Taneczna psychoanaliza snów

Taneczna psychoanaliza snów
Na zakończenie pierwszej części 17. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania widzowie otrzymali prawdziwą ucztę – performance „IV RP Snów” w reżyserii Dawida Żakowskiego. Spektakl miał swoją premierę 7 czerwca 2021 roku, ale w pewnym sensie każde przedstawienie jest premierą, gdyż wiele zależy od miejsca, w którym będzie oglądane. Premiera odbyła się w warszawskiej SZKOLE, gdzie swoją rolę w finale zagrały korytarze pozwalające na „podróż” artystów i widzów, z kolei w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie konieczne zmiany narzucała wielkość sceny i budynku oraz nieprzychylna aura uniemożliwiająca zaplanowanie finału na świeżym powietrzu, np. pod drzewem…

Podobnie jak w pierwszym dniu Zawirowań 2021 zza ścian teatru słychać było grzmoty i huk ulewy, co rzecz jasna nie wpłynęło na sens spektaklu lecz wręcz pozwoliło na łatwiejsze mentalne „wyniesienie się” poza mury teatru, odrealnienie go. I nawet jeśli sama burza nie wywołała w widzach niepokoju na miejscu, to po zakończeniu pokazu trzeba było i tak uspokoić powstały natłok myśli, refleksje czy znaleźć odpowiedzi na drążące pytania, jakie „IV RP Snów” po sobie pozostawiła...

Przedstawienie nawiązuje w pewnym sensie do „Trzeciej Rzeszy Snów”, książki Charlotte Beradt, zawierającej analizy zebranych przez nią w latach 1933–1939 snów ludzi żyjących w okresie kształtowania się hitlerowskiego reżimu. Autorka poświęciła swoją pracę szczególnemu rodzajowi snów, które nazywa snami politycznymi; ich zawartość zaskakująco zawiera wspólne elementy, charakterystyczne dla danej społeczności w konkretnej sytuacji historycznej. Elementy te nie są uniwersalne, nie występują przypadkowo, są zdaniem autorki wynikiem presji, otaczającego zagrożenia i jego wpływu na ludzką psychikę. Charlotte Beradt uważała badanie snów za bardziej wiarygodne i miarodajne, niż pamiętników lub listów, w których piszący mogą konfabulować, a nawet kłamać (choćby z powodu zachowania bezpieczeństwa). Tymczasem sny są niezależne od woli śniącego, są strumieniem nieświadomości, jak je nazwał Jung.

Byłam zaskoczona, że sny są badane inaczej, niż w popularnych „sennikach egipskich”, że stanowią nie tylko materiał dla psychoanalityka, ale mogą być źródłem wiedzy dla historyka i socjologa. Sama niepamiętając własnych snów musiałam poświęcić wiele czasu na zrozumienie tego, co przedstawia performance Dawida Żakowskiego.

Interesujące jest, że „Trzecia Rzesza Snów” nadal jest traktowana jako inspiracja dla twórców współczesnych (dokument Sophie Bruneau „Sny w kapitalizmie”, wyprodukowany przez Arte w 2017 roku, w którym reżyserka skupia się na wspólnych elementach snów 12 osób, opowiadających o snach związanych z pracą zawodową). Jest także inspiracją dla naukowców: psychoanalitycy z Instytutu Tavistock opracowali pod koniec ubiegłego wieku metodę matrycy śnienia społecznego. Zebrali grupę osób, które w czasie sesji opowiadają sobie sny – bez komentowania, krytykowania i interpretowania. Okazało się, że sny tworzą wtedy większą opowieść, o głębszym znaczeniu niż każdy ze snów z osobna, a opowieść ta dotyka spraw istotnych dla całej społeczności.

Oba źródła: „Trzecia Rzesza Snów” i wyniki Instytutu Tavistock stały się z kolei impulsem do badań psychoterapeuty Bartosza Samitowskiego, antropologa kulturowego, autora projektu „Rzeczpospolita Snów”, w którym zbiera i analizuje sny ludzi w okresie pandemii i aktualnej sytuacji politycznej w Polsce.

Po co taki długi wstęp recenzji dotyczącej tańca? Ponieważ oglądany 12 lipca 2021 roku spektakl jest między innymi efektem współpracy Bartosza Samitowskiego z Dawidem Żakowskim ze Stowarzyszenia Sztuka Nowa.

Przygotowywana z wykorzystaniem matrycy snów praca „IV RP Snów” to połączenie tańca i performance’u z pewną formą psychoanalizy. Autorzy nie narzucają nam traktowania snów jak wyroczni, nie doszukują się szczególnych „znaków”, raczej namawiają widzów do szukania w snach mocnych i słabych stron, lęków, także powrotu do dawno schowanych w zakamarkach pamięci wrażeń. Warto pamiętać swoje sny, bo może to być ważny element naszej świadomości, choć są uznawane za strumień nieświadomości…

Przedstawienie rozpoczęło się jak terapia grupowa. Z głośników słyszeliśmy kolejne opowieści, treść snów, bez komentarzy. Na scenie przed mikrofonami usiadła trójka artystów, obleczonych (bo trudno to określić ubraniem czy nawet strojem) w kombinezony imitujące skórę, pewną formę nagości, która przecież jest ze snem nieodłącznie związana. Jeden z mężczyzn odróżniał się intensywnym, wręcz fluorescencyjnym, kolorem swojej cielesnej powłoki.

Ruchy tancerzy przywodziły na myśl fazę snu, w której jesteśmy rozluźnieni, ruchy są wtedy powolne i płynne, ciało bezwładne, choć zdarzają się nagłe paroksyzmy, nieprawdziwe upadki znane każdemu śpiącemu. Każdy z artystów przedstawiał inne senne majaczenia, inne opowieści. Na mnie największe wrażenie zrobiły słowa wypowiadane po wielokroć przez Borysa Jaźnickiego: Tylko ja mogę widzieć to, co jest w moim śnie, nie możecie zobaczyć tego domu, tej wody, tego dziecka... I przeszywające: NIE BOJĘ SIĘ. Tak powtarzają dzieci przepełnione lękiem, zaklinając rzeczywistość.

Michał Tokarski, w swojej jaskrawej „skórze”, zaskakująco nie jest dysonansem, ponieważ strumienie nieświadomości sennej łączą się w nieprzewidywalny sposób, jesteśmy różni, ale tacy sami. Podlegamy tej samej matrycy.

Ewelina Sobieraj tańczy do utworu „Cry Me a River” ekspresyjnie, wręcz histerycznie, na pograniczu szaleństwa. Teraz, gdy fruwają włosy wokół jej twarzy, przestaje być jedną z trojga, jest kobietą. Trudno jest być kobietą w IV RP. Przez kombinezon prześwitują ściśnięte piersi, choć przecież w czasie snu powinniśmy być swobodni, nadzy, nieskrępowani. Widocznie nasze sny w tych czasach też są skrępowane, ściśnięte, zniewolone…

Zapewne zrozumieć przedstawienie możemy tylko my, żyjący tu i teraz, w Polsce naznaczonej narastającym brunatnieniem, brutalnością, rosnącym zagrożeniem politycznym, społecznym, epidemicznym, ekonomicznym. Odniesień do naszych doświadczeń nie zrozumie być może członek innej społeczności, choć obawiam się, że wkraczamy w etap staczania się ku powszechnej zagładzie i być może sny będą nas łączyć ponad granicami.

Przedstawienie w zasadzie się nie skończyło, przynajmniej nie w zwyczajowy sposób. Artyści przeszli do sąsiedniego pomieszczenia i wtulili się tam w leżący na ziemi materiał jak w pościel. Widzowie powoli przemykali obok do wyjścia, trochę zaskoczeni, trochę skonfundowani, może zawstydzeni podglądaniem śpiących… Nie było oklasków, ukłonów, pozostała po chwili pusta scena i pusta widownia.

Elżbieta Bisch, Brygada Tańca 2021

Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.

„IV RP Snów” Stowarzyszenie Sztuka Nowa, reżyseria: Dawid Żakowski, choreografia: Wojciech Grudziński, performerzy: Ewelina Sobieraj, Borys Jaźnicki, Michał Tokarski, muzyka: Kasai, pokaz w ramach 17. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, pokaz: 12.07.2021