Duże wrażenie zrobiła na mnie filmowa relacja z premiery „Lagmy” w ramach 16. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania w listopadzie 2020 roku, z tym większą zatem ciekawością wybrałam się na spektakl na żywo w nowej siedzibie Centrum Teatru i Tańca w Warszawie. Przypomnę, że podczas online’owej premiery performerki wykorzystujące czarne stroje i czarne rekwizyty zagrały w sterylnie białych, marmurowych, wysokich wnętrzach Teatru Studio, tymczasem scena CTiT przy ul. Bruna 9 jest głęboko czarna i ma kameralną kubaturę. Nic więc dziwnego, że przed pokazem dręczyły mnie pytania. Jak w tych warunkach wypadnie spektakl? Czy wrażenia niedoskonałości przekazu filmowego zostaną zatarte przez bliski i żywy kontakt z artystkami? Czy słychać będzie całą gamę specyficznych dźwięków, które są ważnym elementem tej pracy?
Minął prawie rok od powstania „Lagmy” i ten czas niezwykle odcisnął się na spektaklu Dany Chmielewskiej, Alicji Czyczel, Marty Szypulskiej i Aleksandry Gryki, moim zdaniem korzystnie go wzbogacając. Ubiegłoroczną premierę odbierałam bardziej jak interesujący, ale jednak tylko eksperyment, dziś to dojrzałe studium, pełne głębokich przemyśleń i ważnych, aktualnych odniesień.
Podobnie jak przed rokiem performerki rozpoczęły swój występ w całkowitej ciszy; z ich szeroko otwartych ust nie wydobywał się żaden dźwięk, cisza wręcz dzwoniła w uszach. Powoli jednak zaczęły nas otaczać charczenia, mlaskania, sapania, a postaci opuściły swą bezpieczną gawrę rozpoczynając kształtowanie przestrzeni i siebie nawzajem, wykorzystując przy tym coraz bogatszy arsenał dźwięków i gestów. Aleksandra Gryka (odpowiedzialna za warstwę dźwiękową) odeszła od konsoli i podtykała pod usta performerek mikrofon będący jednocześnie eksponatem owiniętym podobną skórą, co pozostałe rekwizyty służące do wydobywania, moderowania, tworzenia dźwięków.
Udźwiękowienie spektaklu było fenomenalne. Nigdy przedtem nie słyszałam dźwięku powstającego w trakcie przesuwania mikrofonu po chropowatej powierzchni betonowych słupów lub gładkiej powierzchni podłogi. Mikrofon też był ważny: ciała uzyskiwały świadomość, do czego służy – początkowo dzięki ingerencji Aleksandry Gryki, następnie już samodzielnie był postrzegany jako przedmiot pożądany, o który warto walczyć, by wzmocnić wydawane dźwięki.
Gdy bohaterki ponownie ukryły się w swojej wielkiej ochronnej skórze, w ciemności i huku imitującym przesuwanie się magmy, z bezkształtnej masy zagarniającej kolejną przestrzeń wyłoniła się pierwsza „naga” kobieta. Później „urodziły się” kolejne. I stanęły przed nami w sukniach zastępujących skórzane elementy okrywające uprzednio ciała. Jaskrawoczerwona, głęboko niebieska, a trzecia jak kameleon, okryta błyszczącą, opalizującą z lekka na zielono taftą. Te suknie niedoskonale kryły ciała, bo przemiana nie była wewnętrzna, to tylko oprawa, rekwizyt, najważniejsze jest to, co znajduje się wewnątrz. SEN-TI-MEN-TI! – krzyczą kobiety zrodzone z lagmy. Sentimenti, czyli uczucia.
Uczucia, czy to jest najważniejsze? Czy uczucia są właśnie tym, co odróżnia nas od lagmy? Czy nadal lagma jest w nas, i stale drży? Czym jest lagma? Materią pierwotną? Istotą kobiecości?
Nieprzypadkowo istoty wyłaniające się z lagmy są kobietami. To właśnie czuje się wyraźniej, niż rok temu. Głęboko feministyczne przesłanie: w kształtowaniu na podobieństwo innych musimy pozostać sobą, musimy pozwolić bezcennej lagmie nadal drżeć i rezonować w naszym wnętrzu.
Na spotkaniu z publicznością po pokazie „Lagmy” twórczynie pokazały jak bardzo są świadome swoich ciał, świadome swoich możliwości, jak wielkie wartości widzą we współpracy, w budowaniu emocji na bazie zdobywanej wiedzy, w wykorzystywaniu ważnych bodźców dostarczanych z zewnątrz i z wnętrza. To nie jest eksperyment, jak wydawało mi się rok wcześniej, to niezwykle ważny głos w sztuce i w życiu.
Choć artystki nie zdecydowały się zagrać w całkowicie czarnej przestrzeni (szkoda), bo jednak użyły białej podłogi tanecznej, na odrębną uwagę zasługują rekwizyty i kostiumy. Te zostały wykonane własnoręcznie przez Martę Szypulską ze zbieranych i skupowanych prawdziwych skór. Zaskakująco, bo w pewnej niezgodzie choćby z wegetarianizmem Alicji Czyczel. Jednak prosty argument tłumaczy wszystko: skóra jest skórą i nie zastąpi jej żaden materiał – prawdziwa chroni nasze ciało, zatem nie było mowy o użyciu innego tworzywa. Ona skrzypi, trzeszczy, pozwala się ślizgać lub hamuje na podłożu. Śmierdzi lub pachnie, ale jest bezpieczną warstwą chroniącą nasze wnętrze.
Nic w tym spektaklu nie jest przypadkowe.
Elżbieta Bisch, Brygada Tańca 2021
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Lagma” Dana Chmielewska, Alicja Czyczel, Marta Szypulska, Aleksandra Gryka (sound design), produkcja w ramach programu rezydencyjnego „StartUp – Scena dla młodych” w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, rejestracja wideo w Teatrze Studio, premiera online: 16.11.2020 (pokaz online przerwany), pokaz teatralny w ramach: 17. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania 2021, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 18.07.2021.
Minął prawie rok od powstania „Lagmy” i ten czas niezwykle odcisnął się na spektaklu Dany Chmielewskiej, Alicji Czyczel, Marty Szypulskiej i Aleksandry Gryki, moim zdaniem korzystnie go wzbogacając. Ubiegłoroczną premierę odbierałam bardziej jak interesujący, ale jednak tylko eksperyment, dziś to dojrzałe studium, pełne głębokich przemyśleń i ważnych, aktualnych odniesień.
Podobnie jak przed rokiem performerki rozpoczęły swój występ w całkowitej ciszy; z ich szeroko otwartych ust nie wydobywał się żaden dźwięk, cisza wręcz dzwoniła w uszach. Powoli jednak zaczęły nas otaczać charczenia, mlaskania, sapania, a postaci opuściły swą bezpieczną gawrę rozpoczynając kształtowanie przestrzeni i siebie nawzajem, wykorzystując przy tym coraz bogatszy arsenał dźwięków i gestów. Aleksandra Gryka (odpowiedzialna za warstwę dźwiękową) odeszła od konsoli i podtykała pod usta performerek mikrofon będący jednocześnie eksponatem owiniętym podobną skórą, co pozostałe rekwizyty służące do wydobywania, moderowania, tworzenia dźwięków.
Udźwiękowienie spektaklu było fenomenalne. Nigdy przedtem nie słyszałam dźwięku powstającego w trakcie przesuwania mikrofonu po chropowatej powierzchni betonowych słupów lub gładkiej powierzchni podłogi. Mikrofon też był ważny: ciała uzyskiwały świadomość, do czego służy – początkowo dzięki ingerencji Aleksandry Gryki, następnie już samodzielnie był postrzegany jako przedmiot pożądany, o który warto walczyć, by wzmocnić wydawane dźwięki.
Gdy bohaterki ponownie ukryły się w swojej wielkiej ochronnej skórze, w ciemności i huku imitującym przesuwanie się magmy, z bezkształtnej masy zagarniającej kolejną przestrzeń wyłoniła się pierwsza „naga” kobieta. Później „urodziły się” kolejne. I stanęły przed nami w sukniach zastępujących skórzane elementy okrywające uprzednio ciała. Jaskrawoczerwona, głęboko niebieska, a trzecia jak kameleon, okryta błyszczącą, opalizującą z lekka na zielono taftą. Te suknie niedoskonale kryły ciała, bo przemiana nie była wewnętrzna, to tylko oprawa, rekwizyt, najważniejsze jest to, co znajduje się wewnątrz. SEN-TI-MEN-TI! – krzyczą kobiety zrodzone z lagmy. Sentimenti, czyli uczucia.
Uczucia, czy to jest najważniejsze? Czy uczucia są właśnie tym, co odróżnia nas od lagmy? Czy nadal lagma jest w nas, i stale drży? Czym jest lagma? Materią pierwotną? Istotą kobiecości?
Nieprzypadkowo istoty wyłaniające się z lagmy są kobietami. To właśnie czuje się wyraźniej, niż rok temu. Głęboko feministyczne przesłanie: w kształtowaniu na podobieństwo innych musimy pozostać sobą, musimy pozwolić bezcennej lagmie nadal drżeć i rezonować w naszym wnętrzu.
Na spotkaniu z publicznością po pokazie „Lagmy” twórczynie pokazały jak bardzo są świadome swoich ciał, świadome swoich możliwości, jak wielkie wartości widzą we współpracy, w budowaniu emocji na bazie zdobywanej wiedzy, w wykorzystywaniu ważnych bodźców dostarczanych z zewnątrz i z wnętrza. To nie jest eksperyment, jak wydawało mi się rok wcześniej, to niezwykle ważny głos w sztuce i w życiu.
Choć artystki nie zdecydowały się zagrać w całkowicie czarnej przestrzeni (szkoda), bo jednak użyły białej podłogi tanecznej, na odrębną uwagę zasługują rekwizyty i kostiumy. Te zostały wykonane własnoręcznie przez Martę Szypulską ze zbieranych i skupowanych prawdziwych skór. Zaskakująco, bo w pewnej niezgodzie choćby z wegetarianizmem Alicji Czyczel. Jednak prosty argument tłumaczy wszystko: skóra jest skórą i nie zastąpi jej żaden materiał – prawdziwa chroni nasze ciało, zatem nie było mowy o użyciu innego tworzywa. Ona skrzypi, trzeszczy, pozwala się ślizgać lub hamuje na podłożu. Śmierdzi lub pachnie, ale jest bezpieczną warstwą chroniącą nasze wnętrze.
Nic w tym spektaklu nie jest przypadkowe.
Elżbieta Bisch, Brygada Tańca 2021
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Lagma” Dana Chmielewska, Alicja Czyczel, Marta Szypulska, Aleksandra Gryka (sound design), produkcja w ramach programu rezydencyjnego „StartUp – Scena dla młodych” w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, rejestracja wideo w Teatrze Studio, premiera online: 16.11.2020 (pokaz online przerwany), pokaz teatralny w ramach: 17. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania 2021, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 18.07.2021.