Performatywny film „Plantain” w zasadzie idealnie oddaje swój tytuł – to żmudne odszukiwanie śladów dosyć odległej przeszłości. To przedzieranie się przez gąszcz współczesności, by odnaleźć w niej tropy, pamiątki, słowa czy znaki zostawione przed blisko wiekiem. To wreszcie swoiste odtworzenie migracji, ucieczki, nie tylko w rozumieniu samej drogi, ale także wspomnień, obserwacji czy przeżyć.
Verena Stenke i Andrea Pagnes, czyli duet VestAndPage, za swój punkt wyjścia przyjęli osobistą historię związaną z wysiedleniami po II wojnie światowej. Rodzina Stenke w 1945 roku pokonała drogę 1100 km wzdłuż Morza Bałtyckiego do północnych Niemiec. Nigdy potem nie mówiono już o wojnie, ani o tym, co przyniosła ona każdemu z członków jej familii, co dla nich wojna właściwie oznaczała, ani co w nich wywołała. Artyści podejmując się swojego eksperymentu stworzenia czegoś na kształt retrospektywnego filmu drogi wystartowali więc z czystą kartą, jeśli chodzi o wiedzę dotyczącą tej konkretnej rodziny – a pokonując pełną trasę ich przymusowej migracji próbowali odtworzyć przeżycia, jakie mogły towarzyszyć podróżującym. Podczas tej drogi starali się zbadać w jaki sposób to, co widzieli ich przodkowie, mogło przed laty wpływać na ich umysły lub ciała ale także i to, jak obrazy, znaleziska i współczesne wydarzenia wpływają na nich samych.
Film został podzielony na siedem epizodów dedykowanych poszczególnym członkom rodziny Stenke, ale przecież mogła to być zupełnie inna rodzina. Stenke i Paganes nie skupiają się bowiem na konkretnych faktach lecz raczej myślach, okruchach wspomnień, wrażeniach wizualnych lub dotykowych, dzięki czemu ich praca nie jest formułą zamkniętą lecz prowokuje do przemyśleń i poszukiwania własnego doświadczenia. To szczególnie ważne, dla nas Polaków – tak mocno doświadczonych zarówno podczas działań wojennych, jak i tuż powojennych.
Artyści odkrywają nieznane im wcześniej przestrzenie, przedmioty, krajobrazy w sposób niezwykle poetycki, w interesujących dla nich miejscach realizują mikroperformance w bardzo urozmaiconych formach, i są to realizacje często bardzo przewrotne, ilustrowane w warstwie dźwiękowej prawdziwymi lub fikcyjnymi wspomnieniami. To jak odszukiwanie drogi w gąszczu lasu. Stąd też wybór takiego, a nie innego tytułu dla całej tej filmowej produkcji – „Plantain”. Plantain to po angielsku babka lancetowata – roślina zielna, która rozsiewa się poprzez kleiste nasiona. Ale babka, o której wiemy zapewne tylko tyle, że przyłożona na rany pomaga w ich leczeniu, wbrew pozorom wcale nie rośnie tam, gdzie wiatr zaniósł jej nasiona, bo te nie są przez niego porywane. Nasiona babki lancetowatej są jedynie przenoszone (przez zwierzęce łapy, ludzkie buty czy koła pojazdów – przyp.). Roślina jest więc tam, tam gdzie wcześniej przeszedł człowiek lub zwierzę, albo tam, którędy przejechał jakiś pojazd. Ponoć, gdy nie było jeszcze brukowanych dróg rozmieszczenie babki lancetowatej służyło za mapę ludzkich i zwierzęcych traktów...
Praca VestAndPage wymaga ogromnego skupienia i zanurzenia się w niezwykłą opowieść pełną tajemniczych artefaktów. To gra w odgadywanie obrazów i dźwięków, oparta na słuchaniu wspomnień, a następnie próby przełożenia ich na ciało lub wydarzenia historyczne. Ale to wcale nie jest łatwe. Filmowa rejestracja zaproponowanych performance’ów wcale nie jest bowiem oczywista, np. w scenie rozgniatania suchych liści pokazanej od tyłu czy scenie na pomoście, w której wiele obrazów zostało na siebie nałożonych. Mamy tu więc zarówno liczne klisze, zmieszane fakty realne i nierealne, przedmioty sprzed lat i współczesne ruchowe interpretacje, obrazy piękne i zrujnowane, czas teraźniejszy i przeszły. Słowa także są tutaj wielowymiarowe, często stojące wobec siebie w kontrze – jak np. w jednym z czerwcowych „zapisków” VestAndPage (film nagrywany był na przełomie maja i czerwca 2015 r. – przyp.): „Mam nie jeden, ale dwa cienie. Jeden jest biały, niewidoczny dla oczu – to nić, którą zszywa się historię. Ona wyznacza marszrutę czasu, wędruje tam i z powrotem, choć jej czas stoi w miejscu. Drugi jest czarny. Dźwiga przepowiednie, klęski i marzenia, które się nie spełniają. Jego zadaniem jest zamykanie rozdziałów, gdy rozpoczyna się następny, a poprzedniego już nie ma”.
Wszystko, co widzimy w „Plantain” może być dokumentem, ale nim do końca nie jest, może być filmem artystycznym, ale nim także nie jest, to raczej praca filozoficzna albo – jeśli ktoś woli – pozazmysłowa, kabalistyczna. To, co nam zaoferowano, z pewnego punktu widzenia przypominać może np. dybuka, czyli zjawisko zawładnięcia ciałem żywego człowieka przez ducha zmarłej osoby, który znajdziemy w mistycyzmie żydowskim. Trudno się wyzbyć takiego skojarzenia, gdy filmowane postaci czy ciała rozpływają się w obrazie, nachodzą na siebie, przenikają się wzajemnie… Trudno nie myśleć o zawieszeniu między przeszłością a przyszłością, o pułapce pamięci indywidualnej i zbiorowej, o bycie eterycznym, etycznym, egzystencjalnym czy choćby o ulotnej tożsamości, przemijaniu, traumie wojny albo o niepamięci. „Gdybym mógł dokonać oczyszczenia popiołami tego, co przeszedłem – mógłbym patrzeć w przyszłość rok po roku”…
Głęboka praca. Choć z pewnością nie dla każdego. W zachwycających obrazach nie znajdziemy akcji, nie ułatwia nam się także odbioru mówionego tekstu, a mimo to można do „Plantain” wracać wielokrotnie, by za każdym razem odkryć w nim coś nowego i ważnego dla nas samych.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Plantain” koncepcja i reżyseria: VestAndPage (Verena Stenke i Andrea Pagnes), performance: Verena Stenke, Andrea Pagnes, Stephan Knies, Vlada Smirnova, operatorzy obrazu: Verena Stenke i Andrea Pagnes, głos: Verena Stenke i Andrea Pagnes, tekst: Andrea Pagnes, muzyka: Andreas Bauer, Katarina & Ljubica Duo, Stephan Knies, Josephine Macri, Mauro Sambo, Angie Seah, White Noise Generator, producent: VestAndPage, czas: 90 minut, prezentacja w ramach: 3. Butohpolis – Międzynarodowy Festiwal Sztuki Butoh, pokaz online: 19.05.2021
Verena Stenke i Andrea Pagnes, czyli duet VestAndPage, za swój punkt wyjścia przyjęli osobistą historię związaną z wysiedleniami po II wojnie światowej. Rodzina Stenke w 1945 roku pokonała drogę 1100 km wzdłuż Morza Bałtyckiego do północnych Niemiec. Nigdy potem nie mówiono już o wojnie, ani o tym, co przyniosła ona każdemu z członków jej familii, co dla nich wojna właściwie oznaczała, ani co w nich wywołała. Artyści podejmując się swojego eksperymentu stworzenia czegoś na kształt retrospektywnego filmu drogi wystartowali więc z czystą kartą, jeśli chodzi o wiedzę dotyczącą tej konkretnej rodziny – a pokonując pełną trasę ich przymusowej migracji próbowali odtworzyć przeżycia, jakie mogły towarzyszyć podróżującym. Podczas tej drogi starali się zbadać w jaki sposób to, co widzieli ich przodkowie, mogło przed laty wpływać na ich umysły lub ciała ale także i to, jak obrazy, znaleziska i współczesne wydarzenia wpływają na nich samych.
Film został podzielony na siedem epizodów dedykowanych poszczególnym członkom rodziny Stenke, ale przecież mogła to być zupełnie inna rodzina. Stenke i Paganes nie skupiają się bowiem na konkretnych faktach lecz raczej myślach, okruchach wspomnień, wrażeniach wizualnych lub dotykowych, dzięki czemu ich praca nie jest formułą zamkniętą lecz prowokuje do przemyśleń i poszukiwania własnego doświadczenia. To szczególnie ważne, dla nas Polaków – tak mocno doświadczonych zarówno podczas działań wojennych, jak i tuż powojennych.
Artyści odkrywają nieznane im wcześniej przestrzenie, przedmioty, krajobrazy w sposób niezwykle poetycki, w interesujących dla nich miejscach realizują mikroperformance w bardzo urozmaiconych formach, i są to realizacje często bardzo przewrotne, ilustrowane w warstwie dźwiękowej prawdziwymi lub fikcyjnymi wspomnieniami. To jak odszukiwanie drogi w gąszczu lasu. Stąd też wybór takiego, a nie innego tytułu dla całej tej filmowej produkcji – „Plantain”. Plantain to po angielsku babka lancetowata – roślina zielna, która rozsiewa się poprzez kleiste nasiona. Ale babka, o której wiemy zapewne tylko tyle, że przyłożona na rany pomaga w ich leczeniu, wbrew pozorom wcale nie rośnie tam, gdzie wiatr zaniósł jej nasiona, bo te nie są przez niego porywane. Nasiona babki lancetowatej są jedynie przenoszone (przez zwierzęce łapy, ludzkie buty czy koła pojazdów – przyp.). Roślina jest więc tam, tam gdzie wcześniej przeszedł człowiek lub zwierzę, albo tam, którędy przejechał jakiś pojazd. Ponoć, gdy nie było jeszcze brukowanych dróg rozmieszczenie babki lancetowatej służyło za mapę ludzkich i zwierzęcych traktów...
Praca VestAndPage wymaga ogromnego skupienia i zanurzenia się w niezwykłą opowieść pełną tajemniczych artefaktów. To gra w odgadywanie obrazów i dźwięków, oparta na słuchaniu wspomnień, a następnie próby przełożenia ich na ciało lub wydarzenia historyczne. Ale to wcale nie jest łatwe. Filmowa rejestracja zaproponowanych performance’ów wcale nie jest bowiem oczywista, np. w scenie rozgniatania suchych liści pokazanej od tyłu czy scenie na pomoście, w której wiele obrazów zostało na siebie nałożonych. Mamy tu więc zarówno liczne klisze, zmieszane fakty realne i nierealne, przedmioty sprzed lat i współczesne ruchowe interpretacje, obrazy piękne i zrujnowane, czas teraźniejszy i przeszły. Słowa także są tutaj wielowymiarowe, często stojące wobec siebie w kontrze – jak np. w jednym z czerwcowych „zapisków” VestAndPage (film nagrywany był na przełomie maja i czerwca 2015 r. – przyp.): „Mam nie jeden, ale dwa cienie. Jeden jest biały, niewidoczny dla oczu – to nić, którą zszywa się historię. Ona wyznacza marszrutę czasu, wędruje tam i z powrotem, choć jej czas stoi w miejscu. Drugi jest czarny. Dźwiga przepowiednie, klęski i marzenia, które się nie spełniają. Jego zadaniem jest zamykanie rozdziałów, gdy rozpoczyna się następny, a poprzedniego już nie ma”.
Wszystko, co widzimy w „Plantain” może być dokumentem, ale nim do końca nie jest, może być filmem artystycznym, ale nim także nie jest, to raczej praca filozoficzna albo – jeśli ktoś woli – pozazmysłowa, kabalistyczna. To, co nam zaoferowano, z pewnego punktu widzenia przypominać może np. dybuka, czyli zjawisko zawładnięcia ciałem żywego człowieka przez ducha zmarłej osoby, który znajdziemy w mistycyzmie żydowskim. Trudno się wyzbyć takiego skojarzenia, gdy filmowane postaci czy ciała rozpływają się w obrazie, nachodzą na siebie, przenikają się wzajemnie… Trudno nie myśleć o zawieszeniu między przeszłością a przyszłością, o pułapce pamięci indywidualnej i zbiorowej, o bycie eterycznym, etycznym, egzystencjalnym czy choćby o ulotnej tożsamości, przemijaniu, traumie wojny albo o niepamięci. „Gdybym mógł dokonać oczyszczenia popiołami tego, co przeszedłem – mógłbym patrzeć w przyszłość rok po roku”…
Głęboka praca. Choć z pewnością nie dla każdego. W zachwycających obrazach nie znajdziemy akcji, nie ułatwia nam się także odbioru mówionego tekstu, a mimo to można do „Plantain” wracać wielokrotnie, by za każdym razem odkryć w nim coś nowego i ważnego dla nas samych.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Plantain” koncepcja i reżyseria: VestAndPage (Verena Stenke i Andrea Pagnes), performance: Verena Stenke, Andrea Pagnes, Stephan Knies, Vlada Smirnova, operatorzy obrazu: Verena Stenke i Andrea Pagnes, głos: Verena Stenke i Andrea Pagnes, tekst: Andrea Pagnes, muzyka: Andreas Bauer, Katarina & Ljubica Duo, Stephan Knies, Josephine Macri, Mauro Sambo, Angie Seah, White Noise Generator, producent: VestAndPage, czas: 90 minut, prezentacja w ramach: 3. Butohpolis – Międzynarodowy Festiwal Sztuki Butoh, pokaz online: 19.05.2021