Organizatorzy pokazów tańca powolutku wprowadzają opłaty za bilety za oglądanie rejestracji spektakli i performance’ów, patrzymy więc na przełom, na edukację widzów, którzy muszą zrozumieć, że ich uczestnictwo w kulturze nie może być wiecznie bezpłatne.
Jak się kończy granie za darmo można analizować na podstawie rynku muzycznego, gdzie trwający od kilku lat istny wysyp miejskich, festiwalowych czy wakacyjnych niebiletowanych koncertów na świeżym powietrzu doprowadził do częściowego załamania się rynku występach w salach. Widz przyzwyczaił się do tego, że muzyki na żywo może słuchać za darmo i wolał poczekać na kolejne zbiorowe koncerty na rynku czy w parku, niż specjalnie wybrać się na pojedynczy koncert jednej grupy. Wytworzyło to nawet przestrzeń do powstania specjalnych aplikacji czy serwisów zajmujących się informowaniem o bezpłatnych wydarzeniach kulturalnych.
W tańcu i teatrze sytuacja jest nieco inna – publiczność chętnie kupuje bilet do teatru, lubi czuć tę atmosferę, mieć bezpośredni kontakt z artystami, ale gdy pandemia zmusiła wykonawców do występowania w sieci, to oczekiwania są takie, że transmisje czy rejestracje będą dostępne bezpłatnie. Nikt nie myśli o wspomaganiu biletami tancerzy, performerów, organizatorów, w myśl jakiegoś uporu, że „skoro nie idę do teatru to nie płacę”. Podobną niechęć można zauważyć na rynku medialnym, gdzie ludzie wolą czytać bezpłatnie gorszej jakości treści, niż wykupić prenumeratę ulubionego tytułu za kilka czy kilkanaście złotych miesięcznie.
Cierpią więc organizatorzy pokazów teatru tańca, którzy w efekcie tzw. małego lockdownu, zostali zmuszeni do przeniesienia się do sieci. Cierpią, bo widzą, że stworzone przez nich z takim trudem rejestracje rzadko cieszą się wielkim powodzeniem.
Zanim więc zrezygnujemy z kupna biletu na pokaz online, miejmy świadomość, że aby powstała taka rejestracja należy zaangażować przynajmniej dwa razy większy zespół, niż przy zwykłym wystawieniu choreografii. Spektakle muszą być najpierw zagrane w wynajętym teatrze, nagłośnione i oświetlone specjalnie pod kamerę, co różni się od zwykłego oświetlenia; następnie są na żywo filmowane z kilku kamer, a później jeszcze montowane. Kiedy już mamy produkt – rozpoczyna się wypracowanie ścieżki prezentacji; trzeba stworzyć materiały informacyjne, uruchomić promocję cyfrową, znaleźć odpowiednią platformę do prezentacji (w zależności od celu i rodzaju materiału – warszawscy organizatorzy korzystają z Facebooka, YouTube’a, Dropmarku, Zooma czy z mechanizmów implementacji filmu na platformach sprzedaży biletów lub innych), uruchomić sprzedaż cyfrowych biletów.
Dopiero w tym momencie nagrane filmy mogą zostać wyemitowane, przy czym emisja ta – jeśli jest płatna – powinna być zrealizowana w najwyższej możliwej jakości technicznej obrazu, bo nie po to widz płaci, żeby czuł rozczarowanie czy niesmak, gdy nagranie lub transmisja na żywo rozpada się na piksele albo nic na nim nie słychać.
Pomyślmy o tym wszystkim zanim kolejny raz zrezygnujemy z wniesienia opłaty za spektakl taneczny. Nie odbierajmy sobie czynnego uczestnictwa w kulturze, w teatrze. Myślmy o stratach. Nie tylko o finansowych stratach organizatorów czy wykonawców, ale także o niematerialnych stratach, jakie sami ponosimy. Pozbawiamy się przecież przeżyć, artystycznych doświadczeń i swoistej teatralnej wspólnoty…
Jak się kończy granie za darmo można analizować na podstawie rynku muzycznego, gdzie trwający od kilku lat istny wysyp miejskich, festiwalowych czy wakacyjnych niebiletowanych koncertów na świeżym powietrzu doprowadził do częściowego załamania się rynku występach w salach. Widz przyzwyczaił się do tego, że muzyki na żywo może słuchać za darmo i wolał poczekać na kolejne zbiorowe koncerty na rynku czy w parku, niż specjalnie wybrać się na pojedynczy koncert jednej grupy. Wytworzyło to nawet przestrzeń do powstania specjalnych aplikacji czy serwisów zajmujących się informowaniem o bezpłatnych wydarzeniach kulturalnych.
W tańcu i teatrze sytuacja jest nieco inna – publiczność chętnie kupuje bilet do teatru, lubi czuć tę atmosferę, mieć bezpośredni kontakt z artystami, ale gdy pandemia zmusiła wykonawców do występowania w sieci, to oczekiwania są takie, że transmisje czy rejestracje będą dostępne bezpłatnie. Nikt nie myśli o wspomaganiu biletami tancerzy, performerów, organizatorów, w myśl jakiegoś uporu, że „skoro nie idę do teatru to nie płacę”. Podobną niechęć można zauważyć na rynku medialnym, gdzie ludzie wolą czytać bezpłatnie gorszej jakości treści, niż wykupić prenumeratę ulubionego tytułu za kilka czy kilkanaście złotych miesięcznie.
Cierpią więc organizatorzy pokazów teatru tańca, którzy w efekcie tzw. małego lockdownu, zostali zmuszeni do przeniesienia się do sieci. Cierpią, bo widzą, że stworzone przez nich z takim trudem rejestracje rzadko cieszą się wielkim powodzeniem.
Zanim więc zrezygnujemy z kupna biletu na pokaz online, miejmy świadomość, że aby powstała taka rejestracja należy zaangażować przynajmniej dwa razy większy zespół, niż przy zwykłym wystawieniu choreografii. Spektakle muszą być najpierw zagrane w wynajętym teatrze, nagłośnione i oświetlone specjalnie pod kamerę, co różni się od zwykłego oświetlenia; następnie są na żywo filmowane z kilku kamer, a później jeszcze montowane. Kiedy już mamy produkt – rozpoczyna się wypracowanie ścieżki prezentacji; trzeba stworzyć materiały informacyjne, uruchomić promocję cyfrową, znaleźć odpowiednią platformę do prezentacji (w zależności od celu i rodzaju materiału – warszawscy organizatorzy korzystają z Facebooka, YouTube’a, Dropmarku, Zooma czy z mechanizmów implementacji filmu na platformach sprzedaży biletów lub innych), uruchomić sprzedaż cyfrowych biletów.
Dopiero w tym momencie nagrane filmy mogą zostać wyemitowane, przy czym emisja ta – jeśli jest płatna – powinna być zrealizowana w najwyższej możliwej jakości technicznej obrazu, bo nie po to widz płaci, żeby czuł rozczarowanie czy niesmak, gdy nagranie lub transmisja na żywo rozpada się na piksele albo nic na nim nie słychać.
Pomyślmy o tym wszystkim zanim kolejny raz zrezygnujemy z wniesienia opłaty za spektakl taneczny. Nie odbierajmy sobie czynnego uczestnictwa w kulturze, w teatrze. Myślmy o stratach. Nie tylko o finansowych stratach organizatorów czy wykonawców, ale także o niematerialnych stratach, jakie sami ponosimy. Pozbawiamy się przecież przeżyć, artystycznych doświadczeń i swoistej teatralnej wspólnoty…
Sandra Wilk, Strona Tańca