W czwartym dniu 19. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania w Centrum Sztuki Współczesnej – Zamku Ujazdowskim w Warszawie (22 czerwca 2023 r.) Teatr Nowszy zaprezentował widzom swój spektakl „Blisko”. Była to, w moim odczuciu, najciekawsza jak dotąd realizacja w ramach tego festiwalu. Najciekawsza, ponieważ pomimo pewnych wstępnych założeń twórców, sami autorzy – co zadeklarowali podczas spotkania z widzami – uznają prawo odbiorców do swobodnej interpretacji. Spektakl wywarł na mnie ogromne wrażenie, co, jak domniemywam, mogło być dla twórców ważniejszym celem, niż zaspokojenie specjalistów domagających się najwyższej techniki ruchu.
Wstępny koncept przedstawienia, powstały kilka lat wcześniej, miał pokazać grupę terapeutyczną, która w trakcie trwania terapii przechodzi ewolucję w celu rozwiązania swoich problemów (lub nie, jak w przypadku postaci kreowanej przez Katarzynę Leszek). Czworo tancerzy skupionych wokół srebrnej lustrzanej kuli stanowiło z jednej strony pewną minispołeczność dążącą do wspólnego celu, z drugiej każdy z nich prezentował zupełnie inny rodzaj odbioru, ekspresji, metody radzenia sobie z wewnętrznym problemem, być może depresją, a na pewno z konfliktem pomiędzy pragnieniem bycia blisko, jak najbliżej, z przytuleniem włącznie, a lękiem, obawą przed wyjściem ze swojej bezpiecznej, choć samotnej bańki. Podwieszona tutaj pod sufitem kula, poruszająca się wahadłowo, była znakomitym elementem choreografii, poprzez swój ruch inicjowany przez kolejnych tancerzy stawała się bliska, zbyt bliska, czasem niebezpiecznie bliska, ale odpychana leciała w kierunku innego uczestnika stając się być może zaproszeniem do nawiązania więzi...
Każda z postaci przedstawia w „Blisko” inny typ uczestnika grupowej terapii. Natalia Kladziwa przechodzi od natrętnego, zdecydowanego marszu po orbicie kuli po wyczerpujące szaleństwo, z którego wychodzi jakby odnowiona, skłonna do wyrażenia empatii wobec drugiego człowieka. Paweł Urbanowicz, początkowo wyrażający największe zdecydowanie i chęć interakcji, wydający się być pewnym siebie (fenomenalny ruch wykorzystujący elementy jego kostiumu trochę przywodził na myśl Neo z „Matrixa”), Katarzyna Leszek – na końcu samotna, zagubiona, niepewna przyszłości i samej siebie. I last but not least: Radosław Lis, przez długi czas zdystansowany, chłodny obserwator, później prześmiewczo naśladujący pozostałych, z bardzo trudną rolą, gdy kula muska nieomal jego ciało. Lis rozpoczyna taniec z kulą, współistnieje z nią mając przecież świadomość, że ruch wahadła nie jest całkiem kontrolowany, zatem wydaje się chwilami, jakby bohater ratował się z opresji łutem szczęścia.
Byłam ciekawa, jak bardzo precyzyjnie choreografia przewidywała ten dialog: ruch wahadła - unik tancerza. To oczywiście doświadczenie także (a może przede wszystkim?) pozasceniczne, bo ruch wahadła musiał być elementem tworzącym niezwykły poziom zaufania między tancerzami.
Przysłuchując się wypowiedziom widzów po spektaklu zauważyłam, jak bardzo różnimy się w odbiorze tej pracy Teatru Nowszego. I tu wracam do początkowej myśli, częściowo potwierdzonej przez twórcę i choreografa Tomasza Ciesielskiego: odbiór nie jest obiektywny, zależy od tego, co w życiu przeżyliśmy, co podpowiada nam nasz umysł i zmysły. Dla jednych kula była niekontrolowaną nieuchronnością zdarzeń, elementem deterministycznej teorii dziejów, stałym zagrożeniem, przed którym musimy się bronić – najlepiej w grupie, przy wsparciu innych (zwłaszcza, że odbijały się w niej nie tylko sylwetki tancerzy, ale także widzowie). Dla innych symbolem kosmosu, Układu Słonecznego bądź innego mu podobnego, w którym poszczególne planety współistnieją na swoich orbitach, ale ulegają koniunkcjom, zbliżeniom czy oddaleniom. Dla mnie była lustrem, w którym mogę zobaczyć siebie, swoje lęki, ale też radości. Nadzieją, że mogę spojrzeć sobie samej w oczy, w głąb siebie, żeby pozbierać swoje problemy i dopiero wtedy, uwolniona od nich, stanąć z innymi ramię w ramię.
Dramatyczny moment zerwania kuli z uwięzi, która metodycznie, bezdusznie wręcz odhaczała w spektaklu swoją amplitudę, zmienił całkowicie optykę bohaterów. Obiekt przestał być obiektywnym elementem, a przemienił się w indywidualne narzędzie, chwilową własność, dając możliwość tworzenia więzi i zgromadzenia się przy niej całej grupy. Gdy upadła z hukiem pokiereszowana przestała być groźbą, a stała się zabawką w rękach ludzi, którzy po początkowej grupowej euforii bycia razem, pozbawieni jej rytmu zaczęli się spieszyć, ostatecznie opuszczając scenę. Z wyjątkiem introwertycznej, zagubionej, samotnej, wręcz porzuconej postaci, granej przez Katarzynę Leszek. Po chwili zastanowienia utożsamiam się z nią najbardziej. Nie była gotowa na interakcje, na grupowość doświadczeń. Nie znaczy to jednak, że nie przepracowała być może najlepiej terapeutycznego epizodu.
Odrębne słowa zachwytu należy skierować do stojącego przy konsoli Piotra Matuli. Jego muzyka była częściowo zaplanowana, częściowo improwizowana, dopasowująca się do tancerzy, do ich środków wyrazu. Nie był obok - on i jego muzyka byli nieodzowną częścią spektaklu.
I tylko trochę żal mi pogruchotanej kuli, ale nawet w tym stanie może być lustrem duszy...
Elżbieta Bisch, Brygada Tańca 2023
„Blisko” Teatr Nowszy, choreografia: Tomasz Ciesielski, wykonanie: Natalia Kladziwa, Paweł Urbanowicz, Katarzyna Leszek, Radosław Lis, muzyka (na żywo): Piotr Matula, reżyseria światła: Radosław Lis, kostiumy: Nikola Fedak, produkcja i koordynacja: Joanna Stasina, produkcja: Fundacja Nowszego Teatru/Teatr Nowszy, koprodukcja: Kielecki Teatr Tańca, współorganizator: Lubelski Teatr Tańca, premiera: 12.11.2021, pokaz w ramach: 19. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, pokaz: Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, 22.06.2023
Spektakl „Blisko” został zrealizowany w ramach Programu Przestrzenie Sztuki 2021 finansowanego ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, realizowany przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.
Wstępny koncept przedstawienia, powstały kilka lat wcześniej, miał pokazać grupę terapeutyczną, która w trakcie trwania terapii przechodzi ewolucję w celu rozwiązania swoich problemów (lub nie, jak w przypadku postaci kreowanej przez Katarzynę Leszek). Czworo tancerzy skupionych wokół srebrnej lustrzanej kuli stanowiło z jednej strony pewną minispołeczność dążącą do wspólnego celu, z drugiej każdy z nich prezentował zupełnie inny rodzaj odbioru, ekspresji, metody radzenia sobie z wewnętrznym problemem, być może depresją, a na pewno z konfliktem pomiędzy pragnieniem bycia blisko, jak najbliżej, z przytuleniem włącznie, a lękiem, obawą przed wyjściem ze swojej bezpiecznej, choć samotnej bańki. Podwieszona tutaj pod sufitem kula, poruszająca się wahadłowo, była znakomitym elementem choreografii, poprzez swój ruch inicjowany przez kolejnych tancerzy stawała się bliska, zbyt bliska, czasem niebezpiecznie bliska, ale odpychana leciała w kierunku innego uczestnika stając się być może zaproszeniem do nawiązania więzi...
Każda z postaci przedstawia w „Blisko” inny typ uczestnika grupowej terapii. Natalia Kladziwa przechodzi od natrętnego, zdecydowanego marszu po orbicie kuli po wyczerpujące szaleństwo, z którego wychodzi jakby odnowiona, skłonna do wyrażenia empatii wobec drugiego człowieka. Paweł Urbanowicz, początkowo wyrażający największe zdecydowanie i chęć interakcji, wydający się być pewnym siebie (fenomenalny ruch wykorzystujący elementy jego kostiumu trochę przywodził na myśl Neo z „Matrixa”), Katarzyna Leszek – na końcu samotna, zagubiona, niepewna przyszłości i samej siebie. I last but not least: Radosław Lis, przez długi czas zdystansowany, chłodny obserwator, później prześmiewczo naśladujący pozostałych, z bardzo trudną rolą, gdy kula muska nieomal jego ciało. Lis rozpoczyna taniec z kulą, współistnieje z nią mając przecież świadomość, że ruch wahadła nie jest całkiem kontrolowany, zatem wydaje się chwilami, jakby bohater ratował się z opresji łutem szczęścia.
Byłam ciekawa, jak bardzo precyzyjnie choreografia przewidywała ten dialog: ruch wahadła - unik tancerza. To oczywiście doświadczenie także (a może przede wszystkim?) pozasceniczne, bo ruch wahadła musiał być elementem tworzącym niezwykły poziom zaufania między tancerzami.
Przysłuchując się wypowiedziom widzów po spektaklu zauważyłam, jak bardzo różnimy się w odbiorze tej pracy Teatru Nowszego. I tu wracam do początkowej myśli, częściowo potwierdzonej przez twórcę i choreografa Tomasza Ciesielskiego: odbiór nie jest obiektywny, zależy od tego, co w życiu przeżyliśmy, co podpowiada nam nasz umysł i zmysły. Dla jednych kula była niekontrolowaną nieuchronnością zdarzeń, elementem deterministycznej teorii dziejów, stałym zagrożeniem, przed którym musimy się bronić – najlepiej w grupie, przy wsparciu innych (zwłaszcza, że odbijały się w niej nie tylko sylwetki tancerzy, ale także widzowie). Dla innych symbolem kosmosu, Układu Słonecznego bądź innego mu podobnego, w którym poszczególne planety współistnieją na swoich orbitach, ale ulegają koniunkcjom, zbliżeniom czy oddaleniom. Dla mnie była lustrem, w którym mogę zobaczyć siebie, swoje lęki, ale też radości. Nadzieją, że mogę spojrzeć sobie samej w oczy, w głąb siebie, żeby pozbierać swoje problemy i dopiero wtedy, uwolniona od nich, stanąć z innymi ramię w ramię.
Dramatyczny moment zerwania kuli z uwięzi, która metodycznie, bezdusznie wręcz odhaczała w spektaklu swoją amplitudę, zmienił całkowicie optykę bohaterów. Obiekt przestał być obiektywnym elementem, a przemienił się w indywidualne narzędzie, chwilową własność, dając możliwość tworzenia więzi i zgromadzenia się przy niej całej grupy. Gdy upadła z hukiem pokiereszowana przestała być groźbą, a stała się zabawką w rękach ludzi, którzy po początkowej grupowej euforii bycia razem, pozbawieni jej rytmu zaczęli się spieszyć, ostatecznie opuszczając scenę. Z wyjątkiem introwertycznej, zagubionej, samotnej, wręcz porzuconej postaci, granej przez Katarzynę Leszek. Po chwili zastanowienia utożsamiam się z nią najbardziej. Nie była gotowa na interakcje, na grupowość doświadczeń. Nie znaczy to jednak, że nie przepracowała być może najlepiej terapeutycznego epizodu.
Odrębne słowa zachwytu należy skierować do stojącego przy konsoli Piotra Matuli. Jego muzyka była częściowo zaplanowana, częściowo improwizowana, dopasowująca się do tancerzy, do ich środków wyrazu. Nie był obok - on i jego muzyka byli nieodzowną częścią spektaklu.
I tylko trochę żal mi pogruchotanej kuli, ale nawet w tym stanie może być lustrem duszy...
Elżbieta Bisch, Brygada Tańca 2023
„Blisko” Teatr Nowszy, choreografia: Tomasz Ciesielski, wykonanie: Natalia Kladziwa, Paweł Urbanowicz, Katarzyna Leszek, Radosław Lis, muzyka (na żywo): Piotr Matula, reżyseria światła: Radosław Lis, kostiumy: Nikola Fedak, produkcja i koordynacja: Joanna Stasina, produkcja: Fundacja Nowszego Teatru/Teatr Nowszy, koprodukcja: Kielecki Teatr Tańca, współorganizator: Lubelski Teatr Tańca, premiera: 12.11.2021, pokaz w ramach: 19. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, pokaz: Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, 22.06.2023
Spektakl „Blisko” został zrealizowany w ramach Programu Przestrzenie Sztuki 2021 finansowanego ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, realizowany przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.