Tęczowy dom

Tęczowy dom

W kraju, w którym trwa polityczna nagonka na środowiska LGBT+, gdzie ludzie o innej orientacji niż heteroseksualna są atakowani fizycznie na ulicach, gdzie Marsze Równości obrzucane są kamieniami, gdzie homoseksualiści zrównywani są z pedofilami, gdzie osoby transpłciowe są mylone z transwestytami, a ludzi niebinarnych uważa się za nieistniejących – powstaje spektakl o tęczowej rodzinie. I choć niejeden z widzów chciałby zobaczyć w nim na scenie jakieś mocne uderzenie, oczekiwałby wręcz manifestu o prawach człowieka i wolności, tak się nie stało. Powstał za to spektakl delikatny, o bezwarunkowej miłości.

O tym chce mówić choreograf, który stworzył „Dance Mom” – pokazany premierowo online 24.04.2021 r. w Nowym Teatrze – wystawiając pod ocenę nie tylko swoje rodzinne życie, co zawsze jest przecież sprawą intymną, ale także zapraszając do spektaklu swoją mamę. Mamę akceptującą, wspierającą i głośno mówiącą o tym, że kocha, że będzie bronić swojego syna i jego przyjaciół. Jeśli więc niequeerowym widzom nie podoba się ta formuła i wciąż czekają na inny, bardziej wojowniczy głos, to zanim wyrażą te oczekiwania powinni najpierw zrozumieć, że to, w jaki sposób środowiska LGBT+ chcą mówić o swoich sprawach i wolnościach należy właśnie do nich. Wojciech Grudziński chciał opowiedzieć o miłości, o bliskości, o swojej patchworkowej rodzinie i ma do tego prawo. Ma prawo do opowieści w wybranym rytmie, stylu czy celu, do przejścia własnego procesu emocjonalnego czy artystycznego tak, jak chce. W tym kraju. I w tych czasach.

Co ciekawe, Grudziński w założeniach swojego spektaklu zestawił tę rodzinną opowieść z amerykańskim programem, czy może raczej rodzajem reality show, „Dance Moms” [główna seria powstała w latach 2011–2018, emisja na kanale Lifetime – przyp.], który niechlubnie zasłynął z rasizmu. Ale nawet, gdyby ów skandal wokół „Dance Moms” nie wybuchł, to i tak ten program o przygotowywaniu dzieci do występów w konkursach tanecznych ukazywał nie tylko żelazną dyscyplinę ćwiczeń ale i sadyzm. Sadyzm w wykonaniu wielokrotnie nagradzanej choreografki, Abby Lee Miller, która preferowała niektóre ze swoich uczennic będąc absolutnie bezlitosną dla wszystkich słabszych, wpadającą w szał z byle powodów i usprawiedliwiającą swoje wybuchy osiągnięciami artystycznymi, a także sadyzm w wykonaniu rodziców dzieci zmuszających swoje pociechy do realizacji niespełnionych marzeń dorosłych. W tym programie, niemal w każdym odcinku, oglądało się liczne awantury między choreografką a rodzicami (głównie matkami), tutaj wybujałe oczekiwania osób, które zazwyczaj niczego nie osiągnęły w życiu wywoływały ogromne cierpienie u dzieci, a na oczach widzów rozpadały się więzi rodzinne między matkami a ich córkami.

Warto o tym wiedzieć, by rozumieć wyjściowe kontrapunkty Wojciecha Grudzińskiego, bo w akcji jego spektaklu ścisłych nawiązań do problemów obnażanych w amerykańskim „Dance Moms” nie zobaczymy. Zobaczymy za to odniesienia do agresji, która staje się codziennością w Polsce, do opętania o jakie podejrzewa się w Kościele osoby nieheteronormatywne, do protestów o prawa kobiet (gdy matka choreografa zostanie na linach uniesiona pod sufit i tam będzie siedzieć na miotle niczym czarownica), do obecności i nieobecności osób niebinarnych (dzięki niezwykłej roli Michała Sławeckiego, śpiewającego kontratenorem, a ubranego w androgyniczny różowy kostium zakrywający całe jego ciało z twarzą włącznie, nadającego tutaj rytm i niejednoznaczne oceny) czy do niemal wymazanej ze społeczeństwa patriarchalnego roli kobiet w wieku poreprodukcyjnym…

Usłyszymy i zobaczymy wiele prywatnych i kulturowych odniesień do tego, co się dzieje w naszym kraju. Ale przede wszystkim będziemy świadkami wysiłku budowania pięknej relacji, wielkiej czułości między matką a synem oraz pomocy wzajemnej – to bardzo ważne zjawisko w rodzinach patchworkowych, w związkach otwartych, w komunach, w przyjaźniach czy grupach queerowych (ale też np. anarchistycznych).

Mamy to wszystko w „Dance Mom” na talerzu, bo cały zespół pomaga na scenie Ewie Grudzińskiej, opiekuje się nią i dba, by dała radę zrealizować wielkie wyzwanie, jakiego się podjęła. Niezwykle wzruszającym jest obserwowanie tych mikrogestów, przytuleń, podtrzymań, troskliwych pytań, choć wydaje się, że realizatorzy rejestracji wideo starali się to ukryć. Niepotrzebnie – właśnie w tych ludzkich gestach kryje się największa siła „Dance Mom”.

Spektakl przyjął formę performance’u z elementami tanecznymi i był bardzo odmienny od tego, co możemy zobaczyć w tańcu współczesnym. Często nawet męczył niektórymi zbyt wydłużonymi scenami, ale nie ma to większego znaczenia w ocenie całości, bo z pracy Grudzińskiego biła prawda i osobiste odkrycie się przed widzami. Proste słowa. Proste uczucia. Proste prawa.

To nie tylko opowieść o miłości, ale i o normalności. O normalności w środowisku nienormalnym.

Sandra Wilk, Strona Tańca  

„Dance Mom” Wojciech Grudziński, koncepcja, choreografia: Wojciech Grudziński, taniec: Ewa Dziarnowska, Ewa Grudzińska, Wojciech Grudziński, Michał Sławecki, kontratenor: Michał Sławecki, dramaturgia: Joanna Ostrowska, Paweł Soszyński, kostiumy: Marta Szypulska, przestrzeń: Wojciech Grudziński, Marta Szypulska, muzyka: Wojtek Blecharz, reżyseria światła: Aleksandr Prowaliński, obraz: Jan Możdżyński, zdjęcia: Bartosz Zalewski, grafika: Maciej Bychowski, konsultacje flamenco: Małgorzata Matuszewska, kierowniczka produkcji: Olga Drygas, koproducenci: Nowy Teatr w Warszawie i Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, partnerzy produkcji: Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie i Komuna/Warszawa, premiera online: 24.04.2021

Spektakl powstał w ramach programu „Poszerzanie pola” – choreograficznego projektu Nowego Teatru i Art Stations Foundation. Specjalne podziękowania dla Domu Kultury Kadr za udostępnienie przestrzeni do sesji zdjęciowej.