Bartek Woszczyński w swojej pracy choreograficznej z B’cause Dance Company realizuje bardzo charakterystyczne spektakle, łatwo rozpoznawalne nie tylko w swojej warstwie tanecznej, ale także i wizualnej. Twórca ten często korzysta z rekwizytów, lubi monumentalne światła, szeroko rozplanowuje akcję w przestrzeni sceny, a nade wszystko uwielbia pokazywanie publiczności rozmaitych – często wyizolowanych z szumu – relacji międzyludzkich czy zjawisk społecznych. Tymczasem jego najnowszy, solowy spektakl „SIRI” – jako opowieść o świecie wirtualnym – już w samym swoim założeniu miał być pozbawiony tego wszystkiego! Z pewnością było to ciekawe wyzwanie nie tylko dla samego Woszczyńskiego, ale i dla jego stałej publiczności.
Pokazany 18 kwietnia 2021 r. przez Centrum Teatru i Tańca w Warszawie (w cyklu „Taneczne Niedziele Online”) spektakl „SIRI” powstał w 2018 r., premierę miał w 2019 r., ale to teraz ma największe znaczenie - w okresie rozwijającej się pandemii koronawirusa, podczas trzeciego lockdownu teatralnego w Polsce, po ponad roku pracy zdalnej, tak bolesnej dla ludzi sztuki, dla których kontakt z publicznością jest niezwykle ważny. Wreszcie po ponad roku wymuszonego dystansu społecznego, rozerwania relacji i związków, zakrywania maskami twarzy i przy okazji także emocji oraz przeniesienia większości życia oraz wydarzeń artystycznych do Internetu. To bardzo ważny, długofalowy kontekst, bo tytuł tego spektaklu wprost nawiązuje do oprogramowania Siri – wirtualnego, inteligentnego asystenta zainstalowanego w wielu smartfonach czy laptopach; do Siri – sztucznej inteligencji, która ma nie tylko wspomagać ludzi, ale także finalnie ich zastępować. Co ciekawe Woszczyński nie nawiązał w swoim solo do wpadek programistów, jakie wykryto w tym produkcie (m.in. błędu polegającym na niezachowywaniu przez Siri tajemnicy korespondencji jej użytkowników), lecz podszedł do cyfrowej asystentki (wybrał głos kobiecy) tak, jakby jej dał carte blanche.
Siri dobrze ją wykorzystuje, niemniej to przecież fikcja i musimy mieć świadomość, że na ekranie nie widzieliśmy efektów prawdziwych decyzji sztucznej inteligencji wobec zdarzeń scenicznych, tak więc słowa uznania należą się tutaj tylko i wyłącznie choreografowi. To jemu udało się uzyskać – dzięki dramaturgii i wyborowi słów mówionych przez Siri – efekt pojawienia się w całej tej jej cyfrowej nieludzkości, maleńkiej kropli człowieczeństwa.
Zanim jednak Woszczyński w ogóle przedstawi nam swoją wirtualną asystentkę, oglądamy go z dwóch punktów widzenia. Tancerz ma bowiem przed swoją twarzą zawieszony smartfon z kamerką GoPro filmującą to, co aktualnie widzi przed sobą. My zaś oglądamy ten obraz na ekranie za wykonawcą mając dwie zupełnie inne perspektywy.
Kamery przyczepione do aktora co jakiś czas z powodzeniem są wykorzystywane w teatrze, performance czy w tańcu (np. w słynnej wideo-instalacji „Twarze” z lat 2005–2006 Katarzyny Kozyry, w której sfilmowała mimikę tancerzy podczas wykonywania tańca klasycznego, hiphopowego czy współczesnego). I zawsze zastosowanie takiego środka formalnego przynosi nietypowe obrazy czy konteksty, pozwalając widzom na obejrzenie czegoś, co jest normalnie dla nich niedostępne.
Trochę więc szkoda, że w „SIRI” scena z GoPro została ruchowo niemal całkowicie podporządkowana widokowi z kamery. Ruch był powolny, by obraz się nie zamazywał, a tancerz wykonywał sztucznie wyglądające pozy i układy. Zapewne takie było założenie, bo Woszczyński opowiadał przed premierą o poszukiwaniu ruchu nieludzkiego, ale w mojej ocenie efekt tej pierwszej sceny nie był zadowalający. Za to później napięcie już tylko rosło i spektakl nie miał ani chwili niedokładnie zaplanowanej, niezaskakującej czy nieutrzymującej pełni uwagi.
Fantastycznie wypadły sceny, w której poznajemy Siri, a choreograf prosi ją o pomoc w akcie tworzenia. Wirtualna asystentka po przeanalizowaniu – jak sama twierdzi – 34 876 zajęć z improwizacji i choreografii spełnia tę potrzebę i dyktuje tancerzowi, co ma robić. Z tych komend powstaje seria ćwiczeń, a następnie całkiem udany układ.
Tak będzie wyglądała nasza przyszłość? A może już (choćby po części) rzeczywistość tak wygląda? Woszczyński powoli buduje w nas te pytania i całe napięcie w spektaklu tworząc w nim więź między sobą, człowiekiem samotnym, a wirtualnym światem; jedynym jaki jest w jego zasięgu.
Wiele ze scen boleśnie uświadamia te zależności – choćby taka, że ton głosu Siri wyraźnie zmienia się na bardziej zdecydowany, rozkazujący, gdy zaczyna się domagać naładowania baterii… A kiedy gaśnie – człowiek zostaje sam na sam ze sobą, ze swoimi emocjami, przyzwyczajeniami, być może nawet z uzależnieniami, bez ostatniej namiastki drugiego bytu. Kiedy prąd i Internet wraca – wraca także i Siri, lecz bohater już tonie w bezkresnej samotności, bólu rozstania ze sztuczną inteligencją. Zaczyna jej szukać, wołać, pytać gdzie jest. Siri melduje się, ale nie jest w stanie wyjaśnić, gdzie jest. „Halo Bartek. Jak mogę ci pomóc? Jestem tutaj”. „Nie widzę cię” – krzyczy człowiek – „Co znaczy tutaj?”. Maszyna nic nie czuje i odpowiada wciąż podobnie…
Ale nie tak samo! Zadaje bowiem pytanie, które zmienia całkowicie dotychczasowe spojrzenie na nią. Nie tylko nasze, ale i samego bohatera.
Nie zdradzę zakończenia – to trzeba przeżyć samemu. I samemu zacząć zadawać filozoficzne pytania, czy tak będzie wyglądała nasza przyszłość, a może już (choćby po części) rzeczywistość tak wygląda?
Polecam ten spektakl. Warto go obejrzeć nie tylko po to, by sprawdzić, w jaki sposób można przekonująco opowiadać o świecie cyfrowym i rzeczywistym jednocześnie, ale także po to, by dowiedzieć się, dlaczego „SIRI” nie pozostawia nas obojętnymi.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„SIRI” Bartek Woszczyński, choreografia i taniec: Bartek Woszczyński, muzyka: ATMO Music Productions, reżyseria światła: Artur Klepacki, wsparcie techniczne: Sebastian Gumiński, czas: 25 minut, spektakl zrealizowano w ramach stypendium ministra kultury i dziedzictwa narodowego, pokaz online: „Taneczne Niedziele Online” w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 18.04.2021