Spektakl „Lagma” powstały w ramach programu „StartUp – Scena dla młodych 2020”, prowadzonego przez Centrum Teatru i Tańca w Warszawie jest marzeniem każdego odbiorcy, który lubi samodzielnie poszukiwać znaczeń, nadawać własne konteksty, tworzyć osobistą interpretację. Alicja Czyczel, Dana Chmielewska, Marta Szypulska i Aleksandra Gryka dały widzom wielką przestrzeń dla wyobraźni. Nie przeszkodził im w tym ani czas pandemii, ani zamknięcie teatrów, ani nawet realizacja cyfrowa.
Czym jest Lagma? Może być wszystkim, każdym tworzywem, każdym pochłaniaczem. Może oblepiać i wyzwalać. Marta Szypulska stworzyła inspirującą do wszelkich interpretacji warstwę plastyczną performance’u, spójną z ruchem i dźwiękiem, konsekwentną i ciekawą artystycznie. Dzięki jej pracy tancerki wprowadzają nas w swój świat, czy może raczej w swoje przeżywanie, w kostiumach „zrodzonych” z podłoża.
Już od pierwszych minut skłaniają nas do poszukiwań, czy to, co widzimy jest niemym zdziwieniem „z otwartą buzią”? Jeśli tak, to czyim? Dlaczego jest nieme? Po dłuższym czasie nieśmiało wykraczają poza obręb „swojej ojczyzny”, czarnej Lagmy (?) – nisko, przykurczone, ciągle w nią ustrojone. Wydobywają z siebie pierwsze nieporadne dźwięki. Powoli się podnoszą poznając inny świat, odzywają się coraz donośniej, ale bez możliwości porozumienia się abstrakcyjnymi głoskami, aż zachłystują się żądzą dostępu do mikrofonu. Mimo że przecież nie mogą nic przekazać, ale bardzo tego pragną. Ten mikrofon podtyka im postać z zewnątrz, która jakby bawi się nimi, celowo je drażni. Ta żądza je zabija.
Zewnętrzna postać, jest inna i jest w masce chirurgicznej. Ten drobny szczegół kostiumu, maseczka, tak silnie obecna w naszym obecnym życiu, wywołuje we mnie woltę. A może to my, po tygodniach, miesiącach, latach, dziesięcioleciach, wiekach izolacji, z jakiegoś powodu wychodzimy poza własny świat, uczymy się go ze zdziwieniem, osobni i niemi, zafascynowani? Ta maseczka nawiązywała do pandemii, ale scenicznie niekoniecznie musi do niej nawiązywać. Jej symbol może zwracać uwagę na zupełnie inne rodzaje izolacji, które degradują społeczności, na nieumiejętność porozumiewania się, na brak wzajemnych relacji, jakichkolwiek, bo przecież postaci „zrodzone” z Lagmy dziwią się także na swój własny widok.
Miały swoją siłę te sceny, gdy bohaterki jeszcze nie ubrały się w uczucia inne, niż ciekawość.
Pozorny chaos kolejnej części spektaklu doprowadza w końcu wszystkie postaci w jeden punkt. Są razem, dotykają się, znajdują sposoby żeby wzajemnie doładowywać swoją energię. Porozumienie następuje na poziomie pozawerbalnym, instynkt nakazuje współpracę i solidarność. Instynkt wręcz dziecięcy, a więc ten początkowy, niezagłuszony kulturą i konwenansami. To sugeruje ton jaki przybrały artystki, dziecięcego gaworzenia.
Zapada ciemność. Z niej wyłania się narastający, złowrogi kształt. W końcu dostrzegamy w niej, że Lagma, z której płaszczyzny uwolniły się kobiety, przybrała kształt czarnej, nieregularnej bryły i sunie ku nam nieuchronnie, pochłania przestrzeń, a jej cień zabiera resztki światła. Zapada ciemność, pulsująca miarowym oddechem. I już jest nowy dzień, nowy świat. Kobiety zrzuciły z siebie skórę Lagmy, po kolei pojawiają się przed naszymi oczami w wytwornych, kolorowych sukniach.
Jako pierwsza wchodzi czerwona. Usta pod otulającym całą głowę woalem usiłują jakby nabrać powietrza. Czy chcą nadać swoim dźwiękom kształt? Najpierw słychać rytmiczne głoski, sylaby, składające się w końcu w jedno „sentimenti” skandowane w rytm radosnych ruchów przypominających gimnastykę poranną, rytuał nadający energię reszcie dnia.
Niebieska wkracza tak, jakby przyszła w konkretnym celu. Zaczyna zmagać się z bólem, ze swoją siłą pokonania fizycznego cierpienia, z porodem nowego. „Sen-ti-men-ti”. Czy zielona będzie efektem tego porodu? Czy może absorbcji czerwonej i niebieskiej części widma światła widzialnego?
Dość, że obie, czerwona i niebieska opiekują się zieloną, trochę walczą o nią, ale też rozmawiają (tak właśnie rozmawiają!), bawią się. Aż w końcu wszystkie stają dumnie, przybierają pomnikowe pozy. Jest jak w galerii sztuki. Jest jak przy zwiedzaniu galerii, gdy słuchamy objaśnień przewodnika. Jak wśród dorosłych, świadomych, doświadczonych ludzi.
A może to wszystko zostało skrojone tak, by wrócić do świata, który upadł, i który degradacja przekształciła w tytułową Lagmę, z jakiej z takim wysiłkiem się otrząsnęły? Perpetum mobile i niekończąca się przemiana, walka od początku, powroty do zarania dziejów ewolucji?
To, co opowiedziałam to tylko jedna z możliwych interpretacji spektaklu „Lagma”. Każdy, dosłownie każdy, może odebrać tę abstrakcyjną historię na własny sposób, ekstremalnie różny od mojego. I to jest w „Lagmie” najpiękniejsze. Ale nie byłoby tego, gdyby nie fantastyczne wręcz panowanie tancerek nad przestrzenią, gdyby nie ich ekspresja ruchów, gestów, dźwięków, i gdyby nie ich odwaga.
Dodam, że niezbędna do pełni przeżyć była w tym pokazie warstwa dźwiękowa, tworzona na żywo przez osobę w maseczce, Aleksandrę Grykę. Można by o niej napisać osobną recenzję, tak niezwykle ważną rolę odgrywała w tym performance.
Całość tej wielowarstwowej kreacji sprowokowała mnie nawet do zastanawiania się nad tym, czy celowym był fakt, że spektakl rozpoczął się w rogu obszernego, jasnego hallu, foyer STUDIO Teatrgaleria, akurat w tym rogu, w którym jest umieszczona tablica poświęcona Danielowi Burenowi. Czyli jednemu z najważniejszych artystów powojennych, który kwestionował co do zasady jakąś szczególną indywidualność artysty, wymyślne interpretacje dzieł sztuki, i który upierał się, że malowane przez niego pasy są tylko różnobarwnymi pasami i niczym więcej. Buren w 2018 roku zrealizował właśnie w tej przestrzeni swój projekt scenograficzny „In Situ”. Czy to ma znaczenie? Pozostawiam otwarte pole do odpowiedzi na to pytanie, bo kontekst każdy ma inny, a w tym spektaklu może on mieć niebagatelne znaczenie.
Alicja Czyczel, Dana Chmielewska, Marta Szypulska, Aleksandra Gryka – dziękuję za tę niezwykłą przygodę z „Lagmą”.
Ewa Borguńska (Brygada Tańca)
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Lagma” Dana Chmielewska, Alicja Czyczel, Marta Szypulska, Aleksandra Gryka (sound design), program rezydencyjny „StartUp – Scena dla młodych” w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, rejestracja w Teatrze Studio, premiera: 16.11.2020, pokaz online (przerwany): 16.11.2020, premiera rejestracji online: 22.11.2020
Czym jest Lagma? Może być wszystkim, każdym tworzywem, każdym pochłaniaczem. Może oblepiać i wyzwalać. Marta Szypulska stworzyła inspirującą do wszelkich interpretacji warstwę plastyczną performance’u, spójną z ruchem i dźwiękiem, konsekwentną i ciekawą artystycznie. Dzięki jej pracy tancerki wprowadzają nas w swój świat, czy może raczej w swoje przeżywanie, w kostiumach „zrodzonych” z podłoża.
Już od pierwszych minut skłaniają nas do poszukiwań, czy to, co widzimy jest niemym zdziwieniem „z otwartą buzią”? Jeśli tak, to czyim? Dlaczego jest nieme? Po dłuższym czasie nieśmiało wykraczają poza obręb „swojej ojczyzny”, czarnej Lagmy (?) – nisko, przykurczone, ciągle w nią ustrojone. Wydobywają z siebie pierwsze nieporadne dźwięki. Powoli się podnoszą poznając inny świat, odzywają się coraz donośniej, ale bez możliwości porozumienia się abstrakcyjnymi głoskami, aż zachłystują się żądzą dostępu do mikrofonu. Mimo że przecież nie mogą nic przekazać, ale bardzo tego pragną. Ten mikrofon podtyka im postać z zewnątrz, która jakby bawi się nimi, celowo je drażni. Ta żądza je zabija.
Zewnętrzna postać, jest inna i jest w masce chirurgicznej. Ten drobny szczegół kostiumu, maseczka, tak silnie obecna w naszym obecnym życiu, wywołuje we mnie woltę. A może to my, po tygodniach, miesiącach, latach, dziesięcioleciach, wiekach izolacji, z jakiegoś powodu wychodzimy poza własny świat, uczymy się go ze zdziwieniem, osobni i niemi, zafascynowani? Ta maseczka nawiązywała do pandemii, ale scenicznie niekoniecznie musi do niej nawiązywać. Jej symbol może zwracać uwagę na zupełnie inne rodzaje izolacji, które degradują społeczności, na nieumiejętność porozumiewania się, na brak wzajemnych relacji, jakichkolwiek, bo przecież postaci „zrodzone” z Lagmy dziwią się także na swój własny widok.
Miały swoją siłę te sceny, gdy bohaterki jeszcze nie ubrały się w uczucia inne, niż ciekawość.
Pozorny chaos kolejnej części spektaklu doprowadza w końcu wszystkie postaci w jeden punkt. Są razem, dotykają się, znajdują sposoby żeby wzajemnie doładowywać swoją energię. Porozumienie następuje na poziomie pozawerbalnym, instynkt nakazuje współpracę i solidarność. Instynkt wręcz dziecięcy, a więc ten początkowy, niezagłuszony kulturą i konwenansami. To sugeruje ton jaki przybrały artystki, dziecięcego gaworzenia.
Zapada ciemność. Z niej wyłania się narastający, złowrogi kształt. W końcu dostrzegamy w niej, że Lagma, z której płaszczyzny uwolniły się kobiety, przybrała kształt czarnej, nieregularnej bryły i sunie ku nam nieuchronnie, pochłania przestrzeń, a jej cień zabiera resztki światła. Zapada ciemność, pulsująca miarowym oddechem. I już jest nowy dzień, nowy świat. Kobiety zrzuciły z siebie skórę Lagmy, po kolei pojawiają się przed naszymi oczami w wytwornych, kolorowych sukniach.
Jako pierwsza wchodzi czerwona. Usta pod otulającym całą głowę woalem usiłują jakby nabrać powietrza. Czy chcą nadać swoim dźwiękom kształt? Najpierw słychać rytmiczne głoski, sylaby, składające się w końcu w jedno „sentimenti” skandowane w rytm radosnych ruchów przypominających gimnastykę poranną, rytuał nadający energię reszcie dnia.
Niebieska wkracza tak, jakby przyszła w konkretnym celu. Zaczyna zmagać się z bólem, ze swoją siłą pokonania fizycznego cierpienia, z porodem nowego. „Sen-ti-men-ti”. Czy zielona będzie efektem tego porodu? Czy może absorbcji czerwonej i niebieskiej części widma światła widzialnego?
Dość, że obie, czerwona i niebieska opiekują się zieloną, trochę walczą o nią, ale też rozmawiają (tak właśnie rozmawiają!), bawią się. Aż w końcu wszystkie stają dumnie, przybierają pomnikowe pozy. Jest jak w galerii sztuki. Jest jak przy zwiedzaniu galerii, gdy słuchamy objaśnień przewodnika. Jak wśród dorosłych, świadomych, doświadczonych ludzi.
A może to wszystko zostało skrojone tak, by wrócić do świata, który upadł, i który degradacja przekształciła w tytułową Lagmę, z jakiej z takim wysiłkiem się otrząsnęły? Perpetum mobile i niekończąca się przemiana, walka od początku, powroty do zarania dziejów ewolucji?
To, co opowiedziałam to tylko jedna z możliwych interpretacji spektaklu „Lagma”. Każdy, dosłownie każdy, może odebrać tę abstrakcyjną historię na własny sposób, ekstremalnie różny od mojego. I to jest w „Lagmie” najpiękniejsze. Ale nie byłoby tego, gdyby nie fantastyczne wręcz panowanie tancerek nad przestrzenią, gdyby nie ich ekspresja ruchów, gestów, dźwięków, i gdyby nie ich odwaga.
Dodam, że niezbędna do pełni przeżyć była w tym pokazie warstwa dźwiękowa, tworzona na żywo przez osobę w maseczce, Aleksandrę Grykę. Można by o niej napisać osobną recenzję, tak niezwykle ważną rolę odgrywała w tym performance.
Całość tej wielowarstwowej kreacji sprowokowała mnie nawet do zastanawiania się nad tym, czy celowym był fakt, że spektakl rozpoczął się w rogu obszernego, jasnego hallu, foyer STUDIO Teatrgaleria, akurat w tym rogu, w którym jest umieszczona tablica poświęcona Danielowi Burenowi. Czyli jednemu z najważniejszych artystów powojennych, który kwestionował co do zasady jakąś szczególną indywidualność artysty, wymyślne interpretacje dzieł sztuki, i który upierał się, że malowane przez niego pasy są tylko różnobarwnymi pasami i niczym więcej. Buren w 2018 roku zrealizował właśnie w tej przestrzeni swój projekt scenograficzny „In Situ”. Czy to ma znaczenie? Pozostawiam otwarte pole do odpowiedzi na to pytanie, bo kontekst każdy ma inny, a w tym spektaklu może on mieć niebagatelne znaczenie.
Alicja Czyczel, Dana Chmielewska, Marta Szypulska, Aleksandra Gryka – dziękuję za tę niezwykłą przygodę z „Lagmą”.
Ewa Borguńska (Brygada Tańca)
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Lagma” Dana Chmielewska, Alicja Czyczel, Marta Szypulska, Aleksandra Gryka (sound design), program rezydencyjny „StartUp – Scena dla młodych” w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, rejestracja w Teatrze Studio, premiera: 16.11.2020, pokaz online (przerwany): 16.11.2020, premiera rejestracji online: 22.11.2020