Policzeni, odczłowieczeni

Policzeni, odczłowieczeni
Rzadko się zdarza, że dwa różne teatry tańca postanawiają stworzyć wspólny projekt. Trudności w komunikacji, problemy logistyczne, a choćby zwykła ludzka potrzeba bycia pierwszym, głównym, jedynym –może doprowadzić do klęski pomysłu. Nie tym razem jednak.

30 września 2021 r. w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie obejrzeliśmy „Policzalnych” – iście magiczne przedstawienie stworzone przez choreografkę Annę Piotrowską. Jakim cudem udało się tak zgrać tancerzy z dwóch teatrów: dwoje z warszawskiego Teatru Tańca Zawirowania (Ewa Noras i Stanisław Bulder) oraz czworo z Bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu Rozbark (Joanna Brodniak, Kamil Bończyk, Alexey Torgunakov, Katarzyna Zioło), że stworzyli jedno zwarte, znakomicie współpracujące ze sobą ciało?

Od początku do końca na scenie dominowała czerń. Czerń tła, czerń włosów tancerzy (tu wyjątkiem był Stanisław Bulder, ale miało to swoje uzasadnienie w trakcie występu), czerń strojów, wspaniale wymyślonych przez choreografkę, a znakomicie wykorzystanych przez wykonawców. Elementy ubioru dopasowane do ciała, do ruchu i do przesłania spektaklu. Spajający początek i koniec przedstawienia rekwizyt, początkowo wnoszony przez sześcioro tancerzy, zawinięty w czarną folię, niesiony jak trumna lub ciało owinięte całunem – na końcu okazał się jedynym barwnym akcentem: różnokolorowym dywanem, niewielką daną nam do dyspozycji powierzchnią, na której i pod którą zaczyna się, toczy i kończy nasze życie.

Początek spektaklu „Policzalni” uderzył mnie boleśnie, straszliwie aktualnie. Nic na to nie poradzę, że w ostatnich dniach grupa postaci schylona nad czymś, co może być człowiekiem zawiniętym w czarną folię, wyrażająca całym ciałem ból, osamotnienie i rozpacz kojarzy mi się wyłącznie z umierającymi w ciemnym, polskim lesie uchodźcami – ludźmi, którzy dla rządzących są tylko cyframi, statystyką, liczbą niemającą znaczenia.

Przesłanie przedstawienia było wielowarstwowe. Istniejąc w świecie cyfr, poczynając od daty urodzenia, peselu, miejsca zamieszkania, numeru telefonu, poprzez inwentaryzację świata, spis powszechny okien, mebli i ludzi, wystawieni na widok publiczny stajemy się policzalni. Jesteśmy określani liczbą, tracąc indywidualność. Jesteśmy częścią liczby, nie jesteśmy już ludźmi, tylko statystyką.

Tysiąc rudych, dwa tysiące emerytów, stu niepełnosprawnych, kilka zwłok w lesie. Odrzucamy inność niemieszczącą się w wartości statystycznej. Niesłychanie trudna i znakomicie udźwignięta rola Kamila Bończyka, który jako jedyny, odrzucany przez grupę, zdobywa się na gorzką refleksję, że nasze życie to tylko gra liczbowa. Jeden, dwa, trzy, dziś, jutro, stale to samo, zero bez poprzedzającej cyfry jest niczym, nicością. Człowiek wyrzucony z grupy, nie dający się do niej zaliczyć, zatem niepoliczalny jest społecznie nikim, nie istnieje. Ale on czuje, cierpi lub się śmieje, rodzi się, żyje i umiera. I kto wie, czy nie on właśnie jest najbardziej ludzki?

Taniec w wykonaniu szóstki wykonawców był porywający, ekspresyjny, ale nigdy nie sprawiał wrażenia nieprzemyślanego chaosu, każde złamanie rytmu miało swój cel. Wspaniale uzupełniał się ruch z muzyką, co jest zasługą Aleksandry Piotrowskiej. Dźwięk nie był tłem, tylko bardzo ważnym elementem spektaklu.

Podziwiałam kondycję tancerzy, ponieważ ta prawie godzinna prezentacja wymagała długiego i wyczerpującego wspólnego treningu, a w efekcie tych prób na scenie nie było w ogóle widać wysiłku zbliżającego się do kresu czy choćby znużenia długim występem. Spocone ciała przywodziły na myśl raczej greckich herosów namaszczonych oliwą, niż zmęczonych ludzi.

Drżąca, wpadająca w stupor, wkładająca do buzi kciuk dziewczyna… na podobieństwo dziecka – to okazuje się częsty sposób rozładowania stresu także u dorosłych, wyzwalający endorfiny, powodujący uspokojenie. Poczułam w tym geście straszliwą samotność kogoś, kto będąc tylko jednostką statystyczną nie znajduje wsparcia w drugim człowieku.

Moim zdaniem spektakl był dokładnie przemyślany, stanowił całość, miał klamry łączące wszystkie elementy i bardzo dużo przesłań, które widzowie mają możliwość przemyśleć, zastanowić się nad tym, na ile nasza policzalność zabija człowieczeństwo.

Elżbieta Bisch, Strona Tańca

„Policzalni” Bytomski Teatr Tańca i Ruchu Rozbark i Teatr Tańca Zawirowania, choreografia i reżyseria: Anna Piotrowska, wykonanie: Joanna Brodniak, Kamil Bończyk, Stanisław Bulder, Ewa Noras, Alexey Torgunakov, Katarzyna Zioło, muzyka: Aleksandra Piotrowska, asystent: Łukasz Szleszyński, kreacja przestrzeni, kostiumu i scenografii: Anna Piotrowska, realizacja światła: Dastin Greczyło, Krzysztof Soszka, realizacja dźwięku: Jakub Ritter, produkcja: Bytomski Teatr Tańca i Ruchu Rozbark, Teatr Tańca Zawirowania, Fundacja Rozwoju Tańca_eferte, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, współprodukcja: Fundacja Scena Współczesna, koordynator produkcji: Wojciech Grudziński, premiera bytomska: 25.09.2021, Teatr Rozbark, Bytom, premiera warszawska: 30.09.2021, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, pokaz: Centrum Teatru Tańca w Warszawie, 30.09.2021