16. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania 2020 odbywał się w czasie nieprzewidywalnym. Patrząc na to, co działo się w momencie ogarnięcia świata kultury przez pandemię w zasadzie powinien – przynajmniej od pewnego momentu – zostać zawieszony, przeniesiony lub definitywnie odwołany. Mógł stać się kolejnym przykładem niszczącego wpływu okoliczności zewnętrznych na to, co stanowi o kulturze, czyli na wymianę myśli, doświadczeń i przede wszystkim uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych. Tak się jednak nie stało.
Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 zamykając nas w naszych domach, w naszych krajach, zaczęła wykluczać widzów ze współuczestniczenia w przedsięwzięciach artystycznych. Niektóre instytucje kultury stanęły wobec dramatycznego rozdzielenia aktorów i widzów, twórców i publiczności na niewiadomy czas, w niektórych przypadkach – z ekonomicznego powodu – na zawsze. Na szczęście organizatorzy festiwalu Zawirowania podjęli ryzykowną, nieomal straceńczą decyzję: gramy dalej!
Alexander Graham Bell powiedział kiedyś „Kiedy jedne drzwi się zamykają, drugie się otwierają; ale często patrzymy tak długo i z takim żalem na zamknięte drzwi, że nie widzimy tych, które się dla nas otworzyły” i trzeba przyznać, że Teatr Tańca Zawirowania (organizator wydarzenia) nie dość, że nowe drzwi zauważył, to jeszcze wykorzystał pojawiające się z tej okazji nowe możliwości.
Nowymi drzwiami, za którymi powstał nowy świat odbiorców sztuki tańca współczesnego, stał się Internet i możliwość nie tylko transmitowania spektakli na żywo, ale też nagrywania przedstawień do dalszej ich dystrybucji. Wprawdzie bez żywej, spontanicznej reakcji widzów, ale za to z szansą na zdobycie tych, którzy wcześniej nigdy nie mieli kontaktu z tą dziedziną twórczości. Zauważmy, że dzięki zamknięciu w bańce pandemicznej doszło do rozerwania bańki ograniczonego zasięgu, obejmującej do tej pory konkretną, zamkniętą grupę ludzi zainteresowanych tańcem. Jestem dobitnym przykładem osoby, która dzięki Internetowi miała szansę zobaczyć, zachwycić się i zostać zdobyta przez tancerzy, choreografów, dramaturgów, także dzięki pracy kamerzystów, nagłośnieniowców, realizatorów, reżyserów nagrań.
Jestem przekonana, że Zawirowania, jak i inne festiwale taneczne, które zdecydowały się na transmisje na żywo, stały się szansą rozpoczęcia nowej ery tańca współczesnego, opartej na połączeniu tradycyjnej formy nawiązywania interakcji z żywym, obecnym na spektaklu widzem i wykorzystaniu możliwości technologicznych oraz sieci internetowej do propagowania idei tańca, pozyskiwania i dotarcia do nowych odbiorców. Internet niesie przecież wiele interaktywnych możliwości, np. zwrotny przekaz oklasków (to rozwiązanie planują np. organizatorzy noworocznego koncertu z Wiednia 2020/2021).
Ale podsumujmy to, co się wydarzyło podczas warszawskiego festiwalu w obszarze filmowym. Oglądając kolejne przedstawienia festiwalu Zawirowania obserwowałam coraz bardziej profesjonalne prowadzenie kamery, coraz lepszą realizację światła i dźwięku, nawiązanie porozumienia pomiędzy reżyserem nagrania a twórcami.
Po pierwszej próbie transmisji na platformę Facebooka z powodu zbyt dużego spłaszczania jakości przekazu, które wystąpiły przy ciemnym, kameralnym spektaklu „Blank Spots” Lukasa Karvelisa, organizator zdecydował się przenieść swoje streamingi na platformę YouTube. Tu nie mieliśmy już trudności technicznych, więc można już oceniać jakości artystyczne filmowych realizacji. Te były zmienne, ale – co najważniejsze – wraz z rozwojem festiwalu coraz lepsze, by dojść do tych znakomitych, bliskich ideałowi.
Przykładowo prowadzenie kamery w przypadku duetu tancerek Danielle Huyghe i Alexandry Verschuuren („Out of the blue”) wskazywało jeszcze na pewne niezrozumienie, czy może raczej niewyczucie, jak należy pokazywać tego typu taniec, by był w pełni komunikatywny dla cyfrowego odbiorcy. Przecież przekaz na żywo musi być przygotowany o wiele bardziej perfekcyjnie, niż rejestracja spektaklu z możliwością późniejszej starannej ingerencji montażowej czy korekcji barwnej. A i widz mający świadomość możliwości produkcyjnych jest bardziej wymagający. Dlatego o ile montowana na żywo transmisja z „Out of the blue” jedynie mnie drażniła, to rozczarował mnie pod względem jakości przekazu film z rejestracji spektaklu „Lagma” Dany Chmielewskiej, Alicji Czyczel, Marty Szypulskiej i Aleksandry Gryki (choć sam performance był bardzo interesujący – przyp.). „Lagma” z powodów technicznych miała przerwaną transmisję swojej wcześniejszej premiery, a na festiwalu była emitowana jako zmontowany film. Także rejestracja filmowa spektaklu „Symetria” (choreografia: Michał Przybyła, taniec: Daniela Komędera-Miśkiewicz i Dominik Więcek) pozostawiała pewien niedosyt, ponieważ kamera zbyt często skupiała się na jednej postaci, tracąc z pola widzenia to, co było w tym spektaklu najważniejsze: duet, podwójność, symetrię. Z tego powodu kamera – niestety – wywoływała wrażenie niespójności założeń twórczych. Szkoda.
Ale już w przypadku „Fearless” Gosi Mielech przekaz filmowy pozwolił na wstrząsająco intymny odbiór tego wybitnego, w mojej ocenie, spektaklu. Także dlatego, że poszczególne ujęcia wręcz potęgowały dramaturgię i emocje tej choreografii.
Z kolei w absolutny zachwyt wzbudził we mnie – widzu siedzącym przed komputerem – przekaz na żywo dwóch spektakli festiwalowych: „Pure” (choreografia: Eva Klimackova, taniec: Eva Klimackova, Leandro Villavicencio) oraz „Mana Ōrite” Isabelle Nelson. Fascynujący tancerze, znakomite przedstawienia, świetna praca kamer, dobre decyzje dotyczące montażu na żywo. Przekaz był tak perfekcyjny, że aż wzbudzał żal, że jednak oglądamy tylko transmisję, a nie siedzimy wewnątrz teatru, i wreszcie, że możemy wstać z teatralnego fotela i bić braw na stojąco.
Na koniec doskonałość: „Tańcząc Boską Komedię” (choreografia: Elwira Piorun, dramaturgia: Aleksandra Kostrzewa, taniec: Liwia Bargieł, Magdalena Wójcik, Stefano Silvino, Michał Przybyła). I znów zachwyt, że tak wspaniale przygotowano transmisję, ale i żal, że nie można było uczestniczyć w tym wydarzeniu osobiście. Skala emocji z pewnością byłaby większa.
To był wspaniały finał festiwalu Zawirowania. Pozostaje jeszcze tylko kwestia, czy należy kontynuować transmitowanie przedstawień nawet po powrocie do normalności, czyli obecności widzów w teatrze? Mam nadzieję, że organizatorzy tego i podobnych im wydarzeń, a także sami tancerze, choreografowie, osoby odpowiedzialne za propagowanie tańca, otrzymali potwierdzenie, że tak. Jak najbardziej należy rozwijać ten kierunek przyciągania widza do tańca, mając na uwadze także widzów z odległych miejscowości czy z odległych krajów. Język tańca jest bowiem uniwersalny i możliwy do zrozumienia niezależnie od miejsca, gdzie spektakl odbywa się naprawdę.
Elżbieta Bisch (Brygada Tańca)
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
16. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania 2020, pokazy otwarte dla publiczności: Polskie Wydawnictwo Muzyczne, dworzec Warszawa Wschodnia, Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, pokazy zamknięte dla publiczności: Garnizon Sztuki, 3.10–12.12.2020