społecznych w Polsce i do protestów Strajku Kobiet przetaczających się przez ulice wielu miast po wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego zaostrzenia zakazu aborcji w konkretnych przypadkach. Artystka mówi „Najlepsza choreografia wydarza się właśnie na ulicy!”, zestawia obecne protesty z historią czarownic, wraca do roku 1968, gdy w Stanach Zjednoczonych powstała grupa W.I.T.C.H. (akronim od Women's International Terrorist Conspiracy from Hell – przyp.) skupiająca feministki walczące o zmiany społeczne. Ziółek przywołuje też rok 2016, w którym zaczęły się masowe protesty kobiet w Polsce przeciwko odbieraniu nam podstawowych praw.
Wraz ze słowami protestujących „Jesteśmy wnuczkami czarownic, których nie udało wam się spalić” oceniam ten performans jako dziki wrzask artystki i kobiety zarazem. Bo Marta Ziółek używa słów, gdyż to „GŁOS stawia opór”, a brak tego silnego stanowiska i otwartego sprzeciwu to przecież zgoda na wszelkie decyzje, które – systemowo – podejmuje się za kobiety.
Ziółek zadedykowała swoje przedstawienie wszystkim wiedźmom, a tytuł nawiązuje do cyklu księżycowego tak ważnego dla życia czarownicy oraz do krwi – istotnej dla rytuałów podczas sabatów. To dlatego artystka kończy swój manifest słowami „niech krew i księżyc was prowadzi”…
Oceniam ten spektakl jako manifest kobiecości, tym bardziej poruszający w kontekście aktualnej sytuacji w Polsce i decyzji podejmowanych w 2020 roku. Jest mocnym przekazem dla kobiet ze względu na trwające protesty, ale jednak jest też uniwersalny, intuicyjnie odbierany. Poraziła mnie siła i pewność bijąca z „Krwi i księżyca”, która jest zasługą – wierzę w to – prawdziwych emocji Marty Ziółek.
Ewelina Chaberska (Brygada Tańca)
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Krew i księżyc” Marta Ziółek, Warszawski Przegląd Tańca, organizator: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, rejestracja wideo w Garnizonie Sztuki, pokaz online: 21.11.2020