Spektakl Marka Kowalskiego, który otworzył finał 2. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Butoh – Butohpolis, inspirowany był autobiograficzną powieścią „Nocny lot” (1931) francuskiego pisarza i lotnika Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Saint-Exupéry pracował przed wojną dla Towarzystwa Latécoère (późn. Aéropostale) najpierw jako pilot poczty lotniczej, a następnie jako dyrektor południowoamerykańskiego oddziału Aeroposta Argentina. Jego słynny tekst opowiada historię pilota Fabiena, który odbywa długą trasę z pocztą z Patagonii do Buenos Aires; w jej trakcie samolot dostaje się w obszar ogromnej burzy, pilot traci orientację, jego maszyna nie ląduje o czasie, a oczekujący na niego na ziemi – a priori – przyjmują, że musiało dojść do nieszczęścia…
W powieści Saint-Exupéry’ego nocny lot Fabiena „trwa niby choroba”, a jego przebieg zmusza do zaangażowania się wszystkich nań oczekujących. Podobnie emocje towarzyszyły wystawieniu performance’u o tym samym tytule Marka Kowalskiego (butoh) i Roberta Jędrzejewskiego (wiolonczela) w Teatrze Akt. „Nocny lot” w wersji butoh wręcz zmusił widzów do intensywnego przeżywania. Widzowie oczekiwali wydarzenia w miejscu standardowym, na betonowym placyku przed budynkiem teatru, to pole akcji sugerowało im zresztą pojawienie się Jędrzejewskiego, który rozpoczął grać na nim mroczny, niepokojący utwór. Ale aktor pojawił się … na dachu. Bez zabezpieczeń, w pilotce i kurtce i spodniach ze skóry, ogrywał tę nieoczywistą przestrzeń. Nieoczywistą z punktu widzenia przypadkowego widza, ale oczywistą z punktu widzenia interpretacji tej właśnie lotniczej historii.
Miejsce akcji: dach, dwa kominy, gzyms, zakratowane okno, ściana, beton pod ścianą… Budynek Teatru Akt nie jest wysoki, ale i tak serce drżało, gdy się na to wszystko patrzyło… Niezwykle plastyczne sceny na dachu zakończyły się nawiązaniem do głównej osi słynnej psychologicznej opowieści, aktor butoh zapalił świecę dymną i w chmurze przez nią wytworzonej spuścił się na rękach w dół ściany budynku. („Zdał sobie sprawę z tego, że była to istotnie pułapka: leci się wzwyż ku gwiazdom, które migną w szczelinie chmur, a potem nie można już się zniżyć i pozostaje się tam na zawsze…”).
Półnagi aktor rozegrał krótką, ale niezwykle silną w swoim wyrazie, scenę na zakratowanym oknie – wisiał na tych kratach jakby jeszcze wahając się, w którą stronę podąża („Ale głód światła był tak nieodparty, że zaczął się wznosić”).
Wreszcie zsunął się na ziemię. Gdzie okazało się, że – owszem – niesie ze sobą pocztę. Jego przesyłka (kawałek drewna, gliny, a może czegoś innego?) była ciemnobrązowa, chropowata, brudna, jakby przeżyła pożar i przypominała kształtem serce. Otrzymała je z rąk aktora jedna z młodych dziewczyn obserwujących spektakl…
Nie mam wątpliwości, że „Nocny lot” się udał i pozostanie w pamięci widzów na długo, bo udało się nim zaangażować wszystkich, zmusić do obserwowania każdego, nawet najdrobniejszego ruchu. Tym samym Marek Kowalski – aktor teatru fizycznego, współtwórca Teatru Akt, który przez ponad 20 lat pracy zawodowej wystąpił już w kilkudziesięciu spektaklach teatru ruchu, doskonale wpisał się w projekt „Miejsca niemożliwe” Teatru Limen Butoh. Pozostaje jeszcze tylko pytanie, czy ten spektakl da się zagrać w innej przestrzeni? Moim zdaniem tak – zawsze bowiem znajdzie się miejsce, w którym można unieść się w górę.
Sandra Wilk
„Nocny lot” Marek Kowalski, wykonanie: Marek Kowalski (butoh), Robert Jędrzejewski (wiolonczela), 2. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Butoh – Butohpolis, Teatr Akt, 12.08.2020