Gdzie jest nasza tożsamość?

Gdzie jest nasza tożsamość?

Lukasowi Karvelisowi z Litwy oraz Agnieszce Kryst i Katarzynie Sikorze – trójce artystów zaproszonych na start listopadowej części 16. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania 2020 nie było dane wystąpić na scenie przed publicznością, bo w dniu ich pokazów rozporządzeniem rządu wprowadzono w Polsce tzw. mały lockdown. Wielka szkoda, bo akurat te zakontraktowane spektakle – „Blank Spots” oraz „Łuczniczki” – dotykają problematyki odkrywania własnych tożsamości, co wręcz wymaga bezpośredniego kontaktu z widzem, wzbudzenia w nim określonych stanów emocjonalnych i skłonienia do przemyśleń. Epidemia koronawirusa SARS-CoV-2 jednak intensywnie postępuje, więc w zamian wizyty w teatrze otrzymaliśmy internetową transmisję na żywo.

Zacznijmy od technicznego rekordu – 7 listopada spektakl „Łuczniczki” w choreografii Agnieszki Kryst obejrzało w sieci ponad 1100 osób, tyle wyświetleń wskazał licznik wyświetleń transmisji w momencie jej zakończenia. Co to oznacza? A to, że odcięcie ludzi od dostępu do kultury jest tak dotkliwe, że kameralny duet tańca współczesnego zapełniłby niemal cały Teatr Wielki – Operę Narodową [tutejsza widownia składająca się z parteru, amfiteatru i balkonów ma łącznie 1768 miejsc – przyp.]

Agnieszka Kryst i Katarzyna Sikora inspirowały się w swoim spektaklu podwójnym symbolem Bydgoszczy, na który składa się pomnik Łuczniczki autorstwa Ferdinanda Lepcke z 1908 r. (przed Teatrem Polskim) i nawiązująca do niego rzeźba autorstwa Marcina Jagodzińskiego-Jagenmeera z 2013 r. (przed Operą Nova). Obu artystom pozowały modelki, których tożsamość nie jest do dziś ustalona, a w programie czytamy, że: „to właśnie skomplikowana relacja artysty i jego muzy, polityczność kanonów estetycznych oraz rzeźbiarski potencjał ciała stały się dla choreografki Agnieszki Kryst impulsem do potraktowania ruchu jako narzędzia emancypacji”. Jakże ciekawa musiała być praca dokumentacyjna, ruchowa i czysto kreacyjna nad tą produkcją – poznawanie tych dwóch historii, szukanie zaginionych faktów, zastanawianie się nad ich historycznymi i współczesnymi interpretacjami, a później „oddawanie swoich ciał, twarzy czy głosów” nieznanym, tajemniczym muzom i ożywianie ich na nowo. Aż tego zazdroszczę…

Moją uwagę najbardziej jednak zajął całościowy proces ruchowy, jaki w teatralnych „Łuczniczkach” możemy dostrzec. Ruch ma tutaj swój wyraźny rytm swojego rozwoju. „Łuczniczki” rozpoczynają się od statycznych scen, w których obie tancerki przyjmują pozy z bydgoskich pomników, a następnie rozwijają te sekwencje łagodnym poruszaniem się i partnerowaniem, by zakończyć całą opowieść scenami wysiłku i wreszcie wzajemnymi wyznaniami obu bohaterek.

Jedna uwaga, a raczej krytyczne pytanie – dlaczego te jedyne wypowiadane w spektaklu słowa były po angielsku? Z jakiego powodu? Po co?! Nie lepiej było pokazać coś prawdziwego, naszego, żeby ręcz podbić bardziej lokalny aspekt tej historii – ot, choćby dzięki charakterystycznemu zaśpiewowi języka z tamtego regionu – i przez to silniej ją otworzyć? Na nas? Na naszą różnorodność?

W chwili, gdy podczas wzajemnych wyznań, na rzęsie jednej z bohaterek zawisła łza (a w każdym razie tak mi się wydawało) wszystko złożyło się w jedną całość. Cała ta podróż, od kamienia, od kobiecego ciała zaklętego w bezruchu, przez ruch aż po człowieczeństwo, odkrywanie skrytych przeżyć, osobisty kontakt twarzą w twarz z drugą osobą, emocje i szczere reakcje mimiczne na usłyszane słowa.

Dla mnie to nie jest tylko zwykła podróż od pięknie utrwalonego wizerunku ku prawdziwemu człowiekowi, ale równocześnie także „podróż odwrócona”, bo przecież pierwotnie sytuacja była dokładnie odmienna – to prawdziwe kobiety stały się inspiracją dla rzeźbiarzy, którzy ich emocje, ciała oraz (anonimowe) istnienie zatrzymali na zawsze w czasie i w kamieniu.

Podobne poszukiwania przeprowadził w spektaklu „Blank Spots” litewski choreograf Lukas Karvelis, zaproszony na drugą część wieczoru festiwalu Zawirowania, który stworzył choreografię, w której analizował różnice między tożsamością indywidualną, a zbiorową.

Artysta pierwszą część występu poświęcił tożsamości indywidualnej – aby to zobrazować  pokazał swoje prowokacyjne, kobiece (gejowskie?), na wskroś przerysowane i nieustannie przeobrażające się swoje alter ego. Grał w tym fragmencie ubrany w perukę z długimi włosami, niebieskie futro, stojąc na czerwonych koturnach. Wykonywał w tych butach iście ekwilibrystyczne sekwencje – niestety nie było nam dane się im dokładniej przyjrzeć, bo montażysta transmisji akurat w tym momencie postanowił się pochwalić swoją biegłością w zawodzie. W drugiej części spektaklu Lukas Karvelis zajął się natomiast tożsamością zbiorową – tu do muzyki ludowej, etnicznej, swoje intymne sceny odgrywał z niemal nagi.

Ta drastyczna różnica w kostiumie oraz w dynamice obu fragmentów – pierwsza niezwykle aktywna, z szerokimi ruchami, butą wręcz, a druga – spokojna, melancholijna, piękna w szczegółach ruchu – sugerowała, że wedle Karvelisa bardziej prawdziwym i bardziej wartościowym „ja” jest to społeczne, kulturowe, silnie ugruntowane w tradycji, zwyczajach i korzeniach.

Pozwolę się z nim nie zgodzić. Jeśli można.

Sandra Wilk, Strona Tańca

„Łuczniczki” Agnieszka Kryst, choreografia: Agnieszka Kryst, wykonanie: Agnieszka Kryst i Katarzyna Sikora, dramaturgia: Anka Herbut, muzyka: Kamil Tuszyński, bębny: Arman Galstyan, spektakl powstał w ramach rezydencji artystycznych galerii miejskiej BWA w Bydgoszczy, kuratorka rezydencji: Danka Milewska; „Blank Spots” Lukas Karvelis (Litwa), choreografia i wykonanie: Lukas Karvelis, muzyka: Adrian Crespo Barba, reżyseria świateł: Edagaras Varkulevičius, 16. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania 2020, pokazy online: 07.11.2020

Foto: materiały promocyjne/Zawirowania 2020