Biały dym

Biały dym
Jeśli prawa kobiet do samostanowienia, ich dążenie do równouprawnienia, odzyskania godności i należnej im roli w społeczeństwie są w Polsce sprawą polityczną, to „Lilith” Teatru Tańca Zawirowania jest spektaklem politycznym. Opowiada bowiem o nieposłuszeństwie mężczyznom i o jednym z najstarszych archetypów kobiecego wyzwolenia.
Biblijna Lilith za swe wolne myślenie posądzana była o bycie czarownicą, wiedźmą i uznawana za wcielone zło chodzące po ziemi; czyż nie to samo słyszą dzisiaj feministki walczące o prawa kobiet? Albo aktywistki obywatelskie wołające, że okres patriarchatu już minął i już najwyższy czas by rozbić „szklany sufit” blokujący kobietom kariery polityczne czy biznesowe. Elwira Piorun, która odpowiada za choreografię do „Lilith” zdaje się być tego w pełni świadoma – prowadzi więc widza przez wiele stereotypów, które przylgnęły do kobiet. Nie tylko tych nieposłusznych.
Jest więc sielsko-anielsko w słomkowych kapeluszach, jest drapieżnie w czerwonych szpilkach, jest nawet nawiązanie do przemijającej już tradycji (w scenach z szeptuchami czy innymi czarownicami). Mamy w tym spektaklu wiele symboli i wiele porywających wręcz scen, w których kobiety łamią wyobrażenia o samych sobie. Z grupy tancerek stopniowo wyłaniają się kolejne osobowości. Powoli, w miarę rozwoju opowieści – widz zaczyna widzieć, że każda z obecnych na scenie ma swoją siłę, urok, charakter, umiejętności i… nie zawaha się ich użyć.
Spektakl jest dynamiczny, sceny logiczne, bardzo plastyczne, a napięcie wzrastające. A co ciekawe od samego początku rozgrywa się na zadymionej sali – oglądamy jego wydarzenia jak przez mleczną szybę, mgłę, którą tak wielu ma na stałe przed swoimi oczami. Przez to nietypowe rozwiązanie „Lilith” zmusza widza do podejmowania wielu decyzji, od jakich normalnie się ucieka. Czy, tak jak w życiu, ośmielimy się skrytykować femme fatale, kobietę piękną, sensualną i niosącą – tragiczne czasem w swych skutkach – uwiedzenie? Czy ośmielimy się wyśmiać „cichą myszkę”, która nagle przeżywa przebudzenie, zaczyna współpracować z innymi i burzy mury stojące jej na drodze? Czy ośmielimy się odepchnąć naiwną, krzywdzoną przez świat, która nagle wyraża swoją niezgodę? Nie. W teatrze tego nigdy nie zrobimy. W teatrze to dozwolone, naturalne, poprawne, wyraziste i normalne. W życiu – zgoła inaczej.

Dlatego „Lilith” Teatru Tańca Zawirowania idealnie wpisuje się w swój czas. W czas protestów kobiet, w czas podniesienia przez nie głowy, krzyku i buntu. To spektakl od kobiet dla mężczyzn. Powinien go obejrzeć każdy, kto chce płeć piękną z powrotem zapędzić do kuchni. Ta choreografia uprzejmie ich poinformuje: „Nie proszę szanownych panów w średnim wieku – nie będziecie więcej dyktować kobietom, co i jak mają robić. Dosyć. Mamy siłę. Patrzcie i podziwiajcie”.

Przyjdźcie – będzie dym.

Sandra Wilk, Strona Tańca
       



„Lilith” Teatr Tańca Zawirowania, chor. Elwira Piorun, taniec: Olga Briks, Joanna Dębska, Aleksandra Kostrzewa, Amanda Nabiałczyk, Ewa Noras, Małgorzata Nowak, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 07.03.2020