Poetyckie spojrzenie na izolację (konkurs „World Web Dance”)

Poetyckie spojrzenie na izolację (konkurs „World Web Dance”)

Mam nadzieję, że projekt „World Web Dance” będzie kontynuowany w przyszłości, bo jeśli mamy otrzymywać w jego efekcie prace tak poetyckie, tak społeczne i tak wielowymiarowe, jak się to wydarzyło w pierwszej edycji, to wsparcie organizatorów i uwaga widzów powinny być na właśnie na nie skierowane.

Konkurs został zorganizowany w październiku przez Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, przyjmowano do niego filmy internetowe z dziedziny szeroko pojętego tańca współczesnego, stworzone we współpracy z zagranicznym partnerem. Dodatkowym wymogiem – ograniczającym liczbę zgłoszeń – było wykazanie związku tancerzy i choreografów z Warszawą. Chyba niepotrzebnie zawężono zgłoszenia tylko do stolicy, bo realizacja filmów tanecznych to spore przedsięwzięcie samo w sobie, a stworzenie takich projektów podczas pandemii koronawirusa ponad zamkniętymi granicami państw jest wyzwaniem jeszcze trudniejszym, bo artyści nie dotykają się, nie spotykają osobiście, by wspólnie wybrać miejsca do nagrań czy określone kadry podczas montażu.

A jednak udało się, a „World Web Dance” pokazał, że tancerze potrafią sobie poradzić sami w najtrudniejszych warunkach, a brak mariażu między światem teatru a filmu wcale nie jest barierą nie do pokonania. Dowodem na to są dwie prace, w których artyści pokazali, że potrafią zrealizować filmy, które niosą określone nastroje, skłaniają do refleksji, mają swój scenariusz, a przede wszystkim cel.

„Pagina di diario”/„Kartka z dziennika” (choreografia i taniec: Marta Kosieradzka, montaż Eva Campos Suarez – Plat Artistic Cinedanza, Hiszpania) przyjęła formę nastrojowej, tkliwej wręcz impresji, czy może – jak napisały artystki – to była próba pisania wizualnej poezji. Widzimy przenikające się obrazy z dwóch oddalonych od siebie światów połączonych tekstem, osobistym wyznaniem i wielką tęsknotą. To wrażenie buduje m.in. półprzezroczysty obraz w obrazie, gdzie na pierwszym planie widzimy np. plażę czy park, a na nich – nagrany w drugiej części kontynentu – choreograficzny układ; ciało tancerki jest tu wyabstrahowane, jest jak duch, jak żywe wspomnienie.

Mamy w „Kartce z dziennika” nie tylko odległość, ale dwie różne życiowe perspektywy, dwa różne głosy, dwie kobiety, które dzieli nie także wiek i wreszcie ich dwa różne akty twórcze. Gdy jedna zastanawia się nad tym czy życie można uprościć tylko do kolorów i kształtów, jeszcze nie wiemy, że druga jej na to pytanie, po swojemu, odpowie… „Chcąc być widzianą nie pokazujesz się nikomu” – mówi Hiszpanka w swoim wizualnym liście (czy raczej zapisując swoją tytułową kartkę z dziennika). „Świat zwariował. Ktokolwiek nim rządzi – chyba chce, żebyśmy wszyscy poumierali ze smutku. Próbuję nadal czuć, że nie jestem sama, że istnieją szczere rozmowy, dotyk, to poczucie, że świat jest dla nas, a my dla niego...” – odpowiada Polka.

Trudno nie odnosić tego do strat, jakie społecznie ponieśliśmy w efekcie izolacji, przymusowego oddalenia się od innych ludzi. Trudno nie widzieć kontrastów między tym, co było, a tym, co jeszcze mamy. Trudno nie czuć tęsknoty, cierpienia i potrzeby bycia obok drugiego człowieka, szczególnie, gdy jest nam bliski.

Film kończy się stwierdzeniem, że szary jest najpotężniejszym z kolorów. Opowieść nie ma więc szczęśliwego finału, ale czy na pewno? Przecież bohaterki dalej mogą zapełniać swoje dzienniki, mogą czekać na zmianę, na spotkanie… 

Etiuda filmowa „Pagina di diario”/„Kartka z dziennika” została dobrze zrealizowana. Przenikające się wzajemnie obrazy tworzą w nim określony klimat i nie przesadzono tutaj ze środkami technicznymi czy zastosowanymi efektami. Korekcję barwną zdjęć utrzymano w ciepłych kolorach, a obraz uzupełniono nastrojową, niemal medytacyjną muzyką. Wszystko jest spójne, spokojne, delikatne, kobiece. Ten film po prostu płynie i wciąga widza w swój intymny świat.

Zupełnie inny efekt otrzymujemy w etiudzie „Błąd połączenia” (taniec: Agata Redlicka, autorzy wypowiedzi: Teodor Ajder (Mołdawia) – autor wiersza „Piach”, Kholoud Charaf (Syria) – autorka wiersza „Tajemnice”, tłum. Marek M. Dziekan, Karina Shorets (Białoruś), Sheri Somera (Filipiny). Ten film zrealizowany został na terenie opuszczonego blokowiska, wśród niezadbanej zieleni, gdzie planem gry jest chodnik, zarośnięte boisko czy obskurny trzepak. „Tańczymy na opuszczonym osiedlu w Warszawie, niegdyś przeznaczonym dla rodzin eksmitowanych z poprzednich mieszkań, a obecnie będącym jedynie wspomnieniem po >nieudanym eksperymencie<. Wokół bloków nie ma nic prócz dziesiątek torów kolejowych, spalarni śmieci i aresztu śledczego. Jesteśmy odizolowani od reszty miasta. Tylko ja i manekin. I głosy” – pisze Agata Redlicka.

Nie ruch jest tutaj najważniejszy, lecz głosy, opowieści, jakie słyszymy z offu, kluczowy jest też wybór miejsca, przypominającego np. ośrodek dla cudzoziemców w Wólce Kosowskiej. W obrazie widzimy tancerkę, która porusza się samotnie po przestrzeni, choć nie do końca, bo ma przy sobie manekina, imitację człowieka. Nosi go na plecach, przytula się do niego, próbuje się nawet do niego upodobnić. Obserwujemy tylko i wyłącznie tę walkę, nie będąc w stanie skupić się na niczym innym, bo szarość bloków i nieatrakcyjność przestrzeni po prostu na to nie pozwala. Siłą rzeczy nasza uwaga skupia się na tekście, który słyszymy. I im dłużej brzmią te opowieści z różnych części świata, tym bardziej jesteśmy wstrząśnięci. „Świat jest samotny, potrzebuje kogoś, kto go nakarmi w chorobie”… „Wywodzę się z kultury Wschodu, gdzie wierzymy w siłę grupy, zbiorowości, współzależności, jedności”… „Izolacja to nie osamotnienie”… I wreszcie kulminacyjna, mołdawska, opowieść. Oto jej fragment: „Zrobiłem pięć czarnych herbat. Jedną z cytryną, bo taką po prostu chciał. Dwie kawy i jedno kakao. Przygotowałem cukier, albo jak to oni nazywają >piach<.  Z uchodźcami robiliśmy razem papierowe ogromne lalki. Uczyliśmy ich, jak trzeba nimi poruszać. Podobało im się, że przez chwilę przestali być lalkami. Jednak pod koniec staśmowali ręce lalek do swoich nadgarstków. Nogi lalek do swoich kostek. Głowy lalek przyległy do ich głów. Tańczyli. Krążyli. Krążyli. Krzyczeli: Pomocy! Pomocy! Pomocy! Pomocy! Pomocy! Pomocy!”.

Film się kończy, a my zostajemy z tym przekazem sami. Sami bez człowieka, którego przed chwilą obejrzeliśmy na ekranie, sami z wyobraźnią, sami z emocjami, sami ze współodczuwaniem.

„World Web Dance” nie okazał się projektem skupiającym się na pięknej rejestracji choreografii. Tu liczył się koncept, pomysł na filmową realizację, ale nade wszystko liczyło się artystyczne, społeczne, ludzkie – przesłanie. To dobrze. „World Web Dance” nie był przecież konkursem na najlepszą rejestrację spektaklu tanecznego, ale na najlepszy film, w którym jednym ze środków wyrazu był taniec.

Sandra Wilk, Strona Tańca

„World Web Dance”, organizator konkursu internetowego: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, październik–listopad 2020

Opisywane etiudy filmowe można zobaczyć w serwisie Facebook pod adresami:

„Pagina di diario”/„Kartka z dziennika”, choreografia i taniec: Marta Kosieradzka, montaż Eva Campos Suarez – Plat Artistic Cinedanza, Hiszpania:

https://www.facebook.com/centrumteatruitanca/videos/368817017689262

„Błąd połączenia”, taniec: Agata Redlicka, autorzy wypowiedzi: Teodor Ajder (Mołdawia) – autor wiersza „Piach”, Kholoud Charaf (Syria) – autorka wiersza „Tajemnice”, tłum. Marek M. Dziekan, Karina Shorets (Białoruś), Sheri Somera (Filipiny):

https://www.facebook.com/centrumteatruitanca/videos/1742848865866287