Zasłużoną burzą braw zakończył się pierwszy spektakl tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania, który odbył się 17 czerwca 2024 r. w nowej siedzibie Centrum Teatru i Tańca Zawirowania. Na wydarzeniu, obchodzącym właśnie jubileusz 20-lecia swego istnienia, zobaczyliśmy choreografię Compagnia Zappalà Danza – wiodącego zespołu sceny włoskiej – graną z powodzeniem od niemal... 20 lat. Już sam ten fakt jest niezwykły, a gdy dodamy do tego, że była to reinterpretacja „Romeo i Julii”, w której brzmiały nie tylko oczywiste nawiązania do kompozycji baletowej Siergieja Prokofiewa, ale też do muzyki Pink Floyd, Johna Cage’a, Elvisa Presley’a, filmów Woody’ego Allena, współczesnych sportów (np. breaka, jazdy na bmx, parkouru), miejskich przestrzeni, wreszcie skomplikowanych – nie tylko rodzinnych ale i społecznych – konfliktów, to już wiadomo, że było to spotkanie niecodzienne.
Powstały naprawdę setki teatralnych, baletowych i tanecznych wersji najsłynniejszego szekspirowskiego dramatu, ale to, co w swoim „Romeo e Giulietta 1.1. (La sfocatura dei corpi)” zaproponował włoski zespół to niemal stworzenie całej tej uniwersalnej historii na nowo. Nie tylko na nowo, aby przekierować uwagę widza z potrzeby zrozumienia fabuły czy idei, ku fazie czucia, przeżywania, własnego doświadczania; ale też od nowa, aby umiejscowić całą tę uniwersalną historię w pełnych przemian i sprzeczności czasach współczesnych.
Ciekawa była już sama opowieść choreografa Roberto Zappali o sposobie realizacji pierwszej wersji tego spektaklu (2006), w którym przestrzeń gry przedzielona była półprzezroczystą zasłoną opadającą dopiero w ostatniej scenie i odsłaniającą, że po drugiej stronie także siedziała publiczność – co było symbolicznym podzieleniem widzów na reprezentantów możnego rodu Montecchich (z jakiego wywodził się Romeo) i Capuletich (z jakiego wywodziła się Julia). Niemniej w granej współcześnie drugiej wersji tej pracy te podziały też były wyraźnie widoczne, tyle że kreślone światłem i rysunkiem precyzyjnie zaprojektowanego ruchu. Bohaterowie przez całą pierwszą część spektaklu, choć są w tym samym czasie i miejscu – nie widzą się, ani nawet nie spoglądają na siebie. Romea i Julii, oświetlanych naprzemiennie, oddalonych od siebie, nie da się nawet równocześnie obserwować. Są razem, ale czujemy się tak, jakbyśmy nie mogli dostrzec pełni ich obrazu.
Jednocześnie postaci pary bohaterów są albo niedoświetlane, albo są skąpane w silnym, stadionowym (dosłownie) białym świetle wywołujące efekt olśnienia, który sprawia, że ich sylwetki momentami rozmywają się przed naszymi oczami, co jest przemyślanym, ideowym założeniem i doświadczeniem, jakie nam zafundowano. Całość, mimo tak znanego pierwowzoru, jest całkowicie nieprzewidywalna. Wyjątkowo estetyczna i ascetyczna jednocześnie. Widzimy siłę, brak porozumienia, skrajne zmęczenie, wreszcie jedność, żar miłości, dramat.
Ciekawe, że w propozycji Compagnia Zappalà Danza ruch płynie dosłownie nieustannie, jakby autorzy przedstawienia oderwali się od wymagającego czasu literackiego dramatu, a całkowicie zatopili się i zapomnieli we współczesnym, pędzącym świecie. Akcja rozgrywa się na pustej scenie, gdzie jedyną scenografią są cztery, w tym dwie przechylone ku centrum, metalowe kratownice ze światłami stadionowymi, mające dawać wrażenie, że polem gry jest podstawa wieży Eiffle’a. Aktorzy zaś w tej przedziwnej przestrzeni wykonują fascynujący, wymagający i wyczerpujący do ostatniego tchu taniec, swoisty dance macabre, coraz silniej się przed nami obnażając (od scen w masce do nurkowania, przez te w maskach balowych, aż po zdjęcie kostiumu/ubrania i zostania w samej bieliźnie), tak, żebyśmy nie tylko ich w tej odkrytej pozycji zobaczyli, ale przede wszystkim poczuli przepełniającą ich nagość emocjonalną.
Warto zwrócić uwagę nie tylko na samą choreografię Roberto Zappali i jego pomysł spojrzenia przez fizykę/optykę (czyli rolę tzw. odległości ogniskowej i widoczności obrazu, bądź braku jego ostrości) na relacje międzyludzkie, ale i na samo wykonanie tego zamysłu. Bo oglądany duet nie był pracą skromną, jak to zazwyczaj bywa, a tańczoną z wielkim rozmachem propozycją iście monumentalną, opowieścią wielowymiarową. W dodatku świetnie i bez żadnych kompromisów interpretowaną ruchem; szczególnie w części, w której para tancerzy pozbawia się butów, wreszcie czuje kontakt z ziemią, oczyszcza, dostrzega, odkrywa, uwalnia...
Wraz z rozwojem spektaklu w nas także coś się otwiera, znikają obawy, rodzi się bunt, pragnienia. Oryginalny, wzbudzający emocje spektakl. Kto uczestniczył w warszawskim pokazie „Romeo e Giulietta 1.1. (La sfocatura dei corpi)”, niech go nie poleca słowami, że „warto było to zobaczyć”; trzeba mówić „warto było to przeżyć”.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Romeo e Giulietta 1.1. (La sfocatura dei corpi)” Compagnia Zappalà Danza (Włochy), choreografia: Roberto Zappalà, muzyka: Pink Floyd, Elvis Presley, Luigi Tenco, José Altafini, Mirageman, John Cage, Sergei Prokofiev, występuje: Compagnia Zappala Danza, teskt: Nello Calabrò, światło i kostiumy: Roberto Zappalà, dyrekcja techniczna: Sammy Torrisi, produkcja: Scenario Pubblico/Compagnia Zappalà Danza, Centro di Rilevante Interesse Nazionale w koprodukcji z Orizzonti Festival Fondazione, we współpracy z „Le Mouvement Mons” Festival i MIC Ministero della Cultura and Regione Siciliana Ass.to del Turismo, Sport e Spettacolo, pokaz w ramach: 20. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, pokaz: Centrum Teatru i Tańca Zawirowania, 17.06.2024