Niezwykle trudno jest sfilmować dobrze taniec. Tak go zarejestrować by przeniesienie z trzech wymiarów do dwóch wciąż wydawało się przestrzenne, a do tego trzeba przecież jeszcze stworzyć w filmie klarowny i komunikatywny koncept, zmontować obraz zgodnie z dynamiką ruchu tancerzy i opowiedzieć tym wszystkim na ekranie taką historię, aby nagranie utrzymywało napięcie i uwagę widza od pierwszej do ostatniej sekundy.
Bez większego trudu można policzyć kinowe filmy taneczne, które spełniają choćby tylko te wymienione warunki, a na palcach te, które okazały się kasowe. Niemniej i wśród produkcji niezależnych wiele takich niezapomnianych obrazów nie znajdziemy. Ile z nich zapadło nam w pamięć na całe lata? Niech każdy z ręką na sercu odpowie sobie na to pytanie…
Aby iść naprzód w dziedzinie filmów tanecznych czy artystycznych wideo choreografii należy więc zwracać baczną uwagę na te produkcje, które przynoszą nowe spojrzenie, eksperymentują z formą, z różnymi sztukami albo np. burzą linearność swoich opowieści. Takim filmem jest „XXY [ɛks/ɛks/wʌɪ]” w reżyserii Clotilde Rullaud, który został pokazany podczas projektu „Kino Tańca, vol. 6” zorganizowanego w wersji online’owej przez Fundację Artystyczną PERFORM (26.11.2020).
„XXY” to siedem osobnych opowieści (Rhéa, Ruby, Juliette, Ishtar, Magda, Hannah i Enk’aï) połączonych w jeden film, ale te opowieści są jedynie pozornie od siebie odrębne, bo oto jako pierwszą mamy abstrakcyjną, animowaną historię sięgającą idei matki ziemi, aborygeńskich kultur i wierzeń, a jako ostatnią Rullaud zaproponowała romantyczną, choć smutną, opowieść o przyrodzie… bez nas, bez ludzi. Pomiędzy nimi zaś cała seria filmowych impresji o kobietach, tańcu, ruchu czy raczej o drodze i miejscu kobiet we współczesnym świecie…
Zacznijmy od tego, że ten film to istna parada techniki i możliwości operatorów obrazu, montażystów, animatorów i umiejętności reżyserskich. Pojedyncze etiudy zrealizowano w różnych od siebie stylach – niektóre pokazują nam bezkresne przestrzenie, w których człowiek jest jedynie jak pył marny, inne skupiają się na jednej tylko postaci żyjącej i tańczącej w tkance wielomilionowego miasta, ale jest tutaj także spora część dokumentacyjna poświęcona np. ulicznym protestom kobiet albo stawiająca w kontrze obrazy współczesnych kobiet z tymi z przeszłości, którym udało się przebić „szklany sufit” i zaistnieć w patriarchalnym społeczeństwie. Większość tych epizodów zrealizowana została z wielkim smakiem plastycznym, ale, aby zrozumieć cały koncept filmu i zawarte w nim archetypy kobiecości – trzeba go obejrzeć jednym tchem, nieprzerywając niczym kolejnych części, ani nie odrywając wzroku od ekranu. To nie jest praca, od jakiej można na chwilę odejść i wrócić z tą samą uwagę – albo się jest w tej historii świata, albo nie.
Pod względem tanecznym najbardziej ujęła mnie trzecia opowieść, w której w naprawdę niesamowity, spektakularny sposób sfilmowano tańczącą parę. Mężczyzna i kobieta są tu podwieszeni na linach, a kamera pokazuje ich ruch z tak niezwykłej perspektywy, że nigdy czegoś takiego nie da się doświadczyć siedząc w teatrze, w którym pokazywany jest np. taniec na szarfach, ani nawet oglądając akrobatyczny pokaz Cirque du Soleil czy podobnej do niego grupy. Tutaj bowiem nie mamy pokazów iście nieludzkich umiejętności, ale taniec w powietrzu, taniec z odwróconą grawitacją, taniec z ujęciami zaburzającymi percepcyjną pracę mózgu, tak bardzo, że niedowierzamy własnym oczom. Choćby tylko dla tego doświadczenia warto „XXY” zobaczyć.
Ponieważ każda z części pracy Clotilde Rullaud może funkcjonować osobno kluczem do odczytania tego filmu są związki pomiędzy poszczególnymi częściami poświęconymi konkretnym kobietom oraz kolejność ustawienia epizodów. Nie składają się one w historię tańca, ani też taniec nie jest w nich głównym środkiem wyrazu. Jeśli więc trzeba by było tę produkcję jakoś zakwalifikować to najlepiej byłoby mówić o wielokrotnie nagradzanym „XXY” jako o choreograficznym filmie społecznym.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„XXY [ɛks/ɛks/wʌɪ]”, reż. Clotilde Rullaud, „Kino Tańca Online vol. 6.”, organizator: Fundacja Artystyczna PERFORM, pokaz online: 26.11.2020
Bez większego trudu można policzyć kinowe filmy taneczne, które spełniają choćby tylko te wymienione warunki, a na palcach te, które okazały się kasowe. Niemniej i wśród produkcji niezależnych wiele takich niezapomnianych obrazów nie znajdziemy. Ile z nich zapadło nam w pamięć na całe lata? Niech każdy z ręką na sercu odpowie sobie na to pytanie…
Aby iść naprzód w dziedzinie filmów tanecznych czy artystycznych wideo choreografii należy więc zwracać baczną uwagę na te produkcje, które przynoszą nowe spojrzenie, eksperymentują z formą, z różnymi sztukami albo np. burzą linearność swoich opowieści. Takim filmem jest „XXY [ɛks/ɛks/wʌɪ]” w reżyserii Clotilde Rullaud, który został pokazany podczas projektu „Kino Tańca, vol. 6” zorganizowanego w wersji online’owej przez Fundację Artystyczną PERFORM (26.11.2020).
„XXY” to siedem osobnych opowieści (Rhéa, Ruby, Juliette, Ishtar, Magda, Hannah i Enk’aï) połączonych w jeden film, ale te opowieści są jedynie pozornie od siebie odrębne, bo oto jako pierwszą mamy abstrakcyjną, animowaną historię sięgającą idei matki ziemi, aborygeńskich kultur i wierzeń, a jako ostatnią Rullaud zaproponowała romantyczną, choć smutną, opowieść o przyrodzie… bez nas, bez ludzi. Pomiędzy nimi zaś cała seria filmowych impresji o kobietach, tańcu, ruchu czy raczej o drodze i miejscu kobiet we współczesnym świecie…
Zacznijmy od tego, że ten film to istna parada techniki i możliwości operatorów obrazu, montażystów, animatorów i umiejętności reżyserskich. Pojedyncze etiudy zrealizowano w różnych od siebie stylach – niektóre pokazują nam bezkresne przestrzenie, w których człowiek jest jedynie jak pył marny, inne skupiają się na jednej tylko postaci żyjącej i tańczącej w tkance wielomilionowego miasta, ale jest tutaj także spora część dokumentacyjna poświęcona np. ulicznym protestom kobiet albo stawiająca w kontrze obrazy współczesnych kobiet z tymi z przeszłości, którym udało się przebić „szklany sufit” i zaistnieć w patriarchalnym społeczeństwie. Większość tych epizodów zrealizowana została z wielkim smakiem plastycznym, ale, aby zrozumieć cały koncept filmu i zawarte w nim archetypy kobiecości – trzeba go obejrzeć jednym tchem, nieprzerywając niczym kolejnych części, ani nie odrywając wzroku od ekranu. To nie jest praca, od jakiej można na chwilę odejść i wrócić z tą samą uwagę – albo się jest w tej historii świata, albo nie.
Pod względem tanecznym najbardziej ujęła mnie trzecia opowieść, w której w naprawdę niesamowity, spektakularny sposób sfilmowano tańczącą parę. Mężczyzna i kobieta są tu podwieszeni na linach, a kamera pokazuje ich ruch z tak niezwykłej perspektywy, że nigdy czegoś takiego nie da się doświadczyć siedząc w teatrze, w którym pokazywany jest np. taniec na szarfach, ani nawet oglądając akrobatyczny pokaz Cirque du Soleil czy podobnej do niego grupy. Tutaj bowiem nie mamy pokazów iście nieludzkich umiejętności, ale taniec w powietrzu, taniec z odwróconą grawitacją, taniec z ujęciami zaburzającymi percepcyjną pracę mózgu, tak bardzo, że niedowierzamy własnym oczom. Choćby tylko dla tego doświadczenia warto „XXY” zobaczyć.
Ponieważ każda z części pracy Clotilde Rullaud może funkcjonować osobno kluczem do odczytania tego filmu są związki pomiędzy poszczególnymi częściami poświęconymi konkretnym kobietom oraz kolejność ustawienia epizodów. Nie składają się one w historię tańca, ani też taniec nie jest w nich głównym środkiem wyrazu. Jeśli więc trzeba by było tę produkcję jakoś zakwalifikować to najlepiej byłoby mówić o wielokrotnie nagradzanym „XXY” jako o choreograficznym filmie społecznym.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„XXY [ɛks/ɛks/wʌɪ]”, reż. Clotilde Rullaud, „Kino Tańca Online vol. 6.”, organizator: Fundacja Artystyczna PERFORM, pokaz online: 26.11.2020