Układ zamknięty

Układ zamknięty
Zacznijmy od tytułu. „Prawie JesTeam”, czyli „prawie jestem”, o ile jest „team” – grupa, społeczność, społeczeństwo. Stefano Silvino, choreograf tego spektaklu, podaje nam to hasło w stwierdzeniu, ale tak naprawdę zadał młodym tancerzom kluczowe pytanie… Jestem, ale ważniejszym jest to, że w ogóle jestem, czy to, że prawie jestem (w społeczeństwie)? I z tą kwestią – na poziomie osobistym i tanecznym – musieli się zmierzyć członkowie grupy projektowej Akademii Tańca Zawirowania, noszącej nazwę Project for YOU.

21 lutego 2021 roku pokazali swoje odpowiedzi w Garnizonie Sztuki, skąd mogliśmy – w ramach cyklu „Taneczne Niedziele Online” Centrum Teatru i Tańca – obejrzeć cyfrową transmisję na żywo efekty ich pracy, w premierowy spektaklu pod kierunkiem pochodzącego z Włoch choreografa.

Stefano Silvino zaczyna swoją opowieść od obrazu uporządkowanej grupy, stojącej z podniesionymi rękoma w jednym rzędzie przed horyzontem sceny. Młodzi tancerze wyglądają jak podporządkowani, stosujący się do wytycznych, reguł i zasad. Nie ma w owej otwierającej scenie niczego niepokojącego, dokąd jedna z tancerek nie wyrwie się z tego układu zamkniętego… Jakby ktoś wyrwał z muru jeden kamień, ten kluczowy odpowiadający za całą konstrukcję. Kamień się toczy, a kolejni bohaterowie powoli, jak w zwolnionym tempie, upadają na ziemię, by przetoczyć się na podłodze i ustawić taki sam mur z ciał, tyle że od przodu sceny. To ciekawe rozwiązanie choreograficzne nieczęsto można zobaczyć w teatrze, bo przecież rzadko który twórca decyduje się na zasłonięcie przestrzeni gry przed oczami widowni. Przekonująco wyglądał ten moment w realizacji wideo – ciemne sylwetki ograniczały niemal całkowicie widoczność, a spomiędzy nich widać było jedną postać, która została sama, poza społecznością, na marginesie życia. Bardzo mi się podobał ten fragment, bo przekonująco zadziałał na moją wyobraźnię.

Łączył się też silnie z ideą spektaklu – Silvino wyszedł w „Prawie JesTeam” z założenia, że w społeczeństwie panują powszechnie przyjęte reguły, ale ulegają one ciągłym zmianom. A więc, jeśli się do nich stosujemy – my także się zmieniamy. Co jednak się stanie, jeśli ta fluktuacja jest niewystarczająca? Jeśli to za mało, by być w pełni sobą, w pełni się realizować, czuć się wolnym?

To dlatego ta półgodzinna choreografia początkowo opiera się na symbolicznym pokazaniu jednostki wyłamującej się, podejmującej pojedyncze zrywy, które są tłumione przez grupę. Lecz im dłużej to trwa, im częściej zerwanie zasad się pojawia – tym mniejsza determinacja w doprowadzeniu „do porządku”. Są w „Prawie JesTeam” momenty, w których społeczność próbuje uznać wywrotowca za swojego lidera i powtarza jego ruchy, są takie, gdy za buntującym się podąża tylko jedna osoba, i takie, w których tytułowy „team” uczy się „zakazanego”.

Młodzi tancerze dobrze ruchowo poradzili sobie w tym zadaniu – widać, że potrafią pracować zarówno w zespole, jak i np. wykonać delikatny duet. Choreograf wypatrzył ich indywidualne możliwości – nie wybił na pierwszy plan lidera i nie przytłoczył żadnym z solowych układów, całościowego obrazu zbiorowości.

Zbiorowości w rozkładzie, bo zbiór reguł, zwyczajów czy norm zaczyna na naszych oczach coraz silniej pękać. I wreszcie dochodzi do buntu. Teraz już każdy chce wyrażać siebie tak, jak tylko przychodzi mu do głowy. Widzimy nawet drobne odniesienia do protestów ulicznych, meczy piłkarskich, rozpaczliwe powroty tradycji, ale przede wszystkim zachowania anarchiczne doprowadzające do chaosu.

I tak początkowo uporządkowana przestrzeń gry staje się polem indywidualnych bitew, rozpylany jest dym, rozsypywany pył, rozlewana jest woda, rozrzucane krzesła, kartony. Bohaterów otacza totalna destrukcja i totalne wyzwolenie. Wyzwolenie doprowadzające aż do szaleństwa. W tych scenach zmienia się także ruch – już nie ma zbiorowych synchronicznych scen, partnerowania w duetach, w ogóle tańca. W zamian pojawia się zbiór indywidualnych performance’ów, pozbawionych ujednoliconej formy, opartych na całkowitej improwizacji, poszukiwaniach i braku współpracy z innymi. Zbiór jednostek nie zazębia się, nie ma punktów stycznych. Nie ma go nawet w uchwyconym przez kamerę pogrzebie pluszowego lemura – nad kopczykiem ziemi płacze samotnie tylko jedna dziewczyna.

Sceny chaosu, uwolnienia, wolności jednostki zajmują w „Prawie JesTeam” większość czasu całego spektaklu i to z pewnością nie jest przypadek, tylko decyzja artystyczna. Silvino najwyraźniej chce nam pokazać sens pragnienia wolności i wagę indywidualizmu, ale – jak mi się zdaje – także przestrzega nas przed konsekwencjami (także tymi politycznymi). Świadczy o tym ostatnia scena, w której tancerze chodzą po scenie celując w siebie dwoma palcami, tak, jakby trzymali w swoich dłoniach pistolety. To nie trwa długo. Już za chwilę staną przed horyzontem sceny w tej samej pozie, co na początku spektaklu. Ale tym razem już nie mowy o neutralności tego obrazu. Bohaterowie poddają się. Wracają w tryby niewidocznego terroru.

I tylko jedna kobieta nie podnosi swoich rąk. Jest pół naga – wstydzi się czy może buntuje? Czy cały proces „przywoływania do porządku” za chwilę zostanie powtórzony? Znów doprowadzi do rewolucji, która zostanie stłumiona? A może – pod naporem – dziewczyna podda się?

Silvino zostawia nas z tą niewiadomą. Musimy sami zdecydować.

Sandra Wilk, Strona Tańca

„Prawie JesTeam” Project for YOU (grupa projektowa Akademii Tańca Zawirowania), choreografia: Stefano Silvino, taniec: Klara Szela, Iza Wróblewska, Piotr Szyc, Matylda Kucharska, Iza Weyher, Agata Kwiatkowska, Sonia Marcinkiewicz, Aleksandra Piasta, Weronika Banul, Joanna Majsak, organizator: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie i Akademia Tańca Zawirowania, rejestracja wideo w Garnizonie Sztuki, realizacja wideo: B’cause Film Productions, Premiera: 21.02.2021, pokaz online: 21.02.2021