„Blisko” Teatru Nowszego z pewnością zostanie zaliczony do najciekawszych spektakli, jakie były wystawiane w ramach 19. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania. Ta nieoczywista choreografia ma w sobie jakiś magnes, który powoduje, że nie można oderwać od niej wzroku. Pomaga w tym hipnotyzujący ruch nietypowego rekwizytu użytego przez tancerzy, przynoszący nam zarówno ukojenie, jak i poczucie zaniepokojenia oraz mnogość skojarzeń ogarniających nas w trakcie, a nawet po zakończeniu, tej pracy. Prezentacja odbyła się 22 czerwca 2023 r. w Centrum Sztuki Współczesnej – Zamku Ujazdowskim w Warszawie przy pełnej widowni.
Użyte w spektaklu Teatru Nowszego wahadło Foucaulta (wykonujące wychylenia w dowolnej płaszczyźnie poziomej) jest prostym instrumentem fizycznym dowodzącym ruchu obrotowego Ziemi wokół własnej osi. Puszczone w ruch buja się swobodnie, ale płaszczyzna jego wahań będzie powoli się zmieniać, co zależy od kilku czynników, m.in. od tego, na jakiej szerokości geograficznej wahadło Foucaulta zostaje wprawione w ruch, bo na mniejszych szerokościach geograficznych jego obrót będzie wolniejszy. Można więc powiedzieć, że instrument ten pokazuje po prostu rytm naszej planety. Twórcy zaś używają go do zobrazowania rytmu ich samych, pchania lub unikania własnych poszukiwań, dążenia do bliskości bądź oddalenia się (zarówno wobec innych ludzi, jak i wobec siebie samych).
Pierwotne założenie choreografii Tomka Ciesielskiego dotyczy artystycznego przedstawienia procesu grupowej terapii psychologicznej, ale ja tego nie kupuję, bo ten punkt wyjścia wcale nie musi być obowiązującym ani narzuconym w odbiorze, bo „Blisko” można swobodnie interpretować na dziesiątki sposobów. Zawieszona pod sufitem srebrna kula, w której odbijają się twarze i sylwetki tancerzy ale także i oglądająca ich publiczność, może być alegorią wielu zjawisk. Najbliższym mi jest skojarzenie z nieuchronnością losu, siłą świata, który napiera na nas w sposób nieustający, miażdżący, ograniczający ruchy. Wywoływana przez to presja stawia nas zaś w momencie kluczowych decyzji w strategii przetrwania – walki, ucieczki, nieświadomego paraliżu, bądź szukania wsparcia (pomocy, współpracy) w drugim człowieku. Te decyzje są jednostkowe, każdy musi podjąć własną, choćby miała być ona wycofaniem się na brzeg zasięgu wahadła albo wręcz samobójczym wystawieniem się na jego uderzenie. Od odporności psychicznej każdego zależy więc to, co się z nim stanie. I tacy właśnie byli bohaterowie tej tanecznej opowieści. Mieli różne osobowości, różną wytrzymałość i prezentowali różne życiowe postawy.
Zabawa wielką srebrną kulą nie dla wszystkich bohaterów spektaklu była łatwa – mężczyźni (Paweł Urbanowicz, Radosław Lis) śmielej po nią sięgali, by pchnąć ją w dynamiczny ruch kołowy, kobiety zaś raczej próbowały „żyć”, przetrwać pomiędzy kolejnymi wahnięciami. Szczególnie rola Katarzyny Leszek była tutaj niezwykle rozedrgana, tancerka prezentowała postawę paniczną niemal w spektrum autyzmu, próbując poradzić sobie z sytuacją presji bez kontaktu z innymi, a druga z bohaterek (Natalia Kladziwa) poszukiwała wsparcia u innych. Nie było to bezproblemowe, bo cały plan gry nieustannie się zmieniał – cały ten mały świat próbował dostosować się do rytmu wahadła, bujał się razem z nim bądź stanowił jego opozycję. Były tu i małe dramaty, i małe ucieczki, i małe sojusze i szczypta humoru, i skokowe próby dążenia do bliskości – może nawet do miłości – mimo ogromnych przeciwności losu. Łatwo mi było wczuć się w ten klimat niepewności i nieznajomości przyszłości, bo bujająca się na sali kula kończyła swój zasięg dokładnie tuż przed moją twarzą, zmuszając mnie do własnych decyzji: czy odruchowo się uchylam czy też walczę z własną psychiką wiedząc, czy raczej wierząc, że mnie nie uderzy.
Gdy wahadło zostaje zniszczone, a kula zerwana z uwięzi i rzucona (z ulgą?) w głąb sceny, znika tym samym główny element tego chwiejnego układu i nagle w tancerzach wali się wszystko, co do tej pory sprawiało, że hipnotycznie krążyli wokół nieprzewidywalnego, ale już znanego, centrum. Cały ten obserwowany przez nas świat czy może raczej kosmos – bo trudno było oderwać się od myśli, że biegający dookoła kuli tancerze nie przypominają planet podążających po swoich orbitach; mamy tu nawet scenę, w której zdjęta już z łańcucha kula ustawiona na ramionach przed twarzą jednego z bohaterów wygląda jak kask astronauty…
Tak czy inaczej zniszczenie centrum tego ruchomego układu niemal kończy spektakl i wkrótce jego bohaterowie zejdą ze sceny, ale... ta historia trwa dalej. W polu do samego końca zostaje tylko jedna z dotychczas obserwowanych postaci, zagubiona, pozostawiona, samotna, ze skrytą w cieniu twarzą. A my podświadomie czujemy, że jej walka trwać będzie dalej, także po zgaszeniu świateł i po ucichnięciu wszystkich oklasków. Miejmy to na uwadze, bo nie zawsze się to twórcom udaje.
Reasumując „Blisko” to nietypowy, naprawdę ciekawy spektakl, taki, który spodoba się widzom zainteresowanym każdą sztuką, nie tylko tańcem współczesnym. To jest także zdecydowanie praca o dużej sile sprzedażowej, i oby ta możliwość została dobrze wykorzystana, bo wygląda na to, że Teatr Nowszy może się stać wschodzącą gwiazdą na rynku polskiego tańca współczesnego. Jego spektakle – choć realizowane z elementami improwizacji – potrafią zatrzymać uwagę na długo, nie tylko z powodu swojej uniwersalności realizacji podjętych tematów, ale też oryginalności myślenia o przestrzeni czy ciele w przestrzeni i pozostawieniu widzom możliwości swobodnego, urozmaiconego odbioru. Ważna jest tutaj także sama energia tego młodego zespołu, bo choć na scenie nie widzimy jakichś niesamowitych pokazów sprawności ciała, to czuć, że wszystko zależy tutaj od wzajemnego zaufania jakim obdarzają się ci tancerze. Kluczem do powodzenia jest także nieoczywista forma, której szuka choreograf Tomek Ciesielski, a dzięki temu spojrzeniu jego zespół jest coraz bliżej sukcesu. Ale bez licznych grań, także tych zagranicznych, to się nie uda. Trzymajmy więc za nich kciuki, bo nieczęsto pojawiają się na naszej scenie nowe projekty z takim potencjałem.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Blisko” Teatr Nowszy, choreografia: Tomasz Ciesielski, wykonanie: Natalia Kladziwa, Paweł Urbanowicz, Katarzyna Leszek, Radosław Lis, muzyka (na żywo): Piotr Matula, reżyseria światła: Radosław Lis, kostiumy: Nikola Fedak, produkcja i koordynacja: Joanna Stasina, produkcja: Fundacja Nowszego Teatru/Teatr Nowszy, koprodukcja: Kielecki Teatr Tańca, współorganizator: Lubelski Teatr Tańca, premiera: 12.11.2021, pokaz w ramach: 19. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, pokaz: Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, 22.06.2023
Spektakl „Blisko” został zrealizowany w ramach Programu Przestrzenie Sztuki 2021 finansowanego ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, realizowany przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.
Użyte w spektaklu Teatru Nowszego wahadło Foucaulta (wykonujące wychylenia w dowolnej płaszczyźnie poziomej) jest prostym instrumentem fizycznym dowodzącym ruchu obrotowego Ziemi wokół własnej osi. Puszczone w ruch buja się swobodnie, ale płaszczyzna jego wahań będzie powoli się zmieniać, co zależy od kilku czynników, m.in. od tego, na jakiej szerokości geograficznej wahadło Foucaulta zostaje wprawione w ruch, bo na mniejszych szerokościach geograficznych jego obrót będzie wolniejszy. Można więc powiedzieć, że instrument ten pokazuje po prostu rytm naszej planety. Twórcy zaś używają go do zobrazowania rytmu ich samych, pchania lub unikania własnych poszukiwań, dążenia do bliskości bądź oddalenia się (zarówno wobec innych ludzi, jak i wobec siebie samych).
Pierwotne założenie choreografii Tomka Ciesielskiego dotyczy artystycznego przedstawienia procesu grupowej terapii psychologicznej, ale ja tego nie kupuję, bo ten punkt wyjścia wcale nie musi być obowiązującym ani narzuconym w odbiorze, bo „Blisko” można swobodnie interpretować na dziesiątki sposobów. Zawieszona pod sufitem srebrna kula, w której odbijają się twarze i sylwetki tancerzy ale także i oglądająca ich publiczność, może być alegorią wielu zjawisk. Najbliższym mi jest skojarzenie z nieuchronnością losu, siłą świata, który napiera na nas w sposób nieustający, miażdżący, ograniczający ruchy. Wywoływana przez to presja stawia nas zaś w momencie kluczowych decyzji w strategii przetrwania – walki, ucieczki, nieświadomego paraliżu, bądź szukania wsparcia (pomocy, współpracy) w drugim człowieku. Te decyzje są jednostkowe, każdy musi podjąć własną, choćby miała być ona wycofaniem się na brzeg zasięgu wahadła albo wręcz samobójczym wystawieniem się na jego uderzenie. Od odporności psychicznej każdego zależy więc to, co się z nim stanie. I tacy właśnie byli bohaterowie tej tanecznej opowieści. Mieli różne osobowości, różną wytrzymałość i prezentowali różne życiowe postawy.
Zabawa wielką srebrną kulą nie dla wszystkich bohaterów spektaklu była łatwa – mężczyźni (Paweł Urbanowicz, Radosław Lis) śmielej po nią sięgali, by pchnąć ją w dynamiczny ruch kołowy, kobiety zaś raczej próbowały „żyć”, przetrwać pomiędzy kolejnymi wahnięciami. Szczególnie rola Katarzyny Leszek była tutaj niezwykle rozedrgana, tancerka prezentowała postawę paniczną niemal w spektrum autyzmu, próbując poradzić sobie z sytuacją presji bez kontaktu z innymi, a druga z bohaterek (Natalia Kladziwa) poszukiwała wsparcia u innych. Nie było to bezproblemowe, bo cały plan gry nieustannie się zmieniał – cały ten mały świat próbował dostosować się do rytmu wahadła, bujał się razem z nim bądź stanowił jego opozycję. Były tu i małe dramaty, i małe ucieczki, i małe sojusze i szczypta humoru, i skokowe próby dążenia do bliskości – może nawet do miłości – mimo ogromnych przeciwności losu. Łatwo mi było wczuć się w ten klimat niepewności i nieznajomości przyszłości, bo bujająca się na sali kula kończyła swój zasięg dokładnie tuż przed moją twarzą, zmuszając mnie do własnych decyzji: czy odruchowo się uchylam czy też walczę z własną psychiką wiedząc, czy raczej wierząc, że mnie nie uderzy.
Gdy wahadło zostaje zniszczone, a kula zerwana z uwięzi i rzucona (z ulgą?) w głąb sceny, znika tym samym główny element tego chwiejnego układu i nagle w tancerzach wali się wszystko, co do tej pory sprawiało, że hipnotycznie krążyli wokół nieprzewidywalnego, ale już znanego, centrum. Cały ten obserwowany przez nas świat czy może raczej kosmos – bo trudno było oderwać się od myśli, że biegający dookoła kuli tancerze nie przypominają planet podążających po swoich orbitach; mamy tu nawet scenę, w której zdjęta już z łańcucha kula ustawiona na ramionach przed twarzą jednego z bohaterów wygląda jak kask astronauty…
Tak czy inaczej zniszczenie centrum tego ruchomego układu niemal kończy spektakl i wkrótce jego bohaterowie zejdą ze sceny, ale... ta historia trwa dalej. W polu do samego końca zostaje tylko jedna z dotychczas obserwowanych postaci, zagubiona, pozostawiona, samotna, ze skrytą w cieniu twarzą. A my podświadomie czujemy, że jej walka trwać będzie dalej, także po zgaszeniu świateł i po ucichnięciu wszystkich oklasków. Miejmy to na uwadze, bo nie zawsze się to twórcom udaje.
Reasumując „Blisko” to nietypowy, naprawdę ciekawy spektakl, taki, który spodoba się widzom zainteresowanym każdą sztuką, nie tylko tańcem współczesnym. To jest także zdecydowanie praca o dużej sile sprzedażowej, i oby ta możliwość została dobrze wykorzystana, bo wygląda na to, że Teatr Nowszy może się stać wschodzącą gwiazdą na rynku polskiego tańca współczesnego. Jego spektakle – choć realizowane z elementami improwizacji – potrafią zatrzymać uwagę na długo, nie tylko z powodu swojej uniwersalności realizacji podjętych tematów, ale też oryginalności myślenia o przestrzeni czy ciele w przestrzeni i pozostawieniu widzom możliwości swobodnego, urozmaiconego odbioru. Ważna jest tutaj także sama energia tego młodego zespołu, bo choć na scenie nie widzimy jakichś niesamowitych pokazów sprawności ciała, to czuć, że wszystko zależy tutaj od wzajemnego zaufania jakim obdarzają się ci tancerze. Kluczem do powodzenia jest także nieoczywista forma, której szuka choreograf Tomek Ciesielski, a dzięki temu spojrzeniu jego zespół jest coraz bliżej sukcesu. Ale bez licznych grań, także tych zagranicznych, to się nie uda. Trzymajmy więc za nich kciuki, bo nieczęsto pojawiają się na naszej scenie nowe projekty z takim potencjałem.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Blisko” Teatr Nowszy, choreografia: Tomasz Ciesielski, wykonanie: Natalia Kladziwa, Paweł Urbanowicz, Katarzyna Leszek, Radosław Lis, muzyka (na żywo): Piotr Matula, reżyseria światła: Radosław Lis, kostiumy: Nikola Fedak, produkcja i koordynacja: Joanna Stasina, produkcja: Fundacja Nowszego Teatru/Teatr Nowszy, koprodukcja: Kielecki Teatr Tańca, współorganizator: Lubelski Teatr Tańca, premiera: 12.11.2021, pokaz w ramach: 19. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, pokaz: Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, 22.06.2023
Spektakl „Blisko” został zrealizowany w ramach Programu Przestrzenie Sztuki 2021 finansowanego ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, realizowany przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.