„Tanzanweisungen (it won't be like this forever)” Moritza Ostruschnjaka na 17. Międzynarodowym Festiwalu Tańca Zawirowania rozpoczął się w ciszy, na ograniczonym przez nieświecące białe rury świetlówkowe prostokącie sceny. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że ta cisza będzie mam towarzyszyła niemal przez cały teatralny wieczór 10 lipca…
W otaczającej ciemności zamkniętej czarnymi ścianami tancerz – Daniel Conant – rozpoczyna solo od sekwencji ruchów żywcem wziętych z Bawarii i Tyrolu, na wzór tradycyjnego tańca ludowego schuhplattlera, rytmicznie, coraz szybciej tupiąc, klaszcząc, uderzając dłońmi w podeszwy butów, ud i kolan. Staje się rytmem, zmieniającym się w zależności od kolejnych sekwencji tańca, uzyskiwanym przez uderzenia dłońmi ciała, ale przede wszystkim uderzenia podeszwami butów w podłoże. Z biegiem czasu publiczność staje się powoli częścią tego rytmu, nie sposób nie czuć też podziwu dla niesłychanej kondycji fizycznej Daniela Conanta, przy czym wyraźnie widać, że głęboki oddech, chwilami świszczący, jest zamierzonym elementem artystycznym, nie tylko reakcją organizmu na skrajny wysiłek.
Obserwujemy jak w kalejdoskopie skoki, fragmenty tańca od imitacji ćwiczeń ze skakanką po sekwencje baletowe z „Jeziora Łabędziego”. Zaczynamy widzieć i słyszeć stepowanie Freda Astaira, przechodzące w taniec rewiowy, przez moment wydaje się nam, że to nakręcona tancerka z pozytywki, żeby za chwilę zobaczyć ruch boksera, manifestanta, robotnika, żołnierza, rapera, piosenkarza rockowego…
Chciałoby się wyłącznie podziwiać wykonawcę za jego niesłychaną sprawność fizyczną i umiejętność przechodzenia ze stylu w styl, potraktować prezentację jak taneczny żart, autoironię czy graniczące z absurdem prezentowanie możliwości fizycznych Daniela Conanta, gdyby nie „wtrącający” się kilkakrotnie choreograf (Moritz Ostruschnjak), przechodzący między zamkniętym w prostokącie sceny tancerzem a widownią z dużymi kartonami, na których znajdują się – jak na „potykaczach” agencyjnych – newsy: „To nie będzie trwać wiecznie”, „Po jakimś czasie przestaniemy o tym myśleć”.
Widz zaczyna rozumieć, że w tym ruchu, w tym pozornie nieprzemyślanym chaosie tanecznym jest drugie dno, przesłanie, zaproszenie do refleksji. O czym mamy przestać myśleć? Czemu pokaz zatytułowany jest „Nauka tańca”? Czy chodzi o naukę tańca, czy życia?
Dźwięki tupania, klaskanie, wyraźnie słyszalny oddech tancerza kilkakrotnie zostały zakłócone lub wzbogacone muzyką. Małe, drobne wtręty, ale też dłuższe fragmenty muzyki, miały ukierunkować refleksje widzów. Stąd długi fragment „The Sound of Silence” i najbardziej wstrząsające zakończenie: D.A.F. „Der Mussolini” – wstrząsające poprzez radosny, frenetyczny, wręcz histeryczny taniec Daniela Conanta. Bezmyślny w swojej żywiołowości.
Życie jest ruchem. Każda chwila, każdy przejaw naszego życia jest związany z ruchem. Nawet umieranie. Ruch jest nieodłączny, czy bawimy się skakanką, czy tańczymy „Jezioro Łabędzie”. Lubimy ruch, wyraża nasz emocje, pozwala się rozluźnić, uwolnić od stresu, wyrazić radość, wprowadzić w ekstazę. Mam wrażenie, że choreografia Moritza Ostruschnjaka od tych drobnych żartów tanecznych prowadziła nas do uświadomienia sobie naszej zagłady, jeśli pozostanie tylko ruch, jeśli przestaniemy myśleć. Jeśli nie docenimy ciszy.
Był taki moment w pokazie, gdy tancerz wyciągał ręce do publiczności, jak gdyby błagał o reakcję, o zbliżenie, o przerwanie jego samotności w tym zaklętym prostokącie. Widzowie jednak siedzieli jak porażeni. Takiej ciszy na widowni dawno nie słyszałam.
Po spektaklu odbyła się rozmowa z oboma twórcami. Projekt powstał w trakcie pandemii w ciągu dwóch tygodni, tuż przed otwarciem na nowo teatrów w Niemczech (czerwiec 2020 roku). Współpracujący ze sobą choreograf i tancerz sklejali z rozmaitych form tańca trzysekundowe sekwencje do wykorzystania w pokazie, łącząc je w niezwykły spektakl. Wersja przedstawiona w Polsce była niestety nieco zubożona z powodu niewielkiej przestrzeni sceny w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie; zwykle Daniel Conant tańczy na specjalnej platformie, która jak pudło rezonansowe wzmacnia odgłosy uderzania o podłoże.
W trakcie produkcji artyści dostali do wyłącznej dyspozycji opustoszały jeszcze budynek Opery Bawarskiej. Docenili zwłaszcza ciszę, panującą w tak wspaniałym, historycznym budynku. Ciszę, z której ogromem wcześniej się nie spotkali. To wzbudziło we mnie osobiste wspomnienie, bo jako dziecko wielokrotnie miałam okazję przebywać w uśpionym, pustym foyer Teatru Wielkiego w Warszawie. Nie zapomnę dźwięku uderzających o siebie po przesunięciu po nich dłonią pryzmatów kryształowych lamp stojących w korytarzach. Tęsknię za taką ciszą. Niech trwa wiecznie. I nie przestanę o tym myśleć.
Wspaniały spektakl. Oczywiście festiwal Zawirowania 2021 dopiero się zaczął i nie czas teraz na podsumowania, ale nie wiem, czy cokolwiek podczas tego wydarzenia jeszcze zrobi na mnie aż takie wstrząsające wrażenie.
Elżbieta Bisch, Brygada Tańca 2021
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Tanzanweisungen (it won't be like this forever)”, choreografia: Moritz Ostruschnjak, taniec: Daniel Conant, produkcja Moritza Ostruschnjaka powstała we współpracy z Operą Bawarską, prapremiera: 07.06.2020, Narodowy Teatr, Monachium, premiera polska: 10.07.2021, pokaz w ramach 17. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, pokaz: 10.07.2021
W otaczającej ciemności zamkniętej czarnymi ścianami tancerz – Daniel Conant – rozpoczyna solo od sekwencji ruchów żywcem wziętych z Bawarii i Tyrolu, na wzór tradycyjnego tańca ludowego schuhplattlera, rytmicznie, coraz szybciej tupiąc, klaszcząc, uderzając dłońmi w podeszwy butów, ud i kolan. Staje się rytmem, zmieniającym się w zależności od kolejnych sekwencji tańca, uzyskiwanym przez uderzenia dłońmi ciała, ale przede wszystkim uderzenia podeszwami butów w podłoże. Z biegiem czasu publiczność staje się powoli częścią tego rytmu, nie sposób nie czuć też podziwu dla niesłychanej kondycji fizycznej Daniela Conanta, przy czym wyraźnie widać, że głęboki oddech, chwilami świszczący, jest zamierzonym elementem artystycznym, nie tylko reakcją organizmu na skrajny wysiłek.
Obserwujemy jak w kalejdoskopie skoki, fragmenty tańca od imitacji ćwiczeń ze skakanką po sekwencje baletowe z „Jeziora Łabędziego”. Zaczynamy widzieć i słyszeć stepowanie Freda Astaira, przechodzące w taniec rewiowy, przez moment wydaje się nam, że to nakręcona tancerka z pozytywki, żeby za chwilę zobaczyć ruch boksera, manifestanta, robotnika, żołnierza, rapera, piosenkarza rockowego…
Chciałoby się wyłącznie podziwiać wykonawcę za jego niesłychaną sprawność fizyczną i umiejętność przechodzenia ze stylu w styl, potraktować prezentację jak taneczny żart, autoironię czy graniczące z absurdem prezentowanie możliwości fizycznych Daniela Conanta, gdyby nie „wtrącający” się kilkakrotnie choreograf (Moritz Ostruschnjak), przechodzący między zamkniętym w prostokącie sceny tancerzem a widownią z dużymi kartonami, na których znajdują się – jak na „potykaczach” agencyjnych – newsy: „To nie będzie trwać wiecznie”, „Po jakimś czasie przestaniemy o tym myśleć”.
Widz zaczyna rozumieć, że w tym ruchu, w tym pozornie nieprzemyślanym chaosie tanecznym jest drugie dno, przesłanie, zaproszenie do refleksji. O czym mamy przestać myśleć? Czemu pokaz zatytułowany jest „Nauka tańca”? Czy chodzi o naukę tańca, czy życia?
Dźwięki tupania, klaskanie, wyraźnie słyszalny oddech tancerza kilkakrotnie zostały zakłócone lub wzbogacone muzyką. Małe, drobne wtręty, ale też dłuższe fragmenty muzyki, miały ukierunkować refleksje widzów. Stąd długi fragment „The Sound of Silence” i najbardziej wstrząsające zakończenie: D.A.F. „Der Mussolini” – wstrząsające poprzez radosny, frenetyczny, wręcz histeryczny taniec Daniela Conanta. Bezmyślny w swojej żywiołowości.
Życie jest ruchem. Każda chwila, każdy przejaw naszego życia jest związany z ruchem. Nawet umieranie. Ruch jest nieodłączny, czy bawimy się skakanką, czy tańczymy „Jezioro Łabędzie”. Lubimy ruch, wyraża nasz emocje, pozwala się rozluźnić, uwolnić od stresu, wyrazić radość, wprowadzić w ekstazę. Mam wrażenie, że choreografia Moritza Ostruschnjaka od tych drobnych żartów tanecznych prowadziła nas do uświadomienia sobie naszej zagłady, jeśli pozostanie tylko ruch, jeśli przestaniemy myśleć. Jeśli nie docenimy ciszy.
Był taki moment w pokazie, gdy tancerz wyciągał ręce do publiczności, jak gdyby błagał o reakcję, o zbliżenie, o przerwanie jego samotności w tym zaklętym prostokącie. Widzowie jednak siedzieli jak porażeni. Takiej ciszy na widowni dawno nie słyszałam.
Po spektaklu odbyła się rozmowa z oboma twórcami. Projekt powstał w trakcie pandemii w ciągu dwóch tygodni, tuż przed otwarciem na nowo teatrów w Niemczech (czerwiec 2020 roku). Współpracujący ze sobą choreograf i tancerz sklejali z rozmaitych form tańca trzysekundowe sekwencje do wykorzystania w pokazie, łącząc je w niezwykły spektakl. Wersja przedstawiona w Polsce była niestety nieco zubożona z powodu niewielkiej przestrzeni sceny w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie; zwykle Daniel Conant tańczy na specjalnej platformie, która jak pudło rezonansowe wzmacnia odgłosy uderzania o podłoże.
W trakcie produkcji artyści dostali do wyłącznej dyspozycji opustoszały jeszcze budynek Opery Bawarskiej. Docenili zwłaszcza ciszę, panującą w tak wspaniałym, historycznym budynku. Ciszę, z której ogromem wcześniej się nie spotkali. To wzbudziło we mnie osobiste wspomnienie, bo jako dziecko wielokrotnie miałam okazję przebywać w uśpionym, pustym foyer Teatru Wielkiego w Warszawie. Nie zapomnę dźwięku uderzających o siebie po przesunięciu po nich dłonią pryzmatów kryształowych lamp stojących w korytarzach. Tęsknię za taką ciszą. Niech trwa wiecznie. I nie przestanę o tym myśleć.
Wspaniały spektakl. Oczywiście festiwal Zawirowania 2021 dopiero się zaczął i nie czas teraz na podsumowania, ale nie wiem, czy cokolwiek podczas tego wydarzenia jeszcze zrobi na mnie aż takie wstrząsające wrażenie.
Elżbieta Bisch, Brygada Tańca 2021
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Tanzanweisungen (it won't be like this forever)”, choreografia: Moritz Ostruschnjak, taniec: Daniel Conant, produkcja Moritza Ostruschnjaka powstała we współpracy z Operą Bawarską, prapremiera: 07.06.2020, Narodowy Teatr, Monachium, premiera polska: 10.07.2021, pokaz w ramach 17. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, pokaz: 10.07.2021