Październikowa odsłona „Centralnej Sceny Tańca” organizowana przez Fundację Artystyczną PERFORM w Mazowieckim Instytucie Kultury przyniosła pokaz trzech nowych spektakli – w tym dwóch w międzynarodowym składzie. Każda z tych premier dotyczyła innych sfer intymnych relacji, a klimat całego wieczoru sukcesywnie narastał, bo kolejne prezentacje sięgały coraz głębszych sfer ludzkiej psychiki.
Spotkanie rozpoczęła intrygująca choreografia „Pure” w wykonaniu Evy Klimackovej (Słowacja/Francja) i Leandro Villavicencio (Argentyna), w której powoli wyłaniający się z cienia tancerze nie odkryli wszystkiego, co potrafią. To z pewnością była celowa decyzja, tak jak i to, że spektakl w ogromnej części był grany tyłem do publiczności – twórcy chcieli bowiem zwrócić uwagę widzów na linie i krzywizny, jakie mogą razem tworzyć ludzkie ciała, a także ich ubrania czy cienie rozkładające się na podłodze czy na horyzoncie sceny.
Eva Klimackova przy tworzeniu swojego spektaklu inspirowała się architekturą secesyjną , badała więc jej projekty, strukturę, tekstury, spady, łuki, kształty odchodzące od zdobnej ornamentyki i naśladownictwa wcześniejszych epok; secesja była wszak awangardowym początkiem narodzin eklektyzmu i modernizmu. Taki też był „Pure” – bardzo stabilny, przysadzisty w swoim początku, a rozwijający się z biegiem czasu w formę lekką, bardziej dynamiczną i pełną ciekawego partnerowania. Partnerowanie to przecież nie tylko współpraca w tanecznym układzie lecz w zasadzie każda interakcja między ludźmi – także pchanie, ciągnięcie, podnoszenie, obalanie, rozciąganie czy nawet dotykanie bez reakcji osoby dotykanej – kto będzie miał okazję jeszcze obejrzeć „Pure”, ten to wszystko odkryje. I dowie się przy okazji, że nawet zwykłe podanie sobie ręki może być… aktem artystycznym.
Później, kuratorka projektu „Centralna Scena Tańca”, Paulina Święcańska, postanowiła dać szansę młodym wykonawcom, a dzięki temu Zuzanna Ziółek i Jan Dusza (oboje urodzeni w 2002 r.) mogli wystawić swoją ośmiominutową etiudę „Papierowa miłość”. Jak to zazwyczaj bywa u początkujących, choć oboje mają już sceniczne doświadczenie na scenie amatorskiej, spektakl miał swoją wyraźną linię fabularną – to nie jest oczywiście wadą, tylko charakterystyczną drogą, jaką często można zaobserwować w pierwszych spektaklach. Ale duet Ziółek–Dusza podszedł do swojej historii ze sporą dozą krytycyzmu i zrobił mocną selekcję ruchowego materiału, dzięki temu w „Papierowej miłości” nie było dłużyzn, niepotrzebnych elementów – etiuda trzymała w napięciu, a kolejne sceny rozgrywające się w zamkniętej przestrzeni prywatnego pokoju dynamicznie się zmieniały.
„Papierowa miłość” opowiadała o pisaniu listów miłosnych, o platonicznym zauroczeniu do osoby, której się nie zna. O miłości zaklętej w słowach, w atramencie, w wyobraźni. I o osobistym spotkaniu, które stawia pytania o jakość i prawdę tego uczucia. Weryfikacji słów z faktami, z realnym człowiekiem.
Spektakl była oczywiście trochę przerysowany i w zasadzie składał się z samych wyraźnych ruchowych i aktorskich kodów, ale i tak przyjemnie było go oglądać, szczególnie z poczuciem, że ci młodzi twórcy otworzyli sobie tą etiudą także drogę w stronę innych rynków teatralnych.
Wieczór zamknął tajemniczy, niezwykle osobisty „Uncommodum” w choreografii i wykonaniu Stefano Silvino (Włochy) oraz Michała Adama Górala poświęcony temu, co nazywamy strefą komfortu. Artyści zadawali w nim pytania o to, jak radzimy sobie w krytycznych sytuacjach, w chwilach naznaczonych emocjami o wielkich kwantyfikatorach i dlaczego wolimy raczej zmniejszać swoją strefę komfortu, niż ją rozszerzać. Ten dylemat jest w zasadzie nierozwiązywalny, bo za mechanizm ucieczkowy jakiemu podlegamy odpowiadają pierwotne struktury ludzkiego mózgu. Biologicznie, w sytuacjach krytycznych mamy do wyboru w zasadzie tylko dwie postawy – ucieczkę lub atak. To dlatego tak często się wycofujemy do bezpiecznej strefy, to dlatego budujemy dookoła niej mentalne mury i niewpuszczamy przez nie innego człowieka, nie wchodzimy z nim w kontakt. Podświadomie, pierwotnie wręcz chcemy bowiem chronić ten status quo, jaki znamy, z jakim jesteśmy oswojeni i w jakim czujemy się najlepiej.
W „Uncommodum” bez trudu odczytamy te mechanizmy ze scen rozgrywających się osobno, gdy każdy z tancerzy ma własny krąg światła. Własny świat. Własną strefę. A gdy się spotykają, ich kontakt i spektakl przechodzi różne fazy, od wzajemnego badania się, oceniania, nauki aż po siłowy kontakt i nawet brutalność. Wszystko dzieje się nisko, tuż przy ziemi, często w pozycjach leżących, jakby bohaterowie za żadną cenę nie chcieli stracić kontaktu z gruntem, jakby ich istnienie w duecie, w relacji od tego właśnie zależało. Silvino i Góral tworzą tym samym swoją odrębną przestrzeń, emocjonalną, intymną, pełną mocnego ruchu oraz wzajemnego kontaktu.
Co ciekawe – ten spektakl nie przekracza strefy komfortu widza, nie atakuje go dźwiękami, feerią świateł czy prowokującymi scenami. „Uncommodum” po prostu zabiera nas do przestrzeni stworzonej przez ten męski duet i zanurza w niej widzów aż po gardło. Warto to przeżyć.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Pure” Company E7KA – Eva Klimackova, choreografia: Eva Klimackova, taniec: Eva Klimackova, Leandro Villavicencio, światła w wersji oryginalnej: Yann Le Bras, muzyka: Un escargot vide, Jonathan Lefèvre-Reich, czas trwania: 25 minut; „Papierowa miłość”, reżyseria i wykonanie: Zuzanna Ziółek, Jan Dusza, muzyka: Jan Dusza, czas trwania: 8 minut; „Uncommodum”, choreografia i taniec: Stefano Silvino i Michał Adam Góral, czas trwania: 30 minut, organizator: Mazowiecki Instytut Kultury i Fundacja Artystyczna PERFORM, kurator: Paulina Święcańska, pokaz: „Centralna Scena Tańca” – edycja październikowa, Mazowiecki Instytut Kultury, 22.10.2020